Tytuł: "W blasku Księżyca"
Para: Diemiła (Diego i Ludmiła)
Rodzaj: Psychologiczny, dramat, romans
Uwagi: BrakPalenie rzucił już kilka lat temu. Wtedy wydawało mu się, że trucie własnego organizmu jest bezsensowne i do tego z każdym dniem skraca jego życie. A przecież miał żyć dla niej jak najdłużej. Teraz, wiedział, że to jedynie wyjście na pokazanie jej, że nie zniszczyła go do końca. Brunet oparty o zimną karoserię samochodu nadal żył. Choć czuł, że już nie istniał. Spojrzał na otaczający go krajobraz. Ciemne, bure Los Angeles. O tej porze roku nawet niebo wyglądało przerażająco. Krople deszczu powoli spływały z jego nienagannych rys twarzy. Nie przejmował się zimnem. Warunki atmosferyczne idealnie dopasowały się do jego stanu. Cały świat na chwilę zawisł w bezruchu. Tak jakby wiedział co przeżywa Diego. Jego myśli nie da się określić w kilku słowach. Jego głowa to był wielki natłok pytań, bez odpowiedzi. Właściwie od kilku dni, nie potrafił uporządkować swojego sumienia. Z błogiego transu zbudził go dźwięk telefonu. Jęknął. Z kieszeni ciemnego dżinsu wyciągnął swój najnowszy model komórki. Sam go stworzył i był z niego niezmiernie dumny. W tamtej chili urządzenie trzymane w dłoni, było najgorszym elementem jego życia. Cholerny telefon, zniszczył mu chwilę refleksji. Niechętnie spojrzał na wyświetlacz. To Ona. Wysoka blondynka o pięknych, wręcz niebiańskich oczach. Uśmiechała się do niego delikatnie, lecz wyraźnie. Jej loki samowładnie opadały na ramiona. Wyobraził ją w sobie rzeczywistości, podczas ostatniego spotkania. Wtedy była inna. Rozmazany makijaż i potargane włosy, nie czesane od tygodni. Brudne, nieprzebrane ubrania. Oczy wyrażające to wszystko, co przeżywała od tamtego dnia. I uśmiech. Właściwie jego brak. Usta były lekko pomazane krwisto czerwono szminką. Tak jakby w chwili ataku, chciała naprawić to co miała na twarzy. Daremnie. Postura nie przypominała kobiety. Nawet człowieka. Siedziała na wielkim, skórzanym tapczanie. Dłońmi zakrywała swoją twarz. Próbowała nie pokazywać swojej tragedii. Swojej wielkiej tęsknoty za rodzicami. Była stanowczo za młoda. Tak naprawdę to rodzice wypełniali całe jej życie. Nauczyli ją kochać. Jedna chwila odebrała jej cały sens dotychczasowych dni. Z jej czekoladowych oczu wypłynęła jedna, pojedyncza łza. Tak naprawdę w morzu wypłakanych nie znaczyła wiele. Ale on doskonale wiedział z jakiego powodu była wypłakana. Blondynka podniosła głowę i szczerze zwątpiła. Stojący przed nią wysoki, umięśniony brunet odebrał jej najważniejsze osoby życia. Wstydliwie patrzył na jej rozlatujące się życie. Nie musiał nic mówić. Jednak to zrobił.
"Przepraszam"
Te
jedno słowo niczego nie zmieniało. Nadal nie wróciła jej nadzieja.
Nadal czuła tęsknotę. Nie jadła niczego od kilku dni. Była słaba i samotna. Naprawdę nie miała
prawdziwe rodziny, która pomogłaby jej w każdej sytuacji. Wzięła głęboki
oddech. Tak bardzo potrzebowała ucieczki od myśli. Nie pomogło.
Spojrzała swoimi czerwonymi, od bólu, oczami w twarz największego
oszusta jakiego kiedykolwiek mogła poznać. Nie tyle co oszusta, co
zwykłego chciwego bandytę. On? Nigdy nie czuł się gorzej. Ręką
przeczesał włosy, w efekcie głębokiego zastanowienia. Cierpliwie czekał
na odpowiedź swojej byłej ukochanej. Wiedział, że ta chwila mogłaby
trwać wieki.
" Wyjdź"
Jedno słowo. Ostatnio wypowiedziała
ten wyraz na początku ich znajomości. Był wtedy bardzo natarczywym
dupkiem, bez uczuć. Jego codziennymi zajęciami były imprezy i co raz
nowa dziewczyna. Bardzo chciał mieć tą skromną brązowooką, stojącą
niedaleko mostu. Jej samobójcze myśli, były wyczuwalne na odległość.
Nigdy nie czuł tak wielkiej troski do nikogo. Jeszcze godzinę temu, jego
ojciec mógłby się zabić na jego oczach, a on nie poczułby kompletnie
niczego.W tamtej chwili zrobiłby wszystko, żeby nie skoczyła. Z impetem
pobiegł w jej kierunku. Wpadł na nią cały zdyszany, a jedynymi słowami
jakie potrafił powiedzieć były: "Nie rób tego". Zawsze słyszał te
określenie w różnych filmach romantycznych czy psychologicznych. Sądził,
że takie rzeczy mogą się dziać jedynie na planie filmowym, grane przez
wybitnie uzdolnionych aktorów. Ale nie. Ta scena działa się właśnie
przed nim, a on grał jedną z tytułowych ról. Po głębszym zastanowieniu,
zrobił krok w tył. Zapłakana dziewczyna nie znała faceta, który właśnie
ratował jej życie, ale nie mogła go zranić. Coś się zmieniło. Jej
dotychczasowe pragnienie śmierci, zniknęło w mgnieniu oka. Teraz chciała
jedynie wrócić do domu i zacząć od nowa. Całkowicie zmienić swoje
życie.
Odebrał połączenie.
Znów usłyszał jej cichy
szept. Ten piękny dźwięk, który budził go codziennie rano. Dawno nie
była taka spokojna. Nie unosiła się, nie krzyczała. Po prostu mówiła.
"Nigdy nie czułam się równie spełniona".
Zdjęła
swoje kaszmirowe szpilki i wspięła się na poręcz. Poczuła wiatr we
włosach. Tak bardzo brakowało jej tej chwili adrenaliny. Chwili kiedy
cały świat dosłownie leżał u jej stóp. Tak bardzo tego chciała.
"Dziękuję, że mogłam być z tobą równie szczęśliwa jak jestem teraz".
Sukienka
mimowolnie zaczęła powiewać. Zdjęła złoty pierścionek - jedyną pamiątkę
po zmarłych rodzicach. Rzuciła go w otchłań rzeki. Kiedy usłyszała
cichy odgłos wody, zaczęła się bać.
"Bardzo się boję. Ale wiem, że to jedynie wyjście, by znów być z nimi".
Spojrzała w dół. Wysunęła stopę poza bezpieczną linię. Linię, która oddzielała życie od śmierci.
"To byłoby na tyle".
Skoczyła.
Słyszała
piękne śpiewy aniołów i głos rodziców. Byli bardzo blisko. W ułamku
sekundy mrok rozświetlił się tysiącami świateł. Nie tęskniła, nie bała
się. Była ogromnie szczęśliwa, nie dało się tego opisać prostymi
słowami. Nie pamiętała rzeczywistości.
***
Naprężył
mięśnie i uderzył telefonem o asfalt. Rozwalone części nie pomagały mu
opanować gniewu. Wręcz przeciwnie - dodawały mu siły. Zgniótł trzymanego
w ręce papierosa i energicznie wsiadł do samochodu. Do oczu napływały
mu łzy, jednak on próbował je zamaskować. Zauważył radio zamontowane
wcześniej w samochodzie. Rzadko z niego używał, muzykę wolał robić
samemu. Teraz włączył głośniki na pełną moc.
Nie był pewny tego co
robi. Rozpędzał się do coraz większej szybkości. Czy tego właśnie
chciał? Przed oczami migotało mu pełno świateł. "Wszystkie kolory tęczy"
- jak później mówił. Do jego uszu napływało mnóstwo obelg i dźwięków
klaksonów. Ich problemy miał serdecznie gdzieś. Gdyby nie był w takiej
rozsypce, najpewniej niejednemu rozwaliłby głowę. Ale nie. Nie dziś.
Dzisiaj musiał ją zobaczyć, po raz ostatni.
W pędzącym samochodzie, w ułamkach sekund. Nadal miał tą cholerną nadzieję! Przecież jego Ludmiła
nie mogła tego zrobić. Mieli plany, wymagali od życia tak wiele. Z
innej perspektywy, można by sądzić, że nic w życiu nie osiągnęli.
Zwykli studenci z zamglonymi marzeniami. Każdy popełnia błędy, ale oni
popełnili ich stanowczo za dużo.
Właśnie dlatego Diego, nigdy nie
czuł bólu i tęsknoty. Żył osobno, bez jakiś bezsensownych problemów. Z
zewnątrz jego życie, było poukładane. W środku panował wielki
chaos. Tylko ona umiała go uporządkować. Właśnie... umiała.
Swoim
samochodem zaparkował niedaleko lasu, w którym znajdowała się owa rzeka.
Przez chwilę potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Później było już
tylko gorzej.
Wnikliwie spojrzał na zegarek. 23:32. Tą podłą
godzinę, zapamięta chyba do końca życia. Wziął głęboki oddech. Zimne
powietrze na chwilę zmroziło jego umysł. Aby wyładować złość, kopnął
parę kamieni, leżących na ścieżce. Postanowił, w końcu to zrobić.
Odruchowo
podciągnął spodnie i zaczął biec. Było ciemno, lecz on znał tę drogę na
pamięć. Te kilka minut, pełnych goryczy i smutku, zostawiły bardzo dużą
bliznę na jego sercu. Las nie przypominał ciepłego koca, łóżka czy jego
pokoju. Niby był imprezowiczem, ale od jakiegoś czasu, wieczory wolał
spędzać w domu. Większość ludzi z jego rocznika, zaczęła uważać go za
nudziarza i dzieciaka. W pewnym momencie przestał interesować się
opiniami na swój temat. Po prostu odpuścił.
Kiedy dobiegł do
mostu, nie zobaczył na nim żywej duszy. Z każdą minutą był coraz
bardziej zdruzgotany. Po chwili postanowił zejść do wody.
***
Blondynkę
zobaczył, unoszącą się na wodzie. Księżyc oświetlał ich pożegnanie,
jakby wiedział, że był to najważniejszy moment w życiu tej dwójki. Diego
doskonale wiedział, że było to już ostatnie ich spotkanie. Nie krył już
płaczu, dawał ponieść się emocjom.
Powolnie
do niej podszedł i przejechał kciukiem po jej policzku. Była tak bardo
zimna. Niewinnie szepnął "Kochanie". Ona nadal nie otwierała oczu. Z
każdą chwilą brunet coraz głośniej ją wołał. Tak bardzo pragnął, by się
zbudziła. Jednak nie. Ona dawno już to zakończyła. Po prostu się
spóźnił. Tym razem się nie udało.
~~~~~~~~~~
Wesołych Świąt!
Tak wiem, w Wigilię dodaję takiego smutnego OS.
Niestety, nie miałam weny na radośniejsze opowiadanie.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego w te święta i Nowy Rok.
Pozdrawiam
Fearless
One Shot cudowny aż się popłakałam ale dla mnie plus ponieważ bardzo lubię płakać 😊
OdpowiedzUsuńTobie też życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.
Odjęło mi mowę.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mówić, co robić, jak ocenić.
Masz taki wielki talent! <3
Ten Shot rozkruszył moje serce.
Wesołych Świąt, Fearless
Na początku powiem ci że..
OdpowiedzUsuńSię poryczałam.
KOCHAM DIEGO I JEST MÓJ. (To wie każda w ekipie ������, a skoro bardzo możliwe że się dostaniesz- a yo estoy na tak. Nie obiecuje ze na 100 ale ja będę na tak. W końcu skądś jestem "wierną fanką Fearless"������)
No i że... że... życzę Ci Wesołych Świąt :D
Mam tu nawet taki głupi ale fajny wjerszyk ���
When na dworze biały snow Wtedy Christmas Święta są. Christmas tree ma bombek w bród a na table pełno food. Karp fish swimming in the woda kill him będzie very szkoda. When na niebie star zaświeci Santa leci to the dzieci. I wish zdrowia dla for you and szczęśliwego New Year too!!! WESOŁYCH ŚWIĄT! ;-)
A teraz coś co bardziej cie pewnie interesuje xD
One Shot Jest poprawnie napisany. Ja osobiście- nie wiem jak inni- nie mam się do czego doczepić a to coś nowego ������. Ogólnie podoba mi się całość.
Mam nadzieje że będę mogła napisać ci już za niedługo "No siemanko. Witamy w ekipie(..)" .
I wgl to idę bo jestem głodna. XD
a zaraz wigilia i te sprawy xD
Enjoy,
xoxo Crazy :*
aka Krówka
aka Mrs. Domínguez
aka Idiotka
aka Wierna Fanka Fearless
aka ja
Także ten.
POSTRAFJAM I DO NASTĘPNEGO MAM NADZIEJE ������
Aha, miałam iść.
No ten tak to pa :*
Mogę cię powiadomić, że Diego też jest moim aniołkiem :D No, ale mogę ci go oddać. Szczerze to nie spodziewałam się, tak dobrze odebrania mojego OS. Tak, ja się nadal nie czuję tak dobra jak Wy. I raczej nigdy nie będę. Ale od czegoś jest nauka. Hah, wiele mnie jeszcze czeka. Z tego miejsca dziękuje Ci za tak długi i motywujący komentarz :D Ogólnie dziękuje każdemu. I czekam na decyzje. Wesołych Świąt =)
UsuńCudowny *o*
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam *-*