9 maja 2015

Zamówienie [037] Fety "Inna"

Tytuł: "Inna"
Para: Fety (Felipe i Naty) 
Moje uwagi: brak
Uwagi zamawiającego:
Naty jest nowa w szkole, przykuwa uwagę najbardziej popularnego chłopaka w szkole, jednak żeby ich związek mógł istnieć dziewczyna musi stać się popularna, przez co udaje, że jest okropna i chamska, czy Felipe, że nie powinien zmieniać Naty, po to aby nie stracić na popularności?
Moje uwagi:
Wspomnienia pisane są kursywą.
Miejsce: Buenos Aires
Zamawiający: xxx.
Autorka: Sydney




Pierwszy dzień w szkole może każdego przygnieść. Zwłaszcza w tedy kiedy jesteś szarą myszką. Bolisz się podejść do kogoś nowego. Zagadać. Wolisz siedzieć w najdalszym miejscu stołówki i klasy. Tam gdzie nikt cię nie widzi. Sama. Przecież to nic nowego zawsze tak było. Ktoś musi być w cieniu aby ktoś inny mógł błyszczeć. Tak było z Naty. Chciała uwolnić się z szarości. Ale co może jednostka? Nie chciała patrzeć na innych z góry. Pragnęła tylko żeby na nią nikt nie patrzył z góry. To równość była jej marzeniem. To że nikt nie będzie jej oceniał "bo jest nowa". Każdy z nas od czegoś zaczyna. A czy liczy się kiedy?

- Violetta powiedz mi jak to jest być no wiesz tobą- zapytałam siadając obok przyjaciółki.
- Ale o co ci chodzi? Jestem przecież zwyczajna- zaśmiała sie ciągle zerkając na swojego chłopaka. Tak ona "zwyczajna" a on "fejm".
- Umawiasz się z największym przystojniakiem tej szkoły. To takie normalne?- wtrąciła się blondynka nabijając porcje sałatki na widelec.
- Może i tak, ale chyba dla naszej Naty to nie Leon jest najprzystojniejszy- odpowiedziała nie odrywając ode mnie wzroku.
- Przestańcie. Ja i Felipe to przeszłość- krzyknęłam i zajęłam się obiadem.
- Ej spokojnie. Dobrze wiemy że nadal go lubisz- kontynuowała swoją wypowiedz.
- Po tym wszystkim już nie- burknęłam cicho.

Kolejna zmiana szkoły powinnam sie już do tego przyzwyczaić, ale nie. Przemierzam korytarz już kolejnej chyba dziesiątej placówki tego typu na mojej liście. Hiszpania, Portugalia, Włochy a teraz przyszła kolej na Argentynę. Byłam tak zamyślona, że nie zorientowałam się że wpadam na coś, a raczej na kogoś. Z zakłopotaniem podniosłam wzrok. Facet. Przystojny. Przeniosłam się na jego tęczówki. Ich głębia mnie pochłonęłam, tonę w oceanie ich błękitu. 
- Przepraszam- wydukałam kiedy odcknełam   się z tego krótkiego, ale pięknego transu. 
- Moja wina- odpowiedział nie przestając się uśmiechać. Mnie też złapał ten bakcyl.
- Felipe- wyciągnął dłoń w moją stronę. Chwyciłam ja z chęcią. 
- Naty- przestawiłam się z uśmiechem. 
- Nowa?- zapytałam nie odrywając ode mnie wzroku. Nikt nigdy na mnie tak nie patrzył. Nie aż tak. Jego wzrok mnie pożerał. Co dziwne nie zaczęłam się rumienić.
- To aż tak widać?
- Każdy pierwszego dnia myli sale.
- Ale- zaczęłam ale nie dano mi dojść do słowa. 
- Przekręć plan. Biologię masz w sali po drugiej stronie szkoły, a tutaj jest błąd- opowiadał zabierając mi kartkę z rąk i wykonując wymienione czynności. 
- Dziękuje.
- Jeśli chcesz to mogę cię odprowadzić. Pewnie się zgubisz- zaśmiał się. 
- Dziękuje że tak we mnie wierzysz- odgryzłam sie lekko.
- Felipe kochanie idziesz- zza moich pleców wyłoniła się  śliczna blondynka. Tak przecież tak przystojny  chłopak nie może być sam.
- Miałem zamiar- zaczął ale lalunia nie dała mu dojść do słowa. 
- Idziemy. Dobrze wiesz że możesz spoufalać sie z pospólstwem- spojrzała na mnie z tym głupim uśmieszkiem, którego tak bardzo chciała bym teraz zetrzeć z tej twarzy. Już jestem pewna że się nie polubimy. 
- Jeszcze się spotkamy- puścił mi oczko i zniknął za rogiem z dziewczyną. Moje nogi w tym samym momencie stały się jak z waty. Czemu ten chłopak tak na mnie działa.

- Ale przyznaj wasze pierwsze spotkanie było urocze- zauważyła szatynka. Na co ja tylko cicho sie zaśmiałam. Ma racje było urocze. Tylko czemu później juz tak nie było.
- Początek tak. Ale reszta naszej historii już nie- mruknęłam i spojrzałam na miejsce gdzie o n powinien siedzieć. Już od kilku dni nie ma go w szkole. Kolejny raz coś musiało się stać.

- Jeśli nie chcesz to nie musisz w to wchodzić- w odpowiedzi ja tylko musnęłam jego usta. 
- Wiem że będzie trudno, ale chce spróbować- odpowiedziałam, nie odrywając od niego wzroku. Tak bardzo lubię na niego patrzeć. Jest mój. I tylko mój. 
- Nie chce żebyś musiała udawać kogoś innego- najpierw sam mnie w to wpuszcza. A teraz ma wątpliwości. Faceci. 
- Ej. Dam radę. Nie wierzysz we mnie? 
- Dobrze wiesz że wierzę- zaśmiał się i wbił się w moje usta. Dzisiaj stałam się chamską wersją samej  siebie. 

- Chłopak chciał dobrze- odpowiedziała po chwili Ferro.
- Nie wątpię- burknęłam i spuściłam wzrok.
- Ale przynajmniej poznałaś mnie- zaśmiała sie blondynka i szturchnęła mnie w ramię. Kto by pomyślał że t a blondynka, która poznałam jaką drugą osobę w tej szkole stanie się moja najlepszą przyjaciółką.
- Jedyny plus- zaśmiałam się i oparłam się o moje krzesło.

- Zmieniłaś się Naty. Gdzie ta dziewczyna którą poznałam pierwsze dnia?- dziewczyna nachyliła się nade mną lekko. Jak na nienawidzę być taka niska!
- Nie zmieniłam się! Jestem taka jaka byłam!- krzyknęłam, stając na palcach. 
- Słyszysz sama siebie! Dobrze wiesz że nie musiałaś tego robić Felipe nie namawiał się do tego- powiedziała spokojnie. 
- A może ja chciałam taka być! W końcu przestać przebywać w cieniu tylko zacząć błyszczeć. 
- Za cenę naszej przyjaźni?
- Za każdą cenę- odpowiedziałam beznamiętnie. 
Czemu to robię? Tracę osobę która zwłaszcza teraz jest dla mnie najważniejsza. Zwłaszcza teraz, kiedy najbardziej jej potrzebuje. Chce walczyć znowu być taka jaka byłam, ale czemu to jest takie trudne? Czemu dawna ja nie może wrócić? 
Violetta ma Leona. Byli w takiej samej sytuacji jak  m y tylko że ona nie chciała sie zmieniać. A ja? Poszłam na łatwiznę. Choć tylko ja jej chciałam. 


Leon co się dzieje z nim?- zapytałam kiedy szatyn zajął miejsce obok swojej dziewczyny. 
- Za chwilę przyjedzie. Chciał z tobą porozmawiać- odpowiada nie spuszczając wzroku z Violetty. Rozmawiasz chyba ze mną. No tak zakochani. 
-Tylko że ja nie mam z nim o czym rozmawiać. 
- Naty nie zachowuj się jak dziecko- wtrąciła się do rozmowy Ludmila. 
- A dziwisz się jej?- wtrąciła sarkastycznie Castillo.
- Nawet ja się jej nie dziwię- dopowiedział Leon i posłał mi swój już słynny uśmiech. 

- Jak mogłeś?- krzyczałam powstrzymując sie od łez.
- To nie tak jak myślisz.
- Nie myślę, tylko widzę! Wiem że popularność była dla ciebie ważna. Ważniejsza niż ja, ale mogłeś najpierw ze mną zerwać nim prześpisz się z tą suką!- stał jak wryty. Nigdy nie widział mnie takiej. Ja z resztą też. Jednak coś dobrego z tego wszystkiego wynikło w końcu mam charakter i nie dam sobą pomiatać. 
- Daj mi wytłumaczyć- mówił dalej spokojnie. Tak ten jego stoicki spokój. Gdzie porywczy, pewny siebie i arogancki Martinez? Ten który za wszelką cenę chciał poderwać nową dziewczynę , a kiedy mu się to udało, zmienił ja a potem zdradził. 
- Wytłumacz się swojej ekipie dlaczego chodziłeś z "normalną dziewczyną"- syknęłam i próbowałam wyjść. Ale uniemożliwił mi to ręką na moim nadgarstku. 
- Wiesz ze zawsze byłaś dla mnie ważna- jego usta zaczęły zbliżać się do moich. Jak on śmie!
Moje ręka szybciej niż jego wargi spotkała się z policzkiem blondyna. 
Może to potraktować jako zerwanie-  powiedziałam mu prosto w usta i wyszłam. 

- Jak dla mnie dalej powinnaś z nim porozmawiać- powiedziała niepewnie Violetta wtulając się w Verdasa. 
- O czym? O pogodzie? Wyniku ostatniego meczu Barcelony? A może o tym jak ta dziewczyna byłą dobra w łóżku? - oburzyłam się i wstałam od stołu. 
Kierowałam się w kierunku korytarza. Mam tego wszystkiego serdecznie dosyć. A zwłaszcza jego. Telefonów. SMS'ów. Maili. Wizyt w moim domu. 
Poczułam jak na kogoś wpadam. Było to mi już znajome uczucie. Podniosłam wzrok, tak to on. Te same idealne włosy. Oczy w odcieniu oceanu. Tylko moje.
- Naty- powiedział cicho i zaczął kierować swoją dłoń w kierunku mojego policzka. Chce żeby mnie dotknął? Nie!  Już nigdy więcej. 
- Nie waż się mnie dotykać -krzyknęłam i zabrałam szybko jego dłoń. 
- Nawet nie wiesz jak tęsknie- znowu zaczął szeptać. Ale nie działa na mnie tak jak kiedyś. To już nie ta magia. To nie ten sam przyjemny dreszcz który czułam wcześniej. 
- A ja nie. I łaskawie zejdź mi z oczu- syknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. 
To już koniec naszej historii.



To też  koniec mojej historii. To już drugie zamówienie, no i jak na razie ostatnie.
Mam na dzieje że przypadnie wam do gustu, a najbardziej zamawiającej.
Do następnego.
Sydney/

3 komentarze:

  1. Cudowe <3 Bardzo dziekuje że przyjełaś to zamówienie i napisałaś tą cudowną historie, która mimo, że nie ma happy end'u to bardzo mi się podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejoł...
    Sydney.
    Po prostu cudowny OS.
    Jest piękny.. Wyjątkowy.
    Czekam na następny..
    Buziakii.
    Ola <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealne czekam na więcej :^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo