Tytuł: Mi novio
Para: Tomcesca (Tomas + Francesca)
Serial: Violetta
Rodzaj: Romans, Dramat
Uwagi: Ten OS nie jest doskonały, ale jest pierwszy. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj. Dlatego zrobiłam throwback sprzed paru lat
Nadal
nie mogłam przyswoić, dlaczego tak właściwie to zrobiłam.
Dla
kogoś, kto mnie zupełnie nie doceniał.
Byłam
tylko marionetką w jego rękach, niczym więcej...
Było mi
przykro. Bardzo przykro...
Już nie
wiem, czego właściwie chcę od życia.
Wszystko teraz wydaje mi się takie trudne...
Każdy
na moim miejscu powiedziałby "Idź dalej przez świat, nie załamuj
się", ale czy to naprawdę takie łatwe? Czy wszystkim musi się to wydawać
takie proste?
Mieszkałam
pod jednym dachem z mordercą.
Co gorsze,
ja sama bym się kimś takim stała. Całe szczęście, opamiętałam się. Powiedziałam
sobie w końcu "STOP".
Krzywdziłam
wiele niewinnych ludzi, ponieważ mnie o to prosił. Ponieważ był dłużnikiem u
swoich kumpli i miał dla nich wykonać czarną robotę.
I co się
stało? Zmusił mnie do tego. Zmusił mnie, żebym zrobiła to dla niego. A ja po
prostu uległam.
Co
gorsza... Prawie zabiłam najlepszą przyjaciółkę.
-Violu..
- powiedziałam do niej słabo.
-Wiem,
co robiłaś, Fran. Wiem, co chciałaś zrobić. Ale doceniam to, że zrezygnowałaś.
Ocaliłaś mi życie - przytuliła mnie.
-Możesz
ze mną pojechać po moje rzeczy? - zapytałam, równie cienkim tonem.
Przytaknęła
głową.
Przez
całą drogę nerwowo przegryzałam wargę. Nie chciałam z nim kolejnego spotkania,
jednak postawiłam przed sobą jasno: Nawet się do niego nie odezwę. Po prostu
będę milczała.
Byłam
słaba, chociaż kiedyś myślałam, że przebrnę przez wszystko.
Czułam
do siebie obrzydzenie, czułam krew tych ludzi na moich własnych rękach...
Czułam... Już właściwie nic więcej. Tylko odrazę i obrzydzenie do samej siebie.
Zanim
pociągnęłam za klamkę, zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.
W końcu
Violetta położyła mi rękę na ramieniu i sama popchnęła drzwi.
Szybkim
ruchem weszłyśmy do środka, a ja wspięłam się po schodach na górę.
Nie chciałam
zostawic przyjaciółki samej na dole, ale powiedziała, że da sobie radę.
Jak
najszybciej wyciągnęłam z szafy walizkę i wepchnęłam do niej tyle, ile się
dało.
Ciuchy
leżały w torbie w nieładzie, ale nie przejmowałam się tym. Najbardziej liczyło
się dla mnie to, że nareszcie będę wolna... Wolna od wszelkich jego wymysłów.
Chciałam
zmiany w swoim życiu, ale nie wiedziałam, jak jej dokonam.
Nie dam
sobą manipulować.
Nie dam
sobą manipulować.
Nie dam
sobą...
Usłyszałam
pisk.
Momentalnie
moja głowa się podniosła.
Zbiegłam
na dół z przerażeniem, i słusznie.
Widok
mnie zaskoczył....
-Tomas,
zostaw ją... - powiedziałam do niego.
-Nie ma
mowy. Ja cierpiałem, kiedy odeszłaś, ty będziesz cierpiała, kiedy odejdzie
twoja przyjaciółka.
-Zostaw
ją, powiedziałam - mówiłam spokojnie, ale z kamienną twarzą.
-Z
jakiej racji? Kochałem cię, a ty?! Ty mnie zostawiłaś!
Nóż
coraz bardziej zacieśniał się na szyi Violetty.
-Nie
pozwolę ci na to, rozumiesz?!
-Niby
czemu?
-Bo
nadal cię kocham...
Wiedziałam,
że te słowa wzbudzą w nim wystarczający spokój.
-Łżesz.
-Mówię
prawdę, udowodnię... - z paska wyciągnęłam pistolet, zanim jednak zdążył mi zagrozić, odkopnęłam go do tyłu.
-Francesca
wróciła - uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
-Jak
najbardziej, skarbie - zrobiłam podobną minę. - A teraz puść ją, na co nam taka
zołza?
-Liczyłem,
że to powiesz - rzucił Violettę na podłogę a nóż położył na szafce.
-Francesca,
nie możesz tego zrobić! - Violetta ostatkiem sił próbowała mnie ostrzec.
-Stul
pysk! - wrzasnęłam w jej kierunku.
Tomas
szybkim ruchem podszedł do mnie i objął mnie wokół talii.
-Miałem
nadzieję, że wrócisz do dawnych interesów.
-Wróciłam,
a i owszem. I zamierzam zrobić to, co kiedyś.
-Ha!
Taką cię uwielbiam.
Pocałował
mnie namiętnie, trwało to ok. pół minuty.
-A
teraz, pozwól, misiu, że się troszkę pobawimy - zaśmiałam się i wyciągnęłam nóż
z kieszeni moich dżinsów.
-Z tobą
zawsze - na jego twarzy zagościł szyderczy uśmieszek.
Obracałam
nożyk między palcami.
-Ostrożnie,
to rzeźbione - nadal jarał się moją "zabawą" nożem.
-Chodź
do mnie - zachęciłam go.
Przytulił
mnie, owijając ręce na biodrach.
-Koleżanka
za chwilę zobaczy, jak to się robi we Włoszech, prawda? - powiedział do mnie,
mając na myśli Violettę.
-Tak -
rzuciłam krótko. - Za chwilę zobaczy. Szkoda tylko, że nie jesteś z Włoch.
Jeden
ruch, a nóż wbił mu się w klatkę piersiową.
-Za
każde... - docisnęłam nożyk mocniej.
-Moje...
- i kolejny raz mocniej...
-Cierpienie!
- i znowu mocniej... Niemal przebiłam go na wylot.
Popchnęłam
go na podłogę.
-Zdecydowanie
tak to się robi we Włoszech.
Z zimną
krwią patrzyłam na niego, po czym zamknęłam oczy i odrzuciłam daleko przedmiot,
który pozwolił mi na zemstę.
Wytarłam
prawą rękę w koc, który leżał na kanapie i pomogłam wstać mojej przyjaciółce.
Była
ledwo przytomna, przepasałam ją przez jedno swoje ramię i pomogłam dojść do
drzwi.
Natychmiast
wybrałam 997.
-Halo,
policja? Francesca Cauviglia, zabiłam narzeczonego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼