21 lipca 2016

[120] Harry Potter "To był dopiero początek"


Tytuł: "To był dopiero początek"
Film: "Harry Potter" 
Rodzaj: Fantasy
Uwagi: -brak- 
Autorka: Patty 






[….]
-Serce Harrego biło dla nas! Dla wszystkich! – syczał Nevill w kierunku Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. – To jeszcze nie koniec! 
Poraniony chłopak chwycił oboma dłońmi miecz Gryffindora.
-No, no, no – wśród zgromadzonych rozległ się donośny, zupełnie nowy głos. Był delikatny, a jednak stanowczy, ewidentnie kobiecy. Nagle zza paru zniszczonych, kamiennych słupów, wyłowiła się dziewczęca postać w pelerynie. Jej kruczoczarne włosy były lekko falowane, długie, bo sięgały niemal do pasa. Intensywnie niebieską barwą tęczówek przykuwała spojrzenie każdego, na kogo zerknęła. – Widzę, że wiele się zmieniło.
Voldemort stał jak odrętwiały. Nie ośmielił się obrócić w kierunku postaci, ale nikt nie mógł rozszyfrować, dlaczego. Spojrzał na nią gwałtownie, a jego twarz wyrażała ulgę. Uśmiechnął się szczerze, a jego serce ogarnęło pewnego rodzaju ciepło.
-A oto i żyje prawowita następczyni – zaśmiał się ochryple i rozstawił ramiona, by ująć w objęcia swą córkę.
-Tęskniłeś? – prychnęła, stojąc u jego boku i ściskając w dłoni różdżkę. Była to różdżka wyjątkowa, zawierająca włókno z syreniej łuski i pióra pegaza. W jej wnętrzu znajdowało się kilka kropel jadu Bazyliszka. Jej końcem dźgnęła się w policzek. – Powiem szczerze, że przyglądałam się tej sytuacji już od jakiegoś czasu i szkoda mi was – zwróciła się do zwolenników Hogwartu. – Naprawdę nie chcę nikogo z was zabijać, co najwyżej… pokiereszować – uśmiechnęła się serdecznie. – No już, wstawaj, Potter. Nie mogę dłużej patrzeć na twą żałosną szopkę.
Przez moment ciało młodzieńca zupełnie się nie ruszało, ale kiedy stanął on na nogi, na twarzy Czarnego Pana malowało się przerażenie.
-Naprawdę nikt z was nie zauważył? – parsknęła. – Tym razem otrzymasz życie, Wybrańcu. Przynajmniej z moich rąk.
Z wielu stron było słychać szepty z zapytaniem: „Kim ona właściwie jest?”.
-Dopełnij swoją misję, Harry – uśmiechnął się władczo Lord Voldemort. – Zabij mnie.
Chłopak rozejrzał się nerwowo, ale nie wahał się już ani chwili. Natychmiast rzucił zaklęcie, a Voldemort z uśmiechem na twarzy przyjął je na klatę. Już po chwili przeobraził się w drobny pył i odfrunął w powietrze. Wszyscy wiedzieli, że z nim już koniec. Mimo to, usta Śmierciożerców pozostawały w uśmiechu.
-Widzisz, Harry.. Jakie to było proste – uśmiechnęła się czarnowłosa. – Problem w tym, że zacząłeś nie od tego czarodzieja, od którego trzeba było. Expelliarmus!
Różdżka Harrego Pottera wystrzeliła w powietrze i wylądowała w rękach dziewczyny. Wycofała się powoli i ostrożnie, by stanąć u boku Bellatrix.
-Riddle żyje – uśmiechnęła się. – We mnie.
Pytający wzrok ogarnął wszystkich wokół. Harry był zmieszany i nie miał pojęcia, co dalej robić. Coś kazało mu przystopować i nie rzucać jeszcze zaklęcia, może dlatego, że nie miał różdżki. Była to jedna z najgorszych myśli, jaka przeszła mu przez głowę.
-… Gdyż to ja jestem prawowitą następczynią Lorda Voldemorta, jego najdroższą… - wyszeptała, ale była wciąż wystarczająco słyszalna. -… córką.
Szok malował się na każdym po kolei. Harry czuł się przegranym w tej bitwie, chociaż osiągnął cel. Dlaczego nic nie wiedział o tej dziewczynie?
Hermiona zdecydowała się na szybki ruch, wypowiedziała szybko zaklęcie śmierci i rzuciła je w czarownicę. Zniknęła. Zabiła ją w ostatniej chwili. Zaczęła unosić się wokół nich zielona aura, niczym pewnego rodzaju proszek z brokatem.
-Odeszła w zasadzie całkiem stylowo…  - skomentował ktoś z tyłu.
Bellatrix zaniosła się jękiem pełnym rozpaczy. Straciła nadzieję na jakikolwiek ratunek. Na jej miejscu pokazał się czarny dym i ruszyła dalej w niebo, by skryć się w swojej kryjówce. Tuż za nią popędziła cała armia Śmierciożerców. Obejrzała się tylko, by sprawdzić, jak tam najdroższy Harry. Wszyscy zebrali się wokół niego, płacząc. Żałosne. Jak można czuć coś takiego do kogoś, kto sprowadził na nich największą klęskę, był powodem zabójstw ich bliskich…
Valeria Riddle trzymała się dobrze. Zaklęcie Hermiony nie podziałało na nią w najmniejszym stopniu, zapewne dzięki obmyślonemu przez nią eliksirowi. Wiedziała, że to dopiero początek zagłady, jaka na nich niedługo spadnie. Czekała na swoich poddanych u boku ojca Draco.
-Nasz Dwór z pewnością się panience spodoba – uśmiechnął się Lucjusz, wskazując na wielki stół obrad.
-Gdzie jest Nagini? – spytała, zupełnie niezainteresowana tym, co opowiadał jej przez poprzednie pół godziny.
-Na kolacji, moja pani. Naprawdę miło panią znowu tutaj widzieć, miałem nadzieję… - mówił Glizdogon.
-Że już nigdy nie wrócę. Peterze, doskonale wiem, że gdyby nie ty, nie trafiłabym w ręce Albusa Dumbledora kilka lat wstecz.
-Wybacz mi, pani… Ja po prostu, bałem się. Bałem się.. bardzo się bałem. Bałem, że… - jąkał się Pettigrew.
-Och, stul pysk – machnęła na niego ręką i w ten sposób sprawiła, że wyszedł z Sali.
W drzwiach pojawiła się jej armia, oddani słudzy Czarnego Pana.
-Valeria… - wyszeptała Bellatrix, ale zaskoczenie szybko zmyło się z jej twarzy. Całość przerodziła się w głośny śmiech.
-W zasadzie… Jak panienka przeżyła? – wtrącił Dołohow.
-Miło, że pytasz – Valeria wywróciła oczami.
-Nowe zaklęcie? – spytała Bellatrix.
-Moje – uniosła brew. – Jeśli ktoś zasłuży… może nauczę.
Lestrange uśmiechnęła się dumnie i ukłoniła.
-Rozumiem, że Czarny Pan...
-...Czarny Pan ma się dobrze, droga Bellatrix - do Sali wszedł Voldemort we własnej osobie. - Moja córka jest zaiste mądrą dziewczyną, co niewątpliwie ma po ojcu. W porę udało jej się mnie zaczarować.
-Gdzie jest reszta Śmierciożerców? – Riddle przytuliła swojego ojca i wygodnie usiadła na potężnym krzesełku na samym początku Sali. Nie pozwoli, by się na niej zawiódł, musi być godną zastępczynią.
-Prawdopodobnie walczą albo zmierzają do nas, pani – mówił Scabior.
-A…?
-Dracon jest w drodze – odezwała się Bellatrix, jakby doskonale wiedziała, o co zapyta.
Obydwie miały wspaniałe relacje od samego początku, Bellatrix była jej jak matka, której nigdy nie miała. Nie jest tajemnicą, że Voldemort powstał za pomocą eliksiru miłosnego. Sama Valeria Mary Riddle została stworzona za pomocą jego mocy.
-Ojciec cię uwielbia – rzekła Bellatrix, kiedy obie maszerowały przez jeden z licznych korytarzy dworu.
-Nie sądzę – pokręciła stanowczo głową. – Nie szukał mnie.
-Myślał, że nie żyjesz – wyjaśniła. – Jesteś jedyną osobą, której "śmierć" wywarła na nim jakiekolwiek wrażenie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak za tobą tęsknił.
-Lub za zwycięstwem, jakie mógł ze mną odnieść. W ciągu tych kilku samotnych lat udało mi się przestudiować tyle książek, ile nie znajdziecie nawet w bibliotece Hogwartu. Ale za to cieszę się, że cię widzę.
-I wzajemnie.
Przeszły jeszcze kawałek i znowu wróciły do odwiecznego miejsca zbiórki. Już siedzieli na swoich miejscach. Większość Śmierciożerców obdarzyła Lestrange wściekłym spojrzeniem wiedząc, że jest ona jednym z najbardziej cenionych sojuszników.
-Gdzie jest?
-Lord Voldemort odpoczywa w swojej komnacie, pani - ukłonił się jeden ze sługów, ale nie pamiętała nawet jego nazwiska.
-Opracowaliście jakiś plan pod moją nieobecność? – spytała, zajmując swoje nowe miejsce. – Przez te kilka lat? Cokolwiek?
-W zasadzie… Tylko to, jak zabić Pottera – mówił Travers, siedzący gdzieś nieopodal przy jej prawym boku.
-Nie interesuje mnie Potter. Zginie, ale w swoim czasie. Najpierw musimy przejąć świat magii, później zajmiemy się chłopakiem. Więc pytam jeszcze raz. Macie coś?
-Nic – odrzekło kilku na raz.
-W takim razie zrobimy tak… - uśmiechnęła się. – Zrobiliśmy im nadzieję na wygraną, myślą, że to już koniec. Rozczarują się. Potrzebuję….
-Pani! – przerwał ktoś, wchodząc do pokoju.
-Jeśli masz czelność zabierać mi głos w takim momencie, liczę, że masz dobry powód – uśmiechnęła się sztucznie, ściskając swoją różdżkę w dłoni, gotowa w każdej chwili na wymierzenie ciosu.
-Owszem. Czarna Różdżka… - powiedział, pokazując przedmiot owinięty papierem. – Udało nam się ją przechwycić.
Twarz dziewczyny momentalnie się rozpromieniła.
-Fenrir Greyback, tak? – spytała, a wilkokrwisty kiwnął głową. – Należy ci się nagroda. Daj mi rękę.
Mężczyzna wyciągnął ramię przed siebie, a ona wskazała palcem, by podwinął rękaw. Doskonale wiedziała, ze wilkołaki wcześniej nie mogły mieć symbolu ze względu na różność krwi, ale to były stare dzieje. Zakreśliła swoją różdżką znak Śmierciożercy. Fenrir skrzywił się ze względu na delikatne pieczenie, ale po chwili poczuł się doceniony. Wiedział, że tej dziewczynie będzie wiernym do końca. Zawsze czuł takie rzeczy. Uraczyło go, że postanowiła w ten sposób go wyróżnić, nie zważając na oburzenie zgromadzonych. Wreszcie był niczym jeden z nich.
-Dziękuję – powiedziała chłodno i wzięła Czarną Różdżkę w swoje ręce. Położyła ją na stole i odwinęła otaczający ją materiał. Dokładnie przyjrzała się materiałowi i delikatnemu pęknięciu na różdżce. Przymrużyła oczy i wyszeptała kilka słów, natychmiast naprawiając usterkę. Wiedziała, ze w podziwie patrzą na nią jej słudzy, ale chwilowo się nie rozpraszała.
-Kto jest jej prawowitym władcą? – spytał Lucjusz Malfoy.
-Bez obaw, na pewno nie twój syn – sprostowała. – Oczywiste, że ja.
-Jakim cudem? –skrzywił się Selwyn .
-Obezwładniłam Pottera – wyjęła zza pazuchy różdżkę Harrego. – Więc to chyba oczywiste.
Chwyciła różdżkę w palce i obróciła nią kilka razy. Poczuła się prawdziwą władczynią.
-Potrzebujemy Kamienia Wskrzeszenia. I wiem, gdzie go znajdziemy – uśmiechnęła się zwycięsko.
-Co właściwie zamierzasz zrobić, pani? – spytała Alecto Carrow.
-Jak to co? – zapytała, jakby to było oczywiste. – Chcę zebrać Insygnia. Być Panią Śmierci. 
Wszyscy popatrzyli po swoich twarzach, chociaż podobał im się ten pomysł. Widziała, jak pojawiają się na nich władcze wyrazy. Mieli mnóstwo szans na wygraną, żaden Harry Potter nie stawia jej przeszkody.  Mogła go wykończyć już wtedy.
W drzwiach stanęła nagle postać o blond czuprynie. Popatrzyła na niego z radością, której nie okazywała. Najchętniej rzuciłaby mu się na szyję i uściskała swojego przyjaciela z dzieciństwa, ale nie mogła sobie na to pozwolić przy tylu sługach. Nie chciała stracić autorytetu. Musiała grać.
-Co cię zatrzymało, Malfoy – powiedziała spokojnie, choć przybrała fałszywy ton lekkiej pogardy.
-Nieważne… - oznajmił cicho.
-Nieważne?! – wrzasnęła, wstając ze swojego siedzenia. Kilku zgromadzonych zadrżało na dźwięk jej krzyku. – Śmiesz się tak zwracać do mnie?!
-Przepraszam, pani.
-Siadaj – syknęła.
W duchu przepraszała się, że zrobiła to chłopakowi. Nie chciała pokazać Śmierciożercom, że dopuszcza do takiego czegoś. To podważyłoby jej honor.
-Nagini, o pani – ukłonił się do pasa Peter Pettigrew, ustępując drogi wielkiemu wężowi.
-Moja najsłodsza – wyciągnęła rękę i pogłaskała go czule po głowie. - W każdym razie... Świat magiczny był w błędzie. 
Wszyscy skierowali na nią pytający wzrok.
-To był dopiero początek ich klęski.


Hej wszystkim>> 
Nie dokończyłam tego shota. Gdybym chciała to zrobić, zajęłoby mi to z 590285938 stron w Wordzie. Dlatego zostawiłam początek do waszej dyspozycji, a resztę dopowiedzcie sobie sami. Wygra armia Pottera czy może Śmierciożercy? Wszystko zależy od waszej wyobraźni! 
To taki mały wstęp do historii, nad którą pracuję już od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że pomysł przypadł do gustu. Tymczasem życzę udanej dalszej części wakacji i oby leciała jak najwooolniej.
Do następnego, 
Patty

edit: pełna wersja - https://www.wattpad.com/story/79574103-daughter

3 komentarze:

  1. Wow wow wow wow wow wow wow!!!!
    Matko Matko Matko Matko Matko Matko!!!

    To jest.... ZAJEBISTE
    Cudowny, fantastyczny, genialny po prostu zajebisty!!
    Istna perełka <3

    Coś takiego właśnie chciałam przeczytać po zakończeniu całej serii HP
    Kocham i książki i filmy
    Po prostu historia dzieciństwa <3

    Chociaż w sumie jak kiedyś o tym myślałam to wydawało mi się, że Voldemort miał by syna jak już a nie córkę ;D
    Chyba każdy starał się kiedyś wymyślić dalszy ciąg HP i większość stawiała na walkę dziecka Harrego z dzieckiem Voldemorta. Tylko ja stawiałam na to, że to syn Sam Wiesz Kogo okazałby się tym dobrym ;D

    Ale po prostu nie mogę przeżyć
    Jak mogłaś nam to zrobić i po prostu zostawić nas z takim kawałkiem
    Ja chcę resztę!!!!
    Proszeeeeee!!!!
    Jeżeli historia jest aż tak długa to zawsze możesz podzielić ją na kilka części.
    Albo możesz założyć bloga z kontynuacją tej historii ;D
    Jestem pewna, że mnóstwo osób chciałoby ją przeczytać ;)
    Powinnaś o tym pomyśleć ;*

    Wgl córka Sam Wiesz Kogo podbiła moje serce
    Czy mi się tylko wydaje czy ją ciągnie do Draco? ^^
    Przyjaciele z dzieciństwa

    Mas ogromny talent i jeszcze większą wyobraźnię;*


    XOXO
    Madzia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu twojego komentarza dostałam strasznej motywacji, ło ja cię.
      W każdym razie, postanowiłam kontynuować historię na platformie wattpad, więc jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi rozdziałami, to zapraszam:
      https://www.wattpad.com/story/79574103-daughter

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz, jak się cieszę;*
      Na pewno będę czytać;)

      Usuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo