10 grudnia 2017

Zamówienie [111] Fedemiła / Naxi "Ira de enamorados, amores doblados"





Tytuł: Ira de enamorados, amores doblados
Para: Fedemiła (Federico + Ludmiła), Naxi (Naty + Maxi)
Serial: Violetta
Rodzaj: Romans, Obyczajowy
Uwagi zamawiającego: Federico i Ludmiła są "Supernovymi" Studia. Naty jest asystentką Ludmiły, a Maxi asystentem Federico. Ludmiła i Fede się nienawidzą, uważają, że to drugie jest nieznośne, uparte i złe. Dlatego zabraniają Maxiemu i Naty się spotykać. Wszystko się zmienia, gdy w studiu ćwiczą duety damsko-męskie. Federico wylosował Ludmiłę, a Naty Maxiego. Happy end. Akcja toczy się w Studiu On Beat
Uwagi autorki: brak
Zamawiający: Krwawa Marry
Autorka: Patty


- Co on sobie w ogóle wyobraża? - skrzywiła się. 
- Co ona sobie w ogóle wyobraża? - parsknął, widząc sylwetkę blondynki przy szafkach.

Jak ciężko pogodzić ze sobą tak wybuchowe charaktery... Ludmiła Ferro to przede wszystkim klasa i styl, dążenie do celu po trupach i bycie idealnym w całej swojej okazałości. Federico Pardo to sam talent, sława i perfekcyjna fryzura. Nie jest to może walka dwóch zupełnych przeciwieństw, jak na przykład ognia z wodą. W rzeczywistości łączy ich dosyć dużo. Jest to jak wojna dwóch płomieni, które nie wiedzą, że razem mogą wywołać pożar.
Wszystkiemu z boku przyglądają się uczniowie Studia, a w szczególności Natalia Vidal - najlepsza przyjaciółka Ludmiły, która w całej tej sytuacji wydaje się być niczym służąca. Na szczęście nie jest sama - Maximilian Ponte jest na tym samym stanowisku, trzymając się wiernie gwiazdy U-Mixu, Federico.
Każdy tutaj wie, jak wygląda ten spór. Rywalizacja krok w krok i zero ustępstw. Wyzwiska co drugie zdanie, nie wspominając już o wściekłych spojrzeniach. Nikt by się nie spodziewał się momentu, w którym ta dwójka się pogodzi. A mimo to, nastąpił.

- Nawet nie wiesz, jak go nienawidzę - założyła na siebie ręce, kiedy widziała go przy gitarze. - Co on tutaj robi?
- Zapewne tak, jak każdy z nas, ma smykałkę do muzyki - zauważyła stojąca obok niej Natalia.
- Ten głos da się zastąpić - odwróciła się na pięcie, by spojrzeć jej w oczy. - Nie pamiętasz, kto tu jest wyjątkowy? To mój głos zdobywa miliony fanów na całym globie. On jest tylko namiastką tego, co mogę osiągnąć.
- A jednak wygrał konkurs U-Mixu i pojechał w trasę - wtrąciła.
- Stul się już, Natalia. Tylko potęgujesz moją złość. Nie chcę go tutaj oglądać. Powinnaś wiedzieć, że dałam mu wygrać tylko po to, żeby się stąd wyniósł.
- Ach, oczywiście - spuściła wzrok. Natalia wiedziała, że głos Federico jest nadzwyczajny i nie wygrał bez powodu. Ludmiła też umie śpiewać, racja. Ale Hiszpance już poważnie działało na nerwy, że uważała się za najbardziej utalentowaną w całej szkole. To przysparzało jej kompleksów i sprawiało, że czuła się gorsza niż swoja przyjaciółka. Ludmiła wydawała się nawet tego nie zauważać.
- O proszę, zobacz, kto przyszedł - uniosła lewą brew, mierząc Maxiego od dołu do góry. - Sługa.
Natalia spojrzała na niego z iskrą w oku. Był taki idealny... Przynajmniej dla niej. Ta jego urocza czapeczka i uśmiech. Czuła się jak ofiara jakiegoś zaklęcia. Uwielbiała z nim rozmawiać. Ludmiła zawsze miała jakieś "ale" i nie wiedzieć czemu - przeszkadzało jej, że go lubiła. Ciekawe więc, jak zareagowała by na wieść, że od jakiegoś czasu są razem. Nie wyobrażała sobie nawet, jak bardzo by na nią wrzeszczała. Brunetka westchnęła głośno, na co otrzymała od przyjaciółki złowrogie spojrzenie.
- Jest żałosny, prawda? - spytała ironicznie. Za wszelką cenę chciała usłyszeć to z jej ust. Nie mogła pozwolić, żeby jej przyjaciółka zadawała się ze sprzymierzeńcem Federico. To wbrew zasadom, tak nie wolno.
- Idę na lekcje - rzekła i wyminęła odpowiedź. Wycofała się z pomieszczenia i ruszyła w stronę sali tanecznej. Miała głęboką nadzieję, że blondynka za nią nie pójdzie. Zamarła, gdy poczuła rękę dziewczyny na ramieniu.
- Cześć Natalia - usłyszała za sobą i odwróciła się mimowolnie, widząc radosną twarz Maxiego. Och, czyli to nie Ludmiła, tylko on. Wow... Jest naprawdę cudowny.
- Hej - uśmiechnęła się równie szeroko. Cieszyła się, że się do niej odezwał, ale bała się, że sekret może się wydać.
- Miałem podejść wcześniej, ale wiesz... Federico od razu zarzuciłby jakimś tekstem.
- Nie martw się, Ludmiła tak samo - rzuciła, wywracając oczami. Kiedy przypomniała sobie o rozwścieczonej Ferro, która za chwilę mogła się tu zjawić, natychmiast dodała: - Myślę, że nie powinniśmy rozmawiać w szkole.
- Daj spokój, mam już dość tego ukrywania - spuścił wzrok. - Co to za związek, kiedy udajemy, że w nim nie jesteśmy?
- Coś w tym jest Maxi, ale naprawdę nie teraz. Sam wiesz, zaczynają się duety na spektakl, przygotowania, Ludmiła chodziłaby ciągle zdenerwowana i za każdą swoją porażkę obwiniałaby mnie. Nie wiem, czy chcę tego słuchać.
- Masz rację, Federico pewnie też nie byłby zadowolony z tego wszystkiego, ale zaczyna mi to już latać.
Natalia odwróciła głowę w bok, żeby uniknąć jego wzroku i zagryzła dolną wargę.
- Od pewnego czasu mam pewną myśl, Maxi. Ale nie mogę tego teraz powiedzieć, ściany mają uszy. Spotkajmy się po szkole, dobrze? - spytała.
- W porządku.
Oboje myśleli tylko o tym, jak bardzo chcą się teraz pocałować na pożegnanie. Skurcz w brzuchu przypomniał im, że nie mogą. Czy tak należało? Pamiętała sytuację z Diego i Francescą, którzy bezsensownie ukrywali swój związek przed Violettą. Dziewczyna i tak po chwili się dowiedziała, a pogodzenie się nie było takie łatwe... Postępowanie Naty nie miało najmniejszego sensu.


- Taniec to jeden z najważniejszych elementów w tej szkole, a jednocześnie ten, który najbardziej kaleczycie - burknął Gregorio pod nosem, grzebiąc w papierach na swoim biurku. Ludmiła, stojąca na samym przodzie i z rękami na biodrach, odwróciła się do reszty grupy.
- No właśnie, starajcie się bardziej.
- Sama pomyliłaś pierwszy krok, panno perfekcyjna - wtrącił Federico, który również stał w przodzie.
- Och, byłeś tak skupiony na mnie, że spóźniłeś się z wypadem w drugiej zwrotce?
- Widzę, że ty też nie spuszczałaś mnie z oczu - uśmiechnął się, a na jego twarzy widać było kpinę.
Gregorio wyciągnął spod sterty dokumentów jakieś dwa pudełka, a następnie wrócił wzrokiem do swoich uczniów.
- Cisza! - ryknął, przykuwając wzrok wszystkich zgromadzonych. - Sprawa wygląda następująco. Mamy spektakl, mamy układy. Znacie je wszystkie, ale wciąż nie macie partnerów. Wobec tego, postanowiłem podnieść poziom i urządzić losowanie. Zawsze wybieraliście sobie wspólników i popisywaliście się, jak to cudownie nie zatańczyliście - wyrzucił ręce do góry, a później gestykulował dalej. - W takim razie zdamy się teraz na traf. Kto pierwszy?
- Ja! - wrzasnęły w tym samym czasie grupowe gwiazdki. Oboje zmierzyli siebie nawzajem groźnym wzrokiem i podbiegli jak najszybciej do pudełek, by wyciągnąć swój los.
- Jedna osoba, nie wszyscy na raz - skrzywił się nauczyciel, łapiąc za głowę. - Z niebieskiego losują dziewczyny, z różowego chłopcy. Zdecydujcie, kto ma pierwszy wylosować, nie chce mi się już w to ingerować.
- Oczywiście, że ja - wzruszyła ramionami dziewczyna i wyciągnęła rękę, kiedy Włoch złapał ją za nadgarstek i odsunął na swoje miejsce.
- Ja będę pierwszy, bo byłem tu przed tobą.
- Chyba sobie żartujesz, dziewczynom się ustępuje.
- Tak? Dziś rano, kiedy Pablo kazał chłopakom przenieść twoją różową gitarę, domagałaś się równouprawnienia i mówiłaś, że możesz sama ją wziąć, bo nie będziesz z siebie robić ofiary losu. Teraz nagle nią jesteś? - spytał, uśmiechając się sarkastycznie. Z tyłu usłyszeli czyjś chichot.
- Widzisz, Federico, ktoś musi ci pokazać, gdzie twoje miejsce. Najwidoczniej jeszcze nie zauważyłeś, ale skończyłeś swój kontrakt z U-Mixem i nie jesteś w centrum świata, tylko w Studiu On Beat, a zasady tutaj dyktuję ja.
- Być może było tak, bo nikt inny nie umiał cię ujarzmić - pokazał jej wskazujący palec. - Ale ja nie dam sobą pomiatać.
- Więc oczekujesz, że ja dam i podkulę ogon na twoją cześć? Śnij dalej, Pardo, nie zamierzam zrezygnować z niczego - prychnęła i podeszła do pudełka.
- Odsuń się od tego! - krzyknął.
- Sam się odsuń, bałwanie.
- CISZA! - Gregorio wydarł się jeszcze głośniej, niż wcześniej. - Głosujcie w tym samym czasie, litości, nie mam już czasu na te kłótnie. Ile wy macie lat, urwaliście się z przedszkola?
Ludmiła napuszyła się. Chyba po raz pierwszy Gregorio zwrócił jej uwagę. To wszystko wina tego Federico, wprowadza tutaj jakieś niebywałe zasady, żeby wszystko pod siebie podporządkować. Nie może na to pozwolić.
Wzięła do ręki skrawek papieru i zaczęła go rozwijać. Podobnie zrobił jej rywal. W myślach modliła się, żeby tylko nie trafiła na jakiegoś oszołoma, którego będzie musiała od podstaw uczyć kroków.
Pierwsza litera sprawiła, że serce jej przyspieszyło. Czytając kolejne, zamarła całkiem. Spojrzała na Federico, na którego twarzy malował się podobny wyraz. Zapewne wylosował tę pokrakę Violettę. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że ona trafiła na niego.
- To jakaś pomyłka - Ludmiła zgniotła świstek papieru i wsunęła go z powrotem do pudełka. - Losuję jeszcze raz.
- U mnie tak samo, porażka.
Wyciągnęli ręce w kierunku losów, by wybrać kolejny, kiedy Gregorio przerwał:
- Powiedziałem, że to ma być w-y-z-w-a-n-i-e. Kogo wylosowaliście? Nie ma zmian!
Milczeli przez kilka sekund, a nauczyciel wyrzucił ręce w powietrze, głośno uderzając nimi o uda. Sięgnął do obu pudełek by wybrać losy, które tam odłożyli. Nie było to trudne - były zgniecione i odstawały od reszty.
Odwinął pierwszy i zmierzył wzrokiem Ludmiłę. Następne rozwinął los Federico i klasnął w ręce.
- Co za niewiarygodny przypadek! - zaśmiał się Gregorio z wiedzą, że skazuje ich na przegraną. Nie było szans, żeby się dogadali. - Wylosowaliście siebie nawzajem.
Ludmiła otworzyła usta ze zdziwienia, podobnie jak chłopak obok niej, a reszta klasy zagrzmiała głośnym "Uuu". Każdy wiedział, jak będą wyglądać ich próby.
- To się nie liczy! - pisnęła blondynka.
- Dokładnie, ja nie wytrzymam! - zawtórował jej.
- Ty nie wytrzymasz?! To JA będę z TOBĄ w parze!
- Wiem, tylko pozazdrościć. Problem wygląda tak, że z nią nie da się trenować! Panie profesorze, błagam!
- Żadnych odwołań - podsumował Gregorio i przegonił ich ręką, by dać innym uczniom szansę.


Oddychała głęboko z myślą, że za chwilę dołączy do niego w tej paskudnej sali i będzie musiała znosić dotyk jego dłoni. Może zatańczą układ, który nie wymaga bliskiego kontaktu? Czy taki istniał w repertuarze? Błagała o to w myślach. Wiedziała, że już był w środku, podobnie jak jego kolega Maxi. Umówili się na podwójną próbę, bo raczej nie dałaby sobie rady z nim w pojedynkę. Dziwny przypadek sprawił, że Maximilian Ponte wylosował jej przyjaciółkę, Natalię. Chociaż tyle, że Naty też przeżywała w tym momencie tragedię i nie była w tym sama, czyż nie?
- Natalia, ile mogłam na ciebie czekać? - szepnęła na tyle głośno, że chłopcy w sali już zorientowali się, że siedziała pod salą.
- Musiałam się napić.
- Ach, cicho już! Nie mogę uwierzyć, że jestem z tym idiotą w parze. Jak ja to przeżyję?
Z sali usłyszała czyjeś wołanie. Od razu poznała, że był to głos Federico:
- Spokojnie, też się nad tym właśnie zastanawiałem!
Dłonie blondynki zatrzęsły się z gniewu.
- Ty wstrętny... - ruszyła do przodu z garścią wyzwisk w kieszeni, kiedy Naty złapała ją za rękę i odciągnęła od tego pomysłu.

- Wiesz, co musimy zrobić? - zaczęła Natalia, kiedy jej chłopak podszedł do niej za budynek szkoły. 
- Wydaje mi się, że właśnie to zamierzasz mi powiedzieć.
- Musimy ich do siebie przekonać, jasne? 
Maxi popatrzył na nią z niedowierzaniem, a po chwili wybuchnął głośnym i niepohamowanym śmiechem.
- Jak zamierzasz to zrobić? Oni się nienawidzą.
- Daj spokój, nie znasz tego starego powiedzenia? Babcia zawsze mi mówiła: Ira de enamorados, amores doblados. Coś jak: kto się czubi, ten się lubi. Jestem pewna, że ta nienawiść to tylko przykrywka. 
- W sumie... Zanim zaczęli rywalizować, mówił mi, że jest ładna.
- Dokładnie, przed U-Mixem wcale nie byli tacy pokłóceni. Myślę, że poczuli coś więcej, ale duma im nie pozwala. Musimy ich pogodzić. 

- Uspokój się, Ludmiła. Chcesz jakoś przetrwać te duety, to nie powiększaj swoich problemów. Jakoś to przeżyjesz.
Jej przyjaciółka miała rację. Powinna przestać się popisywać i w końcu zabrać do pracy. Gregorio postawił jej takie wyzwanie, a ona musi zaprezentować się jak najlepiej na spektaklu, żeby dostać jak najwięcej głosów i wygrać wycieczkę na pokaz w Madrycie. 
- Zacznijmy już, dobra? - powiedziała spokojnie, kiedy weszła do sali.

Plan Maxiego i Natalii nie był wcale taki prosty. Musieli przekonać ich, że nie muszą już udawać tej całej nienawiści - jeśli rzecz jasna ją udawali. Naty miała wrażenie, że ma rację, a ich przyjaciele próbują tylko zrobić wrażenie. 
Playlista zaczęła powtarzać się już drugi raz, a nic się nie zmieniło. Ta dwójka nieustannie na siebie krzyczała, narzekała i lamentowała, że musi ze sobą pracować. 
- Zmieńmy piosenkę na coś wolnego - powiedział Maxi, kiedy stali przy radiu, a za nimi Federico i Ludmiła wciąż wymieniali się pretensjami. 
- Masz rację. I wyjdźmy. Będziemy mieć przy okazji trochę czasu dla siebie, samo się potoczy - odszeptała. Przełączyła piosenkę na jedną z faworytów Ludmiły, a Maxi pokiwał głową z aprobatą. 
- To ulubiona piosenka Fede.
- Widzisz, dużo ich łączy - uśmiechnęła się brunetka i podgłośniła muzykę.
Kłótnie na tyle ustały, ale nie na długo.
- Co to za piosenka?! Mieliśmy opracowywać choreografie na spektakl! - żaliła się Ludmiła.
- Gregorio może wam podstawić coś wolnego do wykonania, a wtedy co? Będziecie mieli kłopot, bo nad tym nie popracowaliście - objaśniła Natalia, sięgając pierwszej lepszej wymówki.
Cisza trwała przez parę sekund, a głos Eda Sheerana zaczął powoli wybrzmiewać z głośników.
- Naty ma rację, dostaniemy wolny kawałek i będziemy w dupie - zabrał głos Federico.
Ludmiła zacisnęła mocno oczy i zagarnęła włosy palcami do tyłu. 
- Dobra, puśćcie od nowa.
Maximilian przesunął piosenkę guzikiem. Usłyszeli pierwsze nuty i starali się wpasować do rytmu. Para, widząc ogromne skupienie na twarzach swoich tańczących przyjaciół, po cichu wymknęła się z pokoju.
- Natalia, gdzie wy...! - Ludmiła zatrzymała się na chwilę, ale wtem przerwał chłopak:
- Daj spokój, przećwiczmy to i chcę już wracać do domu.
Blondynka musiała się zgodzić. Po ponad godzinie wyzywania na Federico była już dosyć zmęczona, a nic sensownego nie ogarnęli. 
Wpasowała się w takty, po czym poczuła, że chłopak złapał ją za rękę i rozpoczął taniec w parze. Myślała, że natychmiast się odsunie, ale ciało odmówiło posłuszeństwa. W głowie pojawiła się myśl, że musi przestać odwalać te cyrki i skupić się na przygotowaniach. Poza tym, nie było tutaj żadnych świadków i nikt nie musi wiedzieć, że trzyma go za dłonie. 
Federico zaczął podśpiewywać cicho słowa, podobnie jak ona. Zdała sobie sprawę, że musi znać tę piosenkę, bo jej zaśpiewanie wcale nie było takie łatwe. Musiał ćwiczyć już wcześniej. W zasadzie... jego głos nieźle pasował. Mogłaby nawet rzec, że wychodziło mu lepiej, niż w oryginale, gdyby nie przypomniała sobie, o kim właśnie mowa. Przecież to Federico, odwieczny rywal. 
Chwileczkę, nie taki odwieczny. Chyba zaczynała powoli bredzić. 
Pamiętała dokładnie moment, kiedy go po raz pierwszy zobaczyła. Przesłanie piosenki, którym była dawna miłość, utrudniało jej sprawę. Jest przystojny, czyżby nie pamiętała, że tak myślała? W sumie nadal myśli...
Nie! 
Przedstawienie musi trwać. Nie może pozwolić, żeby uczucia wzięły górę. Stawką jest wygrana. 
A co jeśli wygra? Przecież pojadą tam oboje. Co wtedy? Znowu się w nim zakocha, uhm?
Nie mogła pozbyć się natłoku myśli w głowie, ciągle krążyły one wokół Fede. Zastanawiała się, jak bardzo teraz jej nienawidzi i nad czym się skupia, tańcząc z nią. Pewnie na wyzwiskach. Nie mogła pozostać w tyle, nie mogła mu pokazać, że go lubi, kiedy on patrzy na nią tak złośliwie...
Federico wiedział o jednym: ona na pewno go nie cierpi. Dlaczego więc on ma jej zaprezentować, jak bardzo jest dla niego atrakcyjna? Ludmiła go tylko wyśmieje lub przechytrzy i wykorzysta to na swoją korzyść. To pewnie jakiś spisek. Ukartowała go razem z tą Natalią, a teraz próbuje go omamić, tańcząc przed nim tak perfekcyjnie. 
Zbliżały się końcowe słowa, wiedział o tym, bo to na pamięć. Wypadałoby na konkursie zrobić coś odlotowego, żeby zadziwić sędziów, ale nie. Nie może pozwolić sobie na żadne śmiałe chwyty w obecności Ludmiły - nie będzie nic jej sugerował. Po co ma skończyć jako ofiara?
Wbrew jego woli, położył rękę na jej plecy i pochylił się do przodu, uginając jedną nogę. Trzymając ją mocno, powoli nachylali się ku dołowi, trwając tak przez kilka sekund. Jej ramiona, owinięte wokół jego szyi, powoli się rozluźniły. Nie była już taka spięta. Nie wiedzieć czemu, patrzyli sobie w oczy jakby znajdowało się w nich wszystko, czego nie zdążyli w sobie wcześniej zauważyć. Chyba dawne uczucia się w nim obudziły. Jej przeszło przez myśl, że być może przez ten czas ciągle go kochała. 
Podnieśli się oboje na równe nogi, ale wciąż na siebie patrzyli. Ludmiła otrząsnęła się zaraz po tym i spuściła głowę. Co ona najlepszego zrobiła?
- Dobrze nam poszło - powiedział, pocierając dłonią kark. Trochę obawiał się jej reakcji.
- Tak, było okej - odparła tylko, wciąż nieco zawstydzona. Pokazała swoją słabość, czuła się jak przegrana. 
- Ładnie tańczysz - dodał.
- Dzięki, ty też - uśmiechnęła się lekko. Miał wrażenie, że to pierwszy uśmiech, który kierowała w jego stronę. Mimo to, w końcu spojrzała mu znów w oczy.
- Czemu się tak kłócimy? - spytał. Chyba właśnie się poddał i narażał na wyśmianie, ale zaczynało mu to już latać. Być może to jest okazja, by zażegnać ten bezsensowny konflikt. Czemu ma się kłócić z dziewczyną, którą kocha? 
Wow. Przyznał sam przed sobą, że ją kocha. Serce biło jak oszalałe.
- Nie wiem. A ty... jak sądzisz?

- Maxi, chodź tutaj - szepnęła najciszej, jak tylko mogła, podglądając, co dzieje się w sali. - Chyba się udaje.
Chłopak cichym krokiem udał się w jej stronę i wychylił lekko głowę. 
- Jesteś genialna, miałaś rację - uśmiechnął się i popatrzył w jej oczy, całując ją delikatnie w usta.

- Że nie chcę się z tobą sprzeczać, to trochę idiotyczne.
- Ta, racja. Nie pamiętam nawet, czemu to się zaczęło.
- Chyba za bardzo chciałem ci zaimponować, że byłem w trasie - zaśmiał się nerwowo.
- Mi zaimponować? Ciekawe - uniosła łagodnie lewą brew. - Ja próbowałam pokazać, że tutaj rządzę. To rzeczywiście trochę naiwne, miałam nadzieję, że to przykuje uwagę.
- Właściwie to przykuło - pokiwał głową. - Czułem, że muszę robić coraz to inne rzeczy, żebyś w końcu na mnie spojrzała. To było trochę żałosne, ale cóż. Czas mija.
- Chciałeś, żebym na ciebie spojrzała? - zdziwiła się. Nie spodziewała się tego po nim. Przecież jej nienawidził... Czyżby to był żart? - Mam nadzieję, że sobie nie żartujesz.
- Ja za to mam nadzieję, że ty też tego nie zrobisz. Naprawdę ciężko mi teraz z tobą rozmawiać po tym całym naszym dogryzaniu.
- Nie żartuję sobie - zgarnęła pasmo włosów za ucho. 
- W takim razie... Po prostu mi się podobałaś. Później starałem się to jakoś ukryć.
Powiedział, że mu się podobała. To znaczy tyle, że już tak raczej nie jest, a wtedy mina jej zrzedła. Miała nadzieję, że może... Racja, to absurd. 
- Miałam podobnie - przyznała. Nie może powiedzieć za dużo, jeśli on nie czuje już tego, co ona. Spóźniła się i straciła szansę. Na pewno ma ją teraz za idiotkę. 
- I co teraz? 
Zaczęła się zastanawiać nad jego słowami. Niby co ma teraz być? Przecież już mu się nie podoba, właśnie przestali się kłócić i oficjalnie się pogodzili, a on jeszcze pyta "co teraz"? 
- A co ma być?
- Naprawdę nie lubię, kiedy ktoś odpowiada pytaniem na pytanie - zachichotał ponownie. Zauważyła, że reaguje tak, kiedy się stresuje. - Mam na myśli: nadal ci się podobam?
- A...
- Dobra - przerwał. - Jeśli chcesz zapytać "A ja tobie?", to masz odpowiedź. Że tak.
Myśli Ludmiły zaczynały się plątać. Czyli w końcu mu się podoba i jest  dla nich szansa?
- Ty mi też - odpowiedziała szybko, jakby chciała pozbyć się tych słów z siebie w sekundę. 
- Wow - podsumował. Czuła, że łapie ją za rękę. - Warto było przestać pajacować. 
- Najwidoczniej - uniosła kąciki ust.
Co się właściwie dzisiaj stało? Nie mogła pojąć tego rozumem.
- Wiesz jak mawiała moja mama? - spytał. - Ira de enamorados...
-... amores doblados - dokończyła. Doskonale pamiętała te słowa. 
- O, czyli nie tylko ona w to wierzyła.
- W gruncie rzeczy... coś w tym jest. Kto się czubi...
-... ten się lubi - dopowiedział i musnął jej wargi swoimi.


trochę długie, ale oby nie tragiczne.
kolejne zamówienie już za mną, a w następnym czasie postaram się zabrać za inne zaległe. w tym czasie zapraszam was do zakładek autorek i zamawiania prac u każdej z nas!
miłego tygodnia życzę i od razu również wesołych świąt! ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo