Tytuł: "Jesienne liście"
Para: Leónetta
Rodzaj: Romans
Uwagi: Jakoś mnie naszło na napisanie czegoś słodkiego
i powstało właśnie to. Mam nadzieję, że się spodoba :).
Autor: Shoshano
Kolorowe liście zaczęły zmieniać swój kolor na różne odcienie żółci, sprawiając tym samym, że wszystko wyglądało jak w bajce. Chłodny wiatr i spadające z nieba krople deszczu zmusiły mnie do założenia jesiennej kurtki i czapki. Szłam wąskim chodnikiem, a drogę oświetlały okoliczne lampy, które swoim jasnym światłem dodawały mi odwagi. Czując wibracje, wyciągnęłam z kieszeni telefon i widząc wyświetlający się numer od razu odebrałam.
— Cześć, kochanie — usłyszałam jego nieco zachrypnięty głos. Moje serce przyspieszyło swoja pracę, a mi momentalnie zrobiło się cieplej.
— Cześć — odpowiedziałam i spojrzałam przed siebie. Czekała mnie jeszcze długa droga do domu, dlatego tym bardziej ucieszył mnie jego telefon. Nie będę musiała wracać w totalnej ciszy.
— Gdzie teraz jesteś? — Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa. Był taki słodki kiedy się o mnie martwił, a okazywał to niemal na każdym kroku.
— A niech mnie! Znów zaspałam do szkoły, a co gorsza zapomniałam śniadania, no świetnie. Będę głodować — mruknęłam pod nosem i poprawiłam się na siedzeniu w autobusie. Z racji, że do szkoły miałam kilka kilometrów, wyciągnęłam telefon i napisałam do Leóna, żaląc się mu na swój los. Nie kazał mi długo czekać na odpowiedź.
"Nie martw się, chyba przeczuwałem, że coś takiego się stanie i wziąłem dzisiaj więcej kanapek.
Z przyjemnością się z tobą podzielę. I głowa do góry! Widzimy się już za 20 minut!"
Na moje usta mimowolnie wpełznął szeroki uśmiech. Uwielbiałam go.
— W połowie drogi do domu, tuż obok parku — rzuciłam i skręciłam w odpowiednią stronę. Gdy rozmawiałam z Leónem droga jakoś szybciej i przyjemniej mi mijała.
Było dopiero po osiemnastej, a na dworze panował mrok. Nie mogłam zaprzeczyć, że uwielbiałam długie wieczory z ciepła herbatą w ręce, ale jednak jeśli trzeba było wracać do domu, gdy panowała niewiarygodna ciemność, nie było mi już tak radośnie.
— Co powiedziałabyś na to, żebym do ciebie wpadł? Obejrzymy jakiś film i zamówimy pizzę?
— A co jeśli jestem na diecie? — zażartowałam.
— Wtedy ja zjem pizzę, a ty zrobisz sobie sałatkę — zaśmiał się, a ja miałam ochotę dać mu kuksańca w bok.
— Bardzo śmieszne — powiedziałam i przewróciłam oczami. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie mógł tego zobaczyć. — Ale wracając... Jestem za.
— Świetnie, już do ciebie idę, nie karz na siebie zbyt długo czekać, kochanie.
Na jego słowa moje serce prawie się rozpłynęło.
— A kto cię niby wpuści?
— Twoja mama, mądralo.
— No tak. Zapomniałam, że pokochała cię już przy pierwszym spotkaniu — zachichotałam. — Do zobaczenia!
— Do zobaczenia, kochanie.
Odkąd poznałam Leóna moje życie nabrało kolorów, tak jak liście tej jesieni. Stałam się szczęśliwsza i miałam nadzieję, że będzie tak już zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼