Tytuł: Choice
Para: Tameron (Tara + Cameron)
Serial: Kroniki Everomoor
Rodzaj: Romans
Uwagi: list Camerona bazuje na piosence zespołu One Direction - "They dont know about us"
Życie bywa
trudne... Życie bywa ciężkie... Życie bywa... dobre?
Pełno
wątpliwości w mojej głowie i ani jednego rozwiązania. Rozstanie z Cameronem...
Tak bardzo za nim tęsknię. I chciałabym wrócić, żeby znowu móc zatonąć w jego
oczach i poczuć to, co kiedyś. Ale nie mogę tak ryzykować... Bella... Ona też
go kocha, tak? To jest jak trójkąt miłosny.... A i tak wygra tylko jedna. Czy
nie lepiej po prostu odpuścić, żeby nie kłócić się z siostrą?...
I tak ledwo
zgodziłam się na to, żebyśmy byli razem. Teraz pozostawiam mu wolną rękę.
-Hej, Tara -
uśmiechnął się. Widząc dołeczki w jego policzkach, omal nie zmiękły mi kolana.
Ale muszę być nieugięta. W końcu teraz mam go już nie kochać. Obym była dobrą
aktorką... Tylko wczuć się w swoją rolę raczej nie potrafię.
-Cześć.. -
rzuciłam. - Co tutaj robisz?
-Przyszedłem
po Bellę.
Na dźwięk
tych słów zdrętwiałam. Ale chwila, jest dobrze... Wybrał ją. Ona będzie
szczęśliwa, on może też, a ja... jakoś sobie poradzę.
-To bardzo
miłe - powiedziałam, chociaż trudno było mi wymówić te słowa. - Gdzie się
wybieracie?
-Idziemy na
festyn w parku. Pamiętasz... ten, na który zawsze się wybieraliśmy.
-Pamiętam
doskonale - syknęłam, starając się przybrać zadowolony i obojętny ton. - Bawcie
się dobrze.
Złapał mnie
za rękę i pociągnął w swoją stronę. Staliśmy, patrząc się na siebie, a nasze
twarzy dzieliły od siebie centymetry.
-Daruj sobie
te wymówki, widzę to w twoich oczach.
-Daj spokój,
co ludzie pomyślą... - próbowałam się wyrwać. W końcu staliśmy przed moim
domem, które stało w centrum miasteczka. Dosłownie każdy mógł nas zobaczyć.
-Przejmujesz
się opinią innych? Od kiedy?
-Odkąd
zerwaliśmy. Przypominam, że to miało miejsce. Dlatego lepiej już się tak nie
zachowujmy.
-Nie wiesz
co ja czuję... Zupełnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, prawda? Chociaż raz
mogłabyś wykorzystać ten swój talent pisarski i dotrzeć w końcu do tego, jak to
wygląda z mojej perspektywy.
-Dobra...
Więc co czujesz? - westchnęłam. Udawałam, że to zwykła obojętność, ale chciałam usłyszeć od niego parę słów. To zdecydowanie jeszcze bardziej by mnie w nim
rozkochało, ale chyba tego właśnie chciałam...
-Masz -
włożył mi do ręki czerwoną kopertę. - Naprawdę nie mam siły tego powiedzieć na
głos. Chyba nie byłbym w stanie...
W drzwiach
pojawiła się nagle postać Belli. Natychmiast odsunęłam się od Camerona na
bezpieczną odległość.
-To jak,
Cami? Idziemy już na FESTYN? - spytała, podkreślając ostatnie słowo. Czasami
zastanawiałam się, czemu tyle dla niej robię, skoro jest dla mnie taka
okrutna... Owszem, potrafi się otworzyć. Wiem, że zależy jej na Cameronie.
Mogłaby miedz każdego, ale zawsze podoba jej się ten, który to mnie wpadnie w
oko.
Okej,
koniec... Jeszcze dojdę do nieprzyjemnych wniosków.
-Powodzenia
- wykrztusiłam z siebie, ściskając w ręce czerwoną kopertę. Za wszelką cenę
starałam się ją okryć przed Bellą.
-Tobie też,
Tara - odparła moja siostra. - A, czekaj... ty nie idziesz, prawda?
-Nie idę,
ale z pewnością będę dobrze bawiła się sama - prychnęłam.
-Pa, Tars -
pożegnał się Cam, muskając delikatnie moją dłoń.
Popatrzyłam
na niego z tęsknotą, ale nie dałam po sobie tego poznać. A przynajmniej tak mi
się wydaje...
Kiedy tylko
wyszli, pobiegłam do pokoju swojego i Belli. Runęłam na łóżko i natychmiast
otworzyłam kopertę.
,,Hej,
Tara...
Nie, czekaj.
To nie jest dobre sformułowanie na powitanie... Więc może "Droga
Taro"? To brzmi trochę sztucznie. Ale niech będzie, może chociaż przez chwilę zabrzmię poważniej... Zaczynam od początku...
Droga Taro,
Wiem, że
ludzie mówią, że nie powinniśmy być razem. Twierdzą, że jesteśmy za młodzi,
żeby cokolwiek wiedzieć o wieczności. Ale ja wiem, że nie wiedzą, o czym myślą.
Nie wiedzą o
czuwaniu nocami, kiedy czekaliśmy na odpowiedni moment. Moment, w którym
mogłabyś się wymknąć i razem poszlibyśmy na krótki spacer po mostku. I nie
wiedzą o tym, że czekałem całe swoje życie tylko po to, żeby odnaleźć tak
prawdziwą miłość, jaką miałem od ciebie. Oni nie wiedzą. Oni o nas nic nie
wiedzą.
Nie wiedzą,
jak bardzo jesteś wyjątkowa i nie wiedzą, jak wiele znaczysz dla mojego
serca. Nie wiedzą, co robimy najlepiej,
bo to jest tylko między nami. Nasz mały sekret, kiedy twój dotyk sprawiał, że
stałem się wierny, a każdy kolejny pocałunek był coraz słodszy.
Czuję, że
moja miłość do ciebie staje się coraz silniejsza, więc nie mogę czekać ani
chwili dłużej. Pragnę jedynie powiedzieć całemu światu, że jesteś moja. Właśnie
moja...
Mogą mówić o
nas co tylko zapragną. Bo tak naprawdę nie wiedzą nic.
Mam
nadzieję, że to cokolwiek zmieni... Przepraszam, że daję ci to w takiej formie,
ale sam nie byłbym w stanie tego powiedzieć. Przepraszam.
TWÓJ (nikogo
innego) Cameron
PS: Jeszcze
raz przepraszam. Mieszam ci w głowie, ale muszę w końcu wyznać... Muszę wyznać,
co do ciebie czuję."
Powróciły mi
wspomnienia.
Powróciły te
wspaniałe wspomnienia, jakie nas spotkały. Wszystko przez ten list.
Ciężko
byłoby mi to teraz zaprzepaścić... Boże, co ja robię?
Dlaczego
staram się rezygnować z własnego szczęścia, patrząc na innych? Czasami mogłabym być trochę bardziej samolubna. Tym bardziej, jeśli kogoś kocham...
Muszę iść na
ten festyn. Muszę go znaleźć i powiedzieć, że czuję to samo. Będę na to gotowa?
Dam radę?
Jeśli chcę odzyskać Camerona i naprawić błąd, to sobie poradzę.
Wyciągnęłam
z szafy brązowy sweter i szybko go na siebie założyłam.
-Tara, a ty
gdzie lecisz? - spytała mama, kiedy zbiegałam po schodach.
-Na festyn,
spieszę się - odparłam.
-Miałaś nie iść - zdziwił się mój ojczym.
-Wiem,
ale... Wszystko się zmieniło, muszę tam pojechać i zrobić parę rzeczy... Z
resztą nieważne, spadam już, okej?
-No idź -
zezwolili chórem.
Wybiegłam z
domu i popędziłam na nogach w kierunku miasteczka, gdzie organizowano całą
imprezę. Z daleka widziałam porozstawiane karuzele i kręcący się diabelski
młyn.
Przekroczyłam
już wielki transparent z napisem "Witamy na XX Festynie Evermoor".
Błądziłam wzrokiem po całym placu, ale ciągle natrafiałam na nieznanych mi
ludzi. Nigdzie nie widziałam ani Belli, ani Camerona. Ale w zasadzie, to czego
się można było spodziewać? Że będzie jeszcze na mnie czekał?
-Tara! -
usłyszałam.
Nie byłam do
końca pewna, z której strony nadeszło wołanie, ale kiedy tylko napotkałam
wzrokiem Camerona, od razu wiedziałam, że to on krzyczał.
-Hej, Cam...
- przywitałam się, kiedy tylko do niego podeszłam.
-Czekałem
tutaj na ciebie - oznajmił. O.. Czyli jednak. - Miałem ogromną nadzieję, że
przyjdziesz. Czytałaś?
-Czytałam i
chciałam ci powiedzieć, że...
-Camiiii!
Chcę teraz na diabelski młyn! - przerwała mi Bella. Nawet nie wiedziałam, skąd
ona się tam wzięła. Mam nadzieję, że nie słyszała tego, o czym.... Nie, na
pewno nie.
Pociągnęła
go w stronę karuzel i tyle co go widziałam. Zanurzyłam ręce w kieszeniach
spodni i przegryzłam wargę. Powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę, chociaż nie
wiedziałam, z jakiego powodu. Nie miałam co ze sobą zrobić, zdecydowanie...
-Cami, ja
zaraz przyjdę, zapomniałam opaski ze stolika! Widzisz ją tam? Za chwilę wrócę!
- krzyczała Bella. Miała tak donośny głos, że aż stamtąd dało się ją usłyszeć.
Potraktowałam
to jako szansę. "Teraz albo nigdy".. Wiadomo, że Bella nie zdąży, za
chwilę odpalają i będą tak krążyć przez najbliższe 10 minut.
Zupełnie
zmieszana, postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Ruszyłam szybko w
kierunku Camerona.
-Chwilka!
Proszę jeszcze nie ruszać! - krzyknęłam, kiedy dozorca miał już przesuwać jeden
z wagonów, żeby inni mogli wsiąść do następnego.
O dziwo
usłuchano mojego rozkazu, a ja szybko wsiadłam do przedziału, w którym znajdował
się Cam.
-Tara -
uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył. A może to tylko złudzenie?
-Muszę z
tobą porozmawiać.
-Tak, ja z
tobą też...
-Słuchaj,
ten list... On był piękny, ale...
-Tak, wiem.
Ale nie chcesz tego dalej ciągnąć, więc moje wysiłki są na marne.
-Niee... -
przysunęłam się do niego. - Właśnie o to chodzi, że chcę. Zdałam sobie sprawę,
że tak łatwo nie mogę odpuszczać.
-Naprawdę? -
zrobił duże oczy, ale zaraz potem jego twarz się rozjaśniła. - Czyli jest dla
nas szansa? I mogę ją wykorzystać?
-Ba, już z
niej korzystasz...
Odwróciłam
twarz w jego kierunku, a nasze usta momentalnie się spotkały.
-Co z Bellą?
- spytałam.
-W tym
momencie się nią nie przejmuj.... Dla mnie liczy się tylko ta chwila -
szepnął i ponownie złączył nasze wargi w pocałunku.
Niepewnie
złapałam go za rękę, a on ścisnął ją jeszcze mocniej. Pomyślałam, że mogę sobie
pozwolic na to, żeby położyć głowę na jego ramieniu, więc właśnie to zrobiłam.
On natomiast objął mnie ramieniem i przywarł do mnie mocniej. Czułam jego
ciepło, zapach jego wody kolońskiej, która wywoływała u mnie przyjemne zawroty
głowy... Chyba wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało.
Pisałam ten One Shot stosunkowo dawno i dopiero teraz decyduję się go opublikować. Pamiętam, jak miałam świra na punkcie pierwszych odcinków tej serii (leciała chyba w tamtym roku?).
Oby wam się spodobało
Pozdrawiam i życzę wytrwałego czekania na wakacje! ♥
Patty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼