Tytuł: "To był dopiero początek"
Film: "Harry Potter"
Rodzaj: Fantasy
Uwagi: -brak-
Autorka: Patty
[….]
-Serce Harrego biło dla nas! Dla wszystkich! – syczał
Nevill w kierunku Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. – To jeszcze nie
koniec!
Poraniony chłopak chwycił oboma dłońmi miecz Gryffindora.
-No, no, no – wśród zgromadzonych rozległ się donośny,
zupełnie nowy głos. Był delikatny, a jednak stanowczy, ewidentnie kobiecy.
Nagle zza paru zniszczonych, kamiennych słupów, wyłowiła się dziewczęca postać
w pelerynie. Jej kruczoczarne włosy były lekko falowane, długie, bo
sięgały niemal do pasa. Intensywnie niebieską barwą tęczówek przykuwała
spojrzenie każdego, na kogo zerknęła. – Widzę, że wiele się zmieniło.
Voldemort stał jak odrętwiały. Nie ośmielił się obrócić w
kierunku postaci, ale nikt nie mógł rozszyfrować, dlaczego. Spojrzał na nią
gwałtownie, a jego twarz wyrażała ulgę. Uśmiechnął się szczerze, a jego serce
ogarnęło pewnego rodzaju ciepło.
-A oto i żyje prawowita następczyni – zaśmiał się
ochryple i rozstawił ramiona, by ująć w objęcia swą córkę.
-Tęskniłeś? – prychnęła, stojąc u jego boku i ściskając w
dłoni różdżkę. Była to różdżka wyjątkowa, zawierająca włókno z syreniej łuski i
pióra pegaza. W jej wnętrzu znajdowało się kilka kropel jadu Bazyliszka. Jej końcem dźgnęła się w policzek. – Powiem szczerze, że przyglądałam się tej
sytuacji już od jakiegoś czasu i szkoda mi was – zwróciła się do zwolenników
Hogwartu. – Naprawdę nie chcę nikogo z was zabijać, co najwyżej… pokiereszować
– uśmiechnęła się serdecznie. – No już, wstawaj, Potter. Nie mogę dłużej
patrzeć na twą żałosną szopkę.
Przez moment ciało młodzieńca zupełnie się nie ruszało,
ale kiedy stanął on na nogi, na twarzy Czarnego Pana malowało się przerażenie.
-Naprawdę nikt z was nie zauważył? – parsknęła. – Tym
razem otrzymasz życie, Wybrańcu. Przynajmniej z moich rąk.
Z wielu stron było słychać szepty z zapytaniem: „Kim ona
właściwie jest?”.
-Dopełnij swoją misję, Harry – uśmiechnął się władczo
Lord Voldemort. – Zabij mnie.
Chłopak rozejrzał się nerwowo, ale nie wahał się już ani
chwili. Natychmiast rzucił zaklęcie, a Voldemort z uśmiechem na twarzy przyjął
je na klatę. Już po chwili przeobraził się w drobny pył i odfrunął w powietrze.
Wszyscy wiedzieli, że z nim już koniec. Mimo to, usta Śmierciożerców
pozostawały w uśmiechu.
-Widzisz, Harry.. Jakie to było proste – uśmiechnęła się
czarnowłosa. – Problem w tym, że zacząłeś nie od tego czarodzieja, od którego
trzeba było. Expelliarmus!
Różdżka Harrego Pottera wystrzeliła w powietrze i
wylądowała w rękach dziewczyny. Wycofała się powoli i ostrożnie, by stanąć u
boku Bellatrix.
-Riddle żyje – uśmiechnęła się. – We mnie.
Pytający wzrok ogarnął wszystkich wokół. Harry był
zmieszany i nie miał pojęcia, co dalej robić. Coś kazało mu przystopować i nie
rzucać jeszcze zaklęcia, może dlatego, że nie miał różdżki. Była to jedna z
najgorszych myśli, jaka przeszła mu przez głowę.
-… Gdyż to ja jestem prawowitą następczynią Lorda
Voldemorta, jego najdroższą… - wyszeptała, ale była wciąż wystarczająco
słyszalna. -… córką.
Szok malował się na każdym po kolei. Harry czuł się
przegranym w tej bitwie, chociaż osiągnął cel. Dlaczego nic nie wiedział o tej dziewczynie?
Hermiona zdecydowała się na szybki ruch, wypowiedziała
szybko zaklęcie śmierci i rzuciła je w czarownicę. Zniknęła. Zabiła ją w
ostatniej chwili. Zaczęła unosić się wokół nich zielona aura, niczym pewnego
rodzaju proszek z brokatem.
-Odeszła w zasadzie całkiem stylowo… - skomentował ktoś z tyłu.
Bellatrix zaniosła się jękiem pełnym rozpaczy. Straciła
nadzieję na jakikolwiek ratunek. Na jej miejscu pokazał się czarny dym i ruszyła
dalej w niebo, by skryć się w swojej kryjówce. Tuż za nią popędziła cała armia
Śmierciożerców. Obejrzała się tylko, by sprawdzić, jak tam najdroższy Harry.
Wszyscy zebrali się wokół niego, płacząc. Żałosne. Jak można czuć coś takiego
do kogoś, kto sprowadził na nich największą klęskę, był powodem zabójstw ich
bliskich…
Valeria Riddle trzymała się dobrze. Zaklęcie Hermiony nie podziałało na nią w najmniejszym stopniu, zapewne dzięki obmyślonemu przez nią eliksirowi. Wiedziała, że to dopiero początek zagłady,
jaka na nich niedługo spadnie. Czekała
na swoich poddanych u boku ojca Draco.
-Nasz Dwór z pewnością się panience spodoba – uśmiechnął
się Lucjusz, wskazując na wielki stół obrad.
-Gdzie jest Nagini? – spytała, zupełnie niezainteresowana
tym, co opowiadał jej przez poprzednie pół godziny.
-Na kolacji, moja pani. Naprawdę miło panią znowu tutaj
widzieć, miałem nadzieję… - mówił Glizdogon.
-Że już nigdy nie wrócę. Peterze, doskonale wiem, że gdyby
nie ty, nie trafiłabym w ręce Albusa Dumbledora kilka lat wstecz.
-Wybacz mi, pani… Ja po prostu, bałem się. Bałem się..
bardzo się bałem. Bałem, że… - jąkał się Pettigrew.
-Och, stul pysk – machnęła na niego ręką i w ten sposób
sprawiła, że wyszedł z Sali.
W drzwiach pojawiła się jej armia, oddani słudzy Czarnego
Pana.
-Valeria… - wyszeptała Bellatrix, ale zaskoczenie szybko
zmyło się z jej twarzy. Całość przerodziła się w głośny śmiech.
-W zasadzie… Jak panienka przeżyła? – wtrącił Dołohow.
-Miło, że pytasz – Valeria wywróciła oczami.
-Nowe zaklęcie? – spytała Bellatrix.
-Moje – uniosła brew. – Jeśli ktoś
zasłuży… może nauczę.
Lestrange uśmiechnęła się dumnie i ukłoniła.
-Rozumiem, że Czarny Pan...
-...Czarny Pan ma się dobrze, droga Bellatrix - do Sali wszedł Voldemort we własnej osobie. - Moja córka jest zaiste mądrą dziewczyną, co niewątpliwie ma po ojcu. W porę udało jej się mnie zaczarować.
-Gdzie jest reszta Śmierciożerców? – Riddle przytuliła swojego ojca i wygodnie
usiadła na potężnym krzesełku na samym początku Sali. Nie pozwoli, by się na niej zawiódł, musi być godną zastępczynią.
-Prawdopodobnie walczą albo zmierzają do nas, pani –
mówił Scabior.
-A…?
-Dracon jest w drodze – odezwała się Bellatrix, jakby
doskonale wiedziała, o co zapyta.
Obydwie miały wspaniałe relacje od samego początku,
Bellatrix była jej jak matka, której nigdy nie miała. Nie jest tajemnicą, że
Voldemort powstał za pomocą eliksiru miłosnego. Sama Valeria Mary Riddle
została stworzona za pomocą jego mocy.
-Ojciec cię uwielbia – rzekła Bellatrix, kiedy obie
maszerowały przez jeden z licznych korytarzy dworu.
-Nie sądzę – pokręciła stanowczo głową. – Nie szukał
mnie.
-Myślał, że nie żyjesz – wyjaśniła. – Jesteś jedyną
osobą, której "śmierć" wywarła na nim jakiekolwiek wrażenie. Nawet sobie nie
wyobrażasz, jak za tobą tęsknił.
-Lub za zwycięstwem, jakie mógł ze mną
odnieść. W ciągu tych kilku samotnych lat udało mi się przestudiować tyle
książek, ile nie znajdziecie nawet w bibliotece Hogwartu. Ale za to cieszę się,
że cię widzę.
-I wzajemnie.
Przeszły jeszcze kawałek i znowu wróciły do odwiecznego
miejsca zbiórki. Już siedzieli na swoich miejscach. Większość Śmierciożerców
obdarzyła Lestrange wściekłym spojrzeniem wiedząc, że jest ona jednym z
najbardziej cenionych sojuszników.
-Gdzie jest?
-Lord Voldemort odpoczywa w swojej komnacie, pani - ukłonił się jeden ze sługów, ale nie pamiętała nawet jego nazwiska.
-Opracowaliście jakiś plan pod moją nieobecność? –
spytała, zajmując swoje nowe miejsce. – Przez te kilka lat? Cokolwiek?
-W zasadzie… Tylko to, jak zabić Pottera – mówił Travers,
siedzący gdzieś nieopodal przy jej prawym boku.
-Nie interesuje mnie Potter. Zginie, ale w swoim czasie.
Najpierw musimy przejąć świat magii, później zajmiemy się chłopakiem. Więc
pytam jeszcze raz. Macie coś?
-Nic – odrzekło kilku na raz.
-W takim razie zrobimy tak… - uśmiechnęła się. –
Zrobiliśmy im nadzieję na wygraną, myślą, że to już koniec. Rozczarują się. Potrzebuję….
-Pani! – przerwał ktoś, wchodząc do pokoju.
-Jeśli masz czelność zabierać mi głos w takim momencie,
liczę, że masz dobry powód – uśmiechnęła się sztucznie, ściskając swoją różdżkę
w dłoni, gotowa w każdej chwili na wymierzenie ciosu.
-Owszem. Czarna Różdżka… - powiedział, pokazując
przedmiot owinięty papierem. – Udało nam się ją przechwycić.
Twarz dziewczyny momentalnie się rozpromieniła.
-Fenrir Greyback, tak? – spytała, a wilkokrwisty kiwnął
głową. – Należy ci się nagroda. Daj mi rękę.
Mężczyzna wyciągnął ramię przed siebie, a ona wskazała
palcem, by podwinął rękaw. Doskonale wiedziała, ze wilkołaki wcześniej nie mogły
mieć symbolu ze względu na różność krwi, ale to były stare dzieje. Zakreśliła
swoją różdżką znak Śmierciożercy. Fenrir skrzywił się ze względu na delikatne
pieczenie, ale po chwili poczuł się doceniony. Wiedział, że tej dziewczynie
będzie wiernym do końca. Zawsze czuł takie rzeczy. Uraczyło go, że
postanowiła w ten sposób go wyróżnić, nie zważając na oburzenie zgromadzonych.
Wreszcie był niczym jeden z nich.
-Dziękuję – powiedziała chłodno i wzięła Czarną Różdżkę w
swoje ręce. Położyła ją na stole i odwinęła otaczający ją materiał. Dokładnie
przyjrzała się materiałowi i delikatnemu pęknięciu na różdżce. Przymrużyła oczy
i wyszeptała kilka słów, natychmiast naprawiając usterkę. Wiedziała, ze w
podziwie patrzą na nią jej słudzy, ale chwilowo się nie rozpraszała.
-Kto jest jej prawowitym władcą? – spytał Lucjusz Malfoy.
-Bez obaw, na pewno nie twój syn – sprostowała. –
Oczywiste, że ja.
-Jakim cudem? –skrzywił się Selwyn .
-Obezwładniłam Pottera – wyjęła zza pazuchy różdżkę
Harrego. – Więc to chyba oczywiste.
Chwyciła różdżkę w palce i obróciła nią kilka razy.
Poczuła się prawdziwą władczynią.
-Potrzebujemy Kamienia Wskrzeszenia. I wiem, gdzie go
znajdziemy – uśmiechnęła się zwycięsko.
-Co właściwie zamierzasz zrobić, pani? – spytała Alecto
Carrow.
-Jak to co? – zapytała, jakby to było oczywiste. – Chcę
zebrać Insygnia. Być Panią Śmierci.
Wszyscy popatrzyli po swoich twarzach, chociaż podobał im
się ten pomysł. Widziała, jak pojawiają się na nich władcze wyrazy. Mieli
mnóstwo szans na wygraną, żaden Harry Potter nie stawia jej przeszkody. Mogła go wykończyć już wtedy.
W drzwiach stanęła nagle postać o blond czuprynie.
Popatrzyła na niego z radością, której nie okazywała. Najchętniej rzuciłaby mu
się na szyję i uściskała swojego przyjaciela z dzieciństwa, ale nie mogła sobie
na to pozwolić przy tylu sługach. Nie chciała stracić autorytetu. Musiała grać.
-Co cię zatrzymało, Malfoy – powiedziała spokojnie, choć
przybrała fałszywy ton lekkiej pogardy.
-Nieważne… - oznajmił cicho.
-Nieważne?! – wrzasnęła, wstając ze swojego siedzenia.
Kilku zgromadzonych zadrżało na dźwięk jej krzyku. – Śmiesz się tak zwracać do mnie?!
-Przepraszam, pani.
-Siadaj – syknęła.
W duchu przepraszała się, że zrobiła to chłopakowi. Nie
chciała pokazać Śmierciożercom, że dopuszcza do takiego czegoś. To podważyłoby
jej honor.
-Nagini, o pani – ukłonił się do pasa Peter Pettigrew,
ustępując drogi wielkiemu wężowi.
-Moja najsłodsza – wyciągnęła rękę i pogłaskała go czule po głowie. - W każdym razie... Świat magiczny był w błędzie.
Wszyscy skierowali na nią pytający wzrok.
-To był dopiero początek ich klęski.
Hej wszystkim>>
Nie dokończyłam tego shota. Gdybym chciała to zrobić, zajęłoby mi to z 590285938 stron w Wordzie. Dlatego zostawiłam początek do waszej dyspozycji, a resztę dopowiedzcie sobie sami. Wygra armia Pottera czy może Śmierciożercy? Wszystko zależy od waszej wyobraźni!
To taki mały wstęp do historii, nad którą pracuję już od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że pomysł przypadł do gustu. Tymczasem życzę udanej dalszej części wakacji i oby leciała jak najwooolniej.
Do następnego,
Patty
edit: pełna wersja - https://www.wattpad.com/story/79574103-daughter
edit: pełna wersja - https://www.wattpad.com/story/79574103-daughter
Wow wow wow wow wow wow wow!!!!
OdpowiedzUsuńMatko Matko Matko Matko Matko Matko!!!
To jest.... ZAJEBISTE
Cudowny, fantastyczny, genialny po prostu zajebisty!!
Istna perełka <3
Coś takiego właśnie chciałam przeczytać po zakończeniu całej serii HP
Kocham i książki i filmy
Po prostu historia dzieciństwa <3
Chociaż w sumie jak kiedyś o tym myślałam to wydawało mi się, że Voldemort miał by syna jak już a nie córkę ;D
Chyba każdy starał się kiedyś wymyślić dalszy ciąg HP i większość stawiała na walkę dziecka Harrego z dzieckiem Voldemorta. Tylko ja stawiałam na to, że to syn Sam Wiesz Kogo okazałby się tym dobrym ;D
Ale po prostu nie mogę przeżyć
Jak mogłaś nam to zrobić i po prostu zostawić nas z takim kawałkiem
Ja chcę resztę!!!!
Proszeeeeee!!!!
Jeżeli historia jest aż tak długa to zawsze możesz podzielić ją na kilka części.
Albo możesz założyć bloga z kontynuacją tej historii ;D
Jestem pewna, że mnóstwo osób chciałoby ją przeczytać ;)
Powinnaś o tym pomyśleć ;*
Wgl córka Sam Wiesz Kogo podbiła moje serce
Czy mi się tylko wydaje czy ją ciągnie do Draco? ^^
Przyjaciele z dzieciństwa
Mas ogromny talent i jeszcze większą wyobraźnię;*
XOXO
Madzia <3
Po przeczytaniu twojego komentarza dostałam strasznej motywacji, ło ja cię.
UsuńW każdym razie, postanowiłam kontynuować historię na platformie wattpad, więc jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi rozdziałami, to zapraszam:
https://www.wattpad.com/story/79574103-daughter
Nawet nie wiesz, jak się cieszę;*
UsuńNa pewno będę czytać;)