24 grudnia 2015

[076] Diemiła "W blasku Księżyca"

Tytuł: "W blasku Księżyca"
Para: Diemiła (Diego i Ludmiła)
Rodzaj: Psychologiczny, dramat, romans
Uwagi: Brak


 

Palenie rzucił już kilka lat temu. Wtedy wydawało mu się, że trucie własnego organizmu jest bezsensowne i do tego z każdym dniem skraca jego życie. A przecież miał żyć dla niej jak najdłużej. Teraz, wiedział, że to jedynie wyjście na pokazanie jej, że nie zniszczyła go do końca. Brunet oparty o zimną karoserię samochodu nadal żył. Choć czuł, że już nie istniał. Spojrzał na otaczający go krajobraz. Ciemne, bure Los Angeles. O tej porze roku nawet niebo wyglądało przerażająco. Krople deszczu powoli spływały z jego nienagannych rys twarzy. Nie przejmował się zimnem. Warunki atmosferyczne idealnie dopasowały się do jego stanu. Cały świat na chwilę zawisł w bezruchu. Tak jakby wiedział co przeżywa Diego. Jego myśli nie da się określić w kilku słowach. Jego głowa to był wielki natłok pytań, bez odpowiedzi. Właściwie od kilku dni, nie potrafił uporządkować swojego sumienia. Z błogiego transu zbudził go dźwięk telefonu. Jęknął. Z kieszeni ciemnego dżinsu wyciągnął swój najnowszy model komórki. Sam go stworzył i był z niego niezmiernie dumny. W tamtej chili urządzenie trzymane w dłoni, było najgorszym elementem jego życia. Cholerny telefon, zniszczył mu chwilę refleksji. Niechętnie spojrzał na wyświetlacz. To Ona. Wysoka blondynka o pięknych, wręcz niebiańskich oczach. Uśmiechała się do niego delikatnie, lecz wyraźnie. Jej loki samowładnie opadały na ramiona. Wyobraził ją w sobie rzeczywistości, podczas ostatniego spotkania. Wtedy była inna. Rozmazany makijaż i potargane włosy, nie czesane od tygodni. Brudne, nieprzebrane ubrania. Oczy wyrażające to wszystko, co przeżywała od tamtego dnia. I uśmiech. Właściwie jego brak. Usta były lekko pomazane krwisto czerwono szminką. Tak jakby w chwili ataku, chciała naprawić to co miała na twarzy. Daremnie. Postura nie przypominała kobiety. Nawet człowieka. Siedziała na wielkim, skórzanym tapczanie. Dłońmi zakrywała swoją twarz. Próbowała nie pokazywać swojej tragedii. Swojej wielkiej tęsknoty za rodzicami. Była stanowczo za młoda. Tak naprawdę to rodzice wypełniali całe jej życie. Nauczyli ją kochać. Jedna chwila odebrała jej cały sens dotychczasowych dni. Z jej czekoladowych oczu wypłynęła jedna, pojedyncza łza. Tak naprawdę w morzu wypłakanych nie znaczyła wiele. Ale on doskonale wiedział z jakiego powodu była wypłakana. Blondynka podniosła głowę i szczerze zwątpiła. Stojący przed nią wysoki, umięśniony brunet odebrał jej najważniejsze osoby życia. Wstydliwie patrzył na jej rozlatujące się życie. Nie musiał nic mówić. Jednak to zrobił.
"Przepraszam"
Te jedno słowo niczego nie zmieniało. Nadal nie wróciła jej nadzieja. Nadal czuła tęsknotę. Nie jadła niczego od kilku dni. Była słaba i samotna. Naprawdę nie miała prawdziwe rodziny, która pomogłaby jej w każdej sytuacji. Wzięła głęboki oddech. Tak bardzo potrzebowała ucieczki od myśli. Nie pomogło. Spojrzała swoimi czerwonymi, od bólu, oczami w twarz największego oszusta jakiego kiedykolwiek mogła poznać. Nie tyle co oszusta, co zwykłego chciwego bandytę. On? Nigdy nie czuł się gorzej. Ręką przeczesał włosy, w efekcie głębokiego zastanowienia. Cierpliwie czekał na odpowiedź swojej byłej ukochanej. Wiedział, że ta chwila mogłaby trwać wieki.
" Wyjdź"
Jedno słowo. Ostatnio wypowiedziała ten wyraz na początku ich znajomości. Był wtedy bardzo natarczywym dupkiem, bez uczuć. Jego codziennymi zajęciami były imprezy i co raz nowa dziewczyna. Bardzo chciał mieć tą skromną brązowooką, stojącą niedaleko mostu. Jej samobójcze myśli, były wyczuwalne na odległość. Nigdy nie czuł tak wielkiej troski do nikogo. Jeszcze godzinę temu, jego ojciec mógłby się zabić na jego oczach, a on nie poczułby kompletnie niczego.W tamtej chwili zrobiłby wszystko, żeby nie skoczyła. Z impetem pobiegł w jej kierunku. Wpadł na nią cały zdyszany, a jedynymi słowami jakie potrafił powiedzieć były: "Nie rób tego". Zawsze słyszał te określenie w różnych filmach romantycznych czy psychologicznych. Sądził, że takie rzeczy mogą się dziać jedynie na planie filmowym, grane przez wybitnie uzdolnionych aktorów. Ale nie. Ta scena działa się właśnie przed nim, a on grał jedną z tytułowych ról. Po głębszym zastanowieniu, zrobił krok w tył. Zapłakana dziewczyna nie znała faceta, który właśnie ratował jej życie, ale nie mogła go zranić. Coś się zmieniło. Jej dotychczasowe pragnienie śmierci, zniknęło w mgnieniu oka. Teraz chciała jedynie wrócić do domu i zacząć od nowa. Całkowicie zmienić swoje życie.
Odebrał połączenie.
Znów usłyszał jej cichy szept. Ten piękny dźwięk, który budził go codziennie rano. Dawno nie była taka spokojna. Nie unosiła się, nie krzyczała. Po prostu mówiła.
"Nigdy nie czułam się równie spełniona".
Zdjęła swoje kaszmirowe szpilki i wspięła się na poręcz. Poczuła wiatr we włosach. Tak bardzo brakowało jej tej chwili adrenaliny. Chwili kiedy cały świat dosłownie leżał u jej stóp. Tak bardzo tego chciała.
"Dziękuję, że mogłam być z tobą równie szczęśliwa jak jestem teraz".
Sukienka mimowolnie zaczęła powiewać. Zdjęła złoty pierścionek - jedyną pamiątkę po zmarłych rodzicach.  Rzuciła go w otchłań rzeki. Kiedy usłyszała cichy odgłos wody, zaczęła się bać.
"Bardzo się boję. Ale wiem, że to jedynie wyjście, by znów być z nimi".
Spojrzała w dół. Wysunęła stopę poza bezpieczną linię. Linię, która oddzielała życie od śmierci.
"To byłoby na tyle".
Skoczyła. 
Słyszała piękne śpiewy aniołów i głos rodziców. Byli bardzo blisko. W ułamku sekundy mrok rozświetlił się tysiącami świateł. Nie tęskniła, nie bała się. Była ogromnie szczęśliwa, nie dało się tego opisać prostymi słowami. Nie pamiętała rzeczywistości.
***
Naprężył mięśnie i uderzył telefonem o asfalt. Rozwalone części nie pomagały mu opanować gniewu. Wręcz przeciwnie - dodawały mu siły. Zgniótł trzymanego w ręce papierosa i energicznie wsiadł do samochodu. Do oczu napływały mu łzy, jednak on próbował je zamaskować. Zauważył radio zamontowane wcześniej w samochodzie. Rzadko z niego używał, muzykę wolał robić samemu. Teraz włączył głośniki na pełną moc.
Nie był pewny tego co robi. Rozpędzał się do coraz większej szybkości. Czy tego właśnie chciał? Przed oczami migotało mu pełno świateł. "Wszystkie kolory tęczy" - jak później mówił. Do jego uszu napływało mnóstwo obelg i dźwięków klaksonów. Ich problemy miał serdecznie gdzieś. Gdyby nie był w takiej rozsypce, najpewniej niejednemu rozwaliłby głowę. Ale nie. Nie dziś. Dzisiaj musiał ją zobaczyć, po raz ostatni.
W pędzącym samochodzie, w ułamkach sekund. Nadal miał tą cholerną nadzieję! Przecież jego Ludmiła nie mogła tego zrobić. Mieli plany, wymagali od życia tak wiele. Z innej perspektywy, można by sądzić, że nic w życiu nie osiągnęli. Zwykli studenci z zamglonymi marzeniami. Każdy popełnia błędy, ale oni popełnili ich stanowczo za dużo.
Właśnie dlatego Diego, nigdy nie czuł bólu i tęsknoty. Żył osobno, bez jakiś bezsensownych problemów. Z zewnątrz jego życie, było poukładane. W środku panował wielki chaos. Tylko ona umiała go uporządkować. Właśnie... umiała.
Swoim samochodem zaparkował niedaleko lasu, w którym znajdowała się owa rzeka. Przez chwilę potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Później było już tylko gorzej.
Wnikliwie spojrzał na zegarek. 23:32. Tą podłą godzinę, zapamięta chyba do końca życia. Wziął głęboki oddech. Zimne powietrze na chwilę zmroziło jego umysł. Aby wyładować złość, kopnął parę kamieni, leżących na ścieżce. Postanowił, w końcu to zrobić.
Odruchowo podciągnął spodnie i zaczął biec. Było ciemno, lecz on znał tę drogę na pamięć. Te kilka minut, pełnych goryczy i smutku, zostawiły bardzo dużą bliznę na jego sercu. Las nie przypominał ciepłego koca, łóżka czy jego pokoju. Niby był imprezowiczem, ale od jakiegoś czasu, wieczory wolał spędzać w domu. Większość ludzi z jego rocznika, zaczęła uważać go za nudziarza i dzieciaka. W pewnym momencie przestał interesować się opiniami na swój temat. Po prostu odpuścił.
Kiedy dobiegł do mostu, nie zobaczył na nim żywej duszy. Z każdą minutą był coraz bardziej zdruzgotany. Po chwili postanowił zejść do wody.
*** 
Blondynkę zobaczył, unoszącą się na wodzie. Księżyc oświetlał ich pożegnanie, jakby wiedział, że był to najważniejszy moment w życiu tej dwójki. Diego doskonale wiedział, że było to już ostatnie ich spotkanie. Nie krył już płaczu, dawał ponieść się emocjom.
Powolnie do niej podszedł i przejechał kciukiem po jej policzku. Była tak bardo zimna. Niewinnie szepnął "Kochanie". Ona nadal nie otwierała oczu. Z każdą chwilą brunet coraz głośniej ją wołał. Tak bardzo pragnął, by się zbudziła. Jednak nie. Ona dawno już to zakończyła. Po prostu się spóźnił. Tym razem się nie udało.
 ~~~~~~~~~~

Wesołych Świąt!
Tak wiem, w Wigilię dodaję takiego smutnego OS.
Niestety, nie miałam weny na radośniejsze opowiadanie.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego w te święta i Nowy Rok.
Pozdrawiam
Fearless



5 komentarzy:

  1. One Shot cudowny aż się popłakałam ale dla mnie plus ponieważ bardzo lubię płakać 😊
    Tobie też życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odjęło mi mowę.
    Nie wiem co mówić, co robić, jak ocenić.
    Masz taki wielki talent! <3
    Ten Shot rozkruszył moje serce.

    Wesołych Świąt, Fearless

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku powiem ci że..
    Się poryczałam.
    KOCHAM DIEGO I JEST MÓJ. (To wie każda w ekipie ������, a skoro bardzo możliwe że się dostaniesz- a yo estoy na tak. Nie obiecuje ze na 100 ale ja będę na tak. W końcu skądś jestem "wierną fanką Fearless"������)
    No i że... że... życzę Ci Wesołych Świąt :D
    Mam tu nawet taki głupi ale fajny wjerszyk ���
    When na dworze biały snow Wtedy Christmas Święta są. Christmas tree ma bombek w bród a na table pełno food. Karp fish swimming in the woda kill him będzie very szkoda. When na niebie star zaświeci Santa leci to the dzieci. I wish zdrowia dla for you and szczęśliwego New Year too!!! WESOŁYCH ŚWIĄT! ;-)
    A teraz coś co bardziej cie pewnie interesuje xD
    One Shot Jest poprawnie napisany. Ja osobiście- nie wiem jak inni- nie mam się do czego doczepić a to coś nowego ������. Ogólnie podoba mi się całość.
    Mam nadzieje że będę mogła napisać ci już za niedługo "No siemanko. Witamy w ekipie(..)" .
    I wgl to idę bo jestem głodna. XD
    a zaraz wigilia i te sprawy xD

    Enjoy,
    xoxo Crazy :*
    aka Krówka
    aka Mrs. Domínguez
    aka Idiotka
    aka Wierna Fanka Fearless
    aka ja

    Także ten.
    POSTRAFJAM I DO NASTĘPNEGO MAM NADZIEJE ������
    Aha, miałam iść.
    No ten tak to pa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę cię powiadomić, że Diego też jest moim aniołkiem :D No, ale mogę ci go oddać. Szczerze to nie spodziewałam się, tak dobrze odebrania mojego OS. Tak, ja się nadal nie czuję tak dobra jak Wy. I raczej nigdy nie będę. Ale od czegoś jest nauka. Hah, wiele mnie jeszcze czeka. Z tego miejsca dziękuje Ci za tak długi i motywujący komentarz :D Ogólnie dziękuje każdemu. I czekam na decyzje. Wesołych Świąt =)

      Usuń
  4. Cudowny *o*
    Aż się popłakałam *-*

    OdpowiedzUsuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo