4 lipca 2016

Zamówienie [095] Dieletta "Zazdrosna?"

Tytuł: "Zazdrosna?"
Para: Dieletta
Rodzaj: Romans połączony z komedią
Miejsce akcji:
Miami
Szczególne uwagi: Małe zamieszanie z happy endem 
Moje Uwagi: Brak.
Zamawiająca: Daxa Hernandez
Autorka: Crazy D.
Notka: Czeeeść :D
Jak wam mijają wakacje? Jak widzicie zabrałam się za zamówienia xd
Crazy D.           

 


***
   - Dzień dobry, kocham cię!- Chłopak zasłonił mi oczy rękoma. Oczywiście od razu rozpoznałam swojego przyjaciela.
   - A ja ciebie nieee! - Zanuciłam do tej samej melodii co brunet.
   - Ranisz- powiedział łapiąc się za serce i odsuwając się stopniowo.
   - Życie...
   - Tak, tak wiem. Życie jest tak popierdolone że ciągle nas rani.
   - Dokładnie- uśmiechnęłam się lekko.
   - Eh, Vilu. Ty wieczna pesymistko- popchnął mnie szybko na łóżko  i zaczął łaskotać.
***

   Idę żwawym krokiem do szkoły żeby jak zwykle dołączyć do czekającego na mnie Diego. Wkraczam na teren liceum i idę chodnikiem prowadzącym do wejścia. Widzę uśmiechniętego bruneta i skręcam w jego stronę. Nagle podbiega w jego stronę jakaś dziewczyna i rzuca mu się w ramiona na co gwałtownie staję. Mój przyjaciel oddaje uścisk i przelotnie całuje czarnulkę w czoło. Mimo szoku, wymalowanego pewnie i na mojej twarzy, kieruję się do pary. Oboje witają mnie uśmiechami, co działa mi na nerwy. O nie, czy ja jestem zazdrosna? O Diego?!
   - Cześć Vils!- chłopak chce mnie przytulić na dzień dobry ale zatrzymuję go ręką. 
   - Nie mam nastroju- mówię chamsko i swój wzrok kieruję na twarz czarnowłosej. - A ty to kto?
   Dziewczyna nic i nie zrobiła. Nawet się nie znamy, ale jakoś tak wyszło że nie umiem być dla niej w tym momencie miła. Mimo wszystko dziewczyna uśmiecha się promiennie w moją stronę i odpowiada prawie płacząc ze śmiechu. Co jest w tym takiego śmiesznego?!
   - Jestem Francesca, ale przyjaciele mówią do mnie Fran. Myślę że się zaprzyjaźnimy tak więc...
   - Niby skąd ten pomysł?!- naskoczyłam na nią
   - Widzę że nie jesteś taka normalnie. A ta złość bucha ci z oczu na kilometr. Ale nie przejmuj się, Diego cię nie zdradza, także twoja zazdrość
   - Ja? Zazdrosna? Dobre sobie- chichoczę nerwowo. Przecież tego aż tak bardzo nie widać jak mówi, nie?
   - Taaa... Powiedzmy że ci wierzę. No ale kontynuując. Nie jestem dla ciebie zagrożeniem- zaśmiała się czysto- Jestem tylko jego siostrą
   Przyjrzałam się im. Najpierw jednemu, a potem drugiemu. nie widzę nigdzie między nimi podobieństwa. Włoszka, jak zorientowałam się po akcencie, zaśmiała się i powiedziała że nie są oni biologiczną rodziną, tylko wynika to z partnerstwa ich rodziców. W sumie jakby na to popatrzeć to może być prawda. Diego wspominał o tym że jego mama po śmierci ojca znalazła sobie nowego faceta. I że ma przyszywaną siostrę, lecz wyjechała ona za granicę na studia.
   - Aaaa.... Wybacz mi. Na prawdę. Nie wiem co we mnie wstąpiło- zaczęłam się tłumaczyć cała czerwona ze wstydu.
   - Nie ma sprawy. Rozumiem twoją zazdrość- zaśmiała się ponownie ukazując proste zęby.
   - Ja nie jestem zazdrosna.- wybąkałam dziwnie speszona.
   - Jasne jasne.

   - Na prawdę byłaś o mnie zazdrosna? Przecież tylko się przyjaźnimy.- Jego twarz dziwnie się zachmurzyła gdy to mówił. z resztą moja też
   - Ja to wiem, Diego wiem, tyle że... Że jak was zobaczyłam to bladego pojęcia nie wiem czemu krew się we mnie zagotowała i nie umiałam być dla niej miła.
   - Spokojnie. Też tak mam gdy widzę cię z Leo...- spuścił szybko wzrok na dół i zamilkł.
   - Co? Diego dlaczego mi nie powiedziałeś?- pytam z wyrzutem.
   - A co miałem ci powiedzieć? "Violetta nie spotykaj się z nim bo gdy tylko was widzę to mam ochotę podciąć sobie żyły?" A może że moje serce wtedy się zatrzymuje załamane.
   - Oj Diego...- powiedziałam rozczulona jego słowami- Czy... Czy ty coś do... Do mnie czujesz?
   - Eh -westchnął przeciągle- Tak Violetto. Czuję że się w tobie zakochałem. 
   - Oh, Diego- ja też cię kocham.
   -Poprzedzając twoje pytania- przerwał mi.- Tak, próbowałem się z tego wyleczyć, ale nie potrafię. Bardzo mi na tobie zależy. Za bardzo.
   - Ale czy ktoś powiedział że ja chcę żebyś się z tego leczył?- spojrzał na mnie zdziwiony.- Diego, nie łatwo mi to przychodzi, ale ja... cię kocham.
   Na początku nie mógł w to uwierzyć lecz już w następnej sekundzie byłam zanurzona w jego ramionach. Oddaliłam się lekko i spoglądając w jego oczy przybliżyłam się do jego ust łącząc je w delikatnym pocałunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo