31 sierpnia 2016

[134] Caxi "SMS"


Tytuł: "SMS"
Para: Caxi (Camila + Maxi)
Rodzaj: Romans, Dramat
Uwagi:
 Os pisany w trzeciej osobie.


 


     Maxi:
     Hej, Cami!
     Czy wiesz może co jest na jutro zadane?

     Drobna dziewczyna zasłoniła swoje zaróżowione policzki długimi, falowanymi włosami. Uśmiechała się od ucha do ucha widząc wiadomość od swojego kolegi z klasy. Od dłuższego czasu pisali ze sobą tylko i wyłącznie o lekcjach, ale dla niej było to mało ważne. Za każdym razem serce biło sto razy na sekundę, a jej dusza wznosiła się do białych chmurek. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że było to tylko zwykłe pytanie.
     Rozemocjonowana zaczęła pisać krótką odpowiedź.

     Camila:
     Hej, Maxi.
     Na jutro jest matematyka. Zadanie 7 ze strony 203 :)

     Maxi:
     Dzięki! Gdyby nie ty nie poradziłbym sobie xd

     Camila:
     Poradziłbyś :)

     Wiadomość nie została wysłana.

     Maxi:
     Ja już kończę :D
     Do jutra!

     Camila:
     Do jutra :)

     I tak wyglądała ich codzienna konwersacja. Zwyczajna i przewidywalna. Jednak dla Camili było to tak ważne, że miała ochotę skakać po łóżku. (Czasami jej się zdarzało.)
     Wzięła głęboki oddech i opadła na pościel. Wpatrywała się w sufit myśląc o kolejnym dniu i następnej rozmowie z przystojnym kolegą z klasy.

/***\

     Tego dnia wszystko miało być wspaniale. Camila specjalnie przyszła wcześniej do szkoły, aby nie umknęło jej przybycie Maxiego. Uczesała się i ubrała lepiej niż zwykle tylko dla niego, chciała, żeby zwrócił na nią swoją uwagę.
     Stała przy swojej szafce i przypatrywała się przechodzącym uczniom, aż niedojrzała jego. Radośnie podeszła do niego i mocno go przytuliła. Maxi zmieszany odsunął od siebie dziewczynę.
     - Cześć - powiedział, drapiąc się po karku.
     - No cześć - odpowiedziała zawiedziona jego zachowaniem. - Coś nie tak, Maxi?
     - Emm... To co zrobiłaś było... Dziwne.
     Uśmiech od razu jej zrzedł, a ona sama opadła z sił. Przecież tak często ze sobą pisali, wymieniali się uśmieszkami w wiadomościach. Co się zmieniło.
     - Jak to dziwne?
     - A jak często przytula się kogoś kogo się prawie nie zna? - zaśmiał się.
     Dopiero teraz zauważyła, że przyglądają się im wszyscy uczniowie.
     - No tak, to było wiesz... Taki żarcik. - Zaczęła się histerycznie śmiać, robiąc z siebie jeszcze większe pośmiewisko.
     - Taaa, żarcik - powiedział z kpiną i poszedł, zostawiając ją samą.

/***\

     Maxi:
     Cześć! :)
     Co jest na jutro zadane?

     Dziewczyna wpatrywała się w wiadomość ze złością wymalowaną na twarzy. Chciała krzyczeć, coś rozwalić. Jak on tak może? Pisze z nią, daje jej nadzieje, po czym jak najszybciej ją rujnuje i udaje, że nic się nie stało? Takie rzeczy nie przejdą z Camila Torres.
     Zaciskając zęby wystukała odpowiedź.

     Camila:
     Nie wiem, nie słuchałam.

     Maxi:
     Co tak ostro, księżniczko? 
     Wlazłem Ci za skórę, czy jak?

     Teraz Camila miała pewność, że dłuższe pisanie z nim nie ma sensu, jednak należy do osób, które jak coś zaczną - robią to do końca.

     Camila:
     Żebyś wiedział, buraku. 

     Maxi:
     No weź, przestań. 
     Ja tylko się zdziwiłem, tyle. Ile razy ktoś przytula Cię na środku korytarza w szkole? 
     No właśnie - zero. Przestań się złościć i odpowiedź na pytanie.

     Camila:
     Załatw sobie lepiej kogoś innego do informowania Cie co jest zadane.
     A tak dla Twojej wiadomości - wielu ludzi przytula się na korytarzach w szkołach.

     Maxi:
     Już mniejsza o te korytarze.
     Jeżeli nie chcesz mi odpowiadać nie odpowiadaj. 

     Camila:
     To nie będę.

     Maxi:
     Właśnie to robisz, Cami.

     Camila:
     Nie nazywaj mnie Cami!
     Odpisałam, bo nie chce być niemiła.

     Maxi:
     Tak czy siak - jesteś niemiła.

     Camila:
     Trudno, tak bywa.
     Nie pisz już do mnie.

     Maxi:
     Widzimy się jutro w szkole.
     Pa.

     Camila jeszcze długo wpatrywała się w wiadomości. Powoli docierało do niej, że on sobie z nią pogrywał. Chciał, żeby się złościła. Nie wiedziała tylko dlaczego.

/***\

     Maxi:
     Ej, Cam.
     Nie obrażaj się.

     Maxi:
     Czemu nie było Cię w szkole?

     Maxi:
     Jesteś zbyt dumna, skarbie?

     Maxi:
     To z tym odpisywaniem nie było na poważnie.

     Maxi:
     No ej :(

     Dziewczynę bardzo zabolało to jak traktował ją Maxi. Była tylko jego zabawką, a ona nie chciała być niczyją zabawką. Starała się o tym nie myśleć, unikać go. I pozornie jej się to udawało. Przez pierwszy dzień od ich sms - konwersacji, gdy tylko go widziała szła w drugim kierunku, a na wspólne lekcje nie przyszła. Chciała robić tak dalej, ale życie lubi płatać nam figle. 
     Drugiego dnia na "wagarach" przyłapał ją jeden z nauczycieli i kazał wracać na lekcję. Chcąc, nie chcąc musiała wrócić. Kiedy w połowie lekcji wchodziła do klasy spojrzenia Maxiego i Camili się spotkały, ale żadne z nich nie zamieniło ze sobą zdania. 

     Maxi:
     Widziałem Cię dzisiaj. Czemu się spóźniłaś?
  
     Maxi:
     Wiesz... Ludmiła odpowiada na moje pytania. To trochę irytujące, bo jej nie lubię. 
     
     Maxi:
     Nie żeby to oznaczało, ze Ciebie lubię. Po prostu wolę pytać Ciebie.

     Maxi:
     Napisz chociaż, czy to Twój aktualny numer.

     Camila:
     Jasne, że aktualny, ciołku.

     Maxi:
     Przemówiłaś! A raczej napisałaś ;D. 

     Camila:
     Po co do mnie wypisujesz?

     Maxi:
     Pisałem wcześniej. Bo wolę pytać Ciebie.

     Camila:
     Jak na razie nie spytałeś o lekcje.

     Maxi:
     Nie pisałem, o co wolę Cię pytać.

     Camila wpatrywała się w ostatnią wiadomość z szeroko otwartymi ustami. Czy on właśnie z nią flirtował? Nie, niemożliwe. 

     Camila:
     A o co wolisz mnie pytać?

     Zastanawiała się czy dobrze robi wchodząc w tę grę. Ale, czy miała coś do stracenia? Uczniowie szybko przestali śmiać się z jej wpadki, a Maxi nie wydawał się już taki zły. Nie kiedy z nią pisał.

     Maxi:
     Na pewno nie o pogodę :)

     Camila:
     Śmieszne. Odpowiesz?

     Maxi:
     Jeżeli ty odpowiesz na moje pytanie.

     Maxi:
     Czemu zamilkłaś? Czyżbyś zastygła z wrażenia?

     Camila:
     Wmawiaj sobie. 

     Camila:
     Odpowiem. Dajesz.

     Maxi:
     Umów się ze mną. 

     Dziewczynie prawie stanęło serce, kiedy przeczytała wiadomość. To nie mogła być prawda. Ten Maxi zaprasza ją na randkę? W dość dziwaczny sposób, ale jednak. 
     Zamrugała kilkakrotnie po czym wystukała odpowiedź.

     Camila:
     Wow.

     Maxi:
     Co "wow"?

     Camila:
     No, wow.

     Maxi:
     Szczena opadła? Serio pytam. Wiesz, wydajesz się być spoko osobą ;D

     Camila:
     Umówię.

     Camila:
     Czemu nic nie piszesz?

     Maxi:
     Jutro po lekcjach czekaj na mnie przy wyjściu ze szkoły. 

     Camila:
     To rozkaz? Bo jeśli tak, to jednak zmieniam zdanie.

     Maxi:
     Ech... Przecież się zgodziłaś, osiołku.

     Camila:
     Teraz jestem osiołkiem? Okej, w takim razie ty będziesz baranem.

     Maxi:
     O ile będę Twoim baranem, będę się tym chwalił. 

     Camila:
     Do jutra.

     Maxi:
     Do jutra.

/***\

     Camila jeszcze długo nie mogła pojąć, że ma randkę z osobą, do której wzdychała. Z osobą, która ją wykorzystała. Z osobą, która się nią interesuje. Obawiała się, że chłopak tylko się nią bawi, gra z nią w grę, której ona sobie nie życzy. Ale z życia trzeba korzystać. Nawet jeśli miałoby się to skończyć źle, chciała spróbować. 
     Przez resztę wieczoru i cały poranek w szkole układała sobie w głowie plan ich randki. Rozmyślała gdzie mógłby ją zabrać. Czy jeśli to głupi żart, gdzieś niedaleko będzie jego kolega, który wszystko nagra? I tak jej myśli zajęte były tylko ich spotkaniem. Nie uważała na lekcjach, nie odpowiadała na pytania przyjaciół. Była pochłonięta strachem i oczekiwaniem spotkania.
     Gdy w końcu miało do niego dojść, Camila spanikowała i nie zaczekała przed szkołą tylko wróciła do domu. Starała się nie myśleć o Maxim i o tym jak zareaguje.

/***\

     Maxi:
     Nie było Cię.

     Maxi:
     Czekałem godzinę. Bitą godzinę.

     Maxi:
     Dlaczego to zrobiłaś?

     Camila:
     Źle się poczułam.

     Maxi:
     Nie kłam. 

     Camila:
     Nie kłamię. Naprawdę źle się poczułam.

     Maxi:
     Więc spotkajmy się jutro.

     Camila:
     No, nie wiem...

     Maxi:
     Nie daj się długo prosić! :D

     Maxi:
     Przecież nie gryzę XD

     Camila:
     Dobrze. Do jutra, Maxi.

     Maxi:
     Do jutra, Cam :)

/***\

     Camila zagryzała wargę ze zdenerwowania. Nie mogła pojąć dlaczego znów się na to zgodziła. Nie chciała, żeby to wszystko okazało się głupim żartem. Załamałaby się.
     Jej strach wzrósł z chwilą, kiedy obok niej pojawił się Maxi. Nie był jakoś wystrojony, a na jego ustach nie było kpiącego uśmieszku, który bardzo często miał. Stał teraz metr przed nią i uśmiechał się przyjaźnie. Nie wiedzieć czemu dziewczyna i tak obawiała się ich spotkania.
     - O, tym razem jesteś - zaśmiał się. - Chodź - powiedział i wskazał ręką na motor, który znajdował się niedaleko.
     - A... A dlaczego miałoby mnie nie być, hym?
     - Wczoraj nie przyszłaś. - Wzruszył ramionami i ruszył w stronę pojazdu. Torres niepewnie ruszyła za nim.
     Maxi siedział na motorze i  próbował przekonać brunetkę, że nic jej się nie stanie - na marne. Ta uparcie trzymała się racji, że nie wsiądzie na coś, co może ją w bardzo szybki sposób zabić.
     - W takim razie pójdziemy pieszo te pięć i pół kilometra, okej? - przewrócił oczami i zaczął schodzić, jednak ręka dziewczyny go powstrzymała.
     - Ile?! - pisnęła, patrząc na niego z niedowierzaniem.
     - Pięć i pół. I nie licz, że powiem gdzie Cię zabieram - wydusił. - To wsiadasz, czy nie? - Przewrócił oczami i założył kask.
     - Wsiadam - powiedziała niepewnie i wzięła w ręce drugi kask. - Ale jeśli nas zabijesz, to cię uduszę - dodaje i wsiada.

/***\

     Gdy dotarli na miejsce Camila była mile zaskoczona. Było to w lesie, niedaleko jeziora. Koc rozłożony na trawie, a na nim wiklinowy koszyk. Wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze. Wcześniejsze nerwy i strach odeszły gdzieś w niepamięć, a na ich miejsce wskoczył uśmiech i zaskoczenie.
     - Kiedy to wszystko przygotowałeś? - spytała cały czas, przyglądając się widokom. 
     - Mam swoje sposoby - odpowiedział z szerokim uśmiechem. 
     Usiedli na kocu, nie mówiąc zupełnie nic. Brunetka zachwycała się otoczeniem, a Maxi wpatrywał się w jej rozpromienioną twarz.
     - Po co to wszystko? - zapytała po dość długiej ciszy. Spojrzała na niego wyczekująco i uśmiechnęła się lekko.
     - Naprawdę nie wiesz? - westchnął, drapiąc się po karku. - Od dawna mi się podobasz, dlatego zacząłem do ciebie pisać... 
      Dziewczyna wpatrywała się w niego jak w obrazek. Nie umknęło jej, jego zdenerwowanie, spięcie. 
     - Nie wiedziałam. Zwłaszcza po tej akcji na korytarzu... 
     - To było głupie, wiem. - Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. - Nie wiedziałem jak zareagować. Ale to co powiedziałem przed chwilą to prawda.
     - Miło mi to słyszeć - zaśmiała się uroczo. - Też mi się podobasz. 
     Na te słowa chłopak zbliżył się i złączył ich usta w delikatnym pocałunku.


~*~

Cześć!
Nie wiem jak Wam, ale mi nawet spodobał się ten os :).
Niestety już rozpoczęcie roku! Strasznie nad tym ubolewam... Te wakacje coś za szybko minęły.
Zachęcam do składania zamówień.
Pozdrawiam <3.
Shoshano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo