11 października 2017

[161] Fedemiła "I'll be back"

Tytuł: I'll be back
Para: Fedemiła (Federico + Ludmiła)
Serial: Violetta
Rodzaj: Romans
Uwagi: brak
Autorka: Patty




Kiedy czujemy się beznadziejnie, każdy mówi, żeby się nie martwić. Że czas leczy rany, że za chwilę zapomnimy o wszystkim i pójdziemy do przodu. Te słowa wydają się być naprawdę prostymi do wypowiedzenia, bo choć nikt nie wie, ile w tym prawdy, zawsze nam to powtarzają. Nigdy nigdy nie przeżyje tego samego, co ty. Twoje życie jest unikalne, każdy problem ma swoje rozwiązanie. Nie możesz słuchać rad innych - oto, czego się nauczyłam. Bowiem czas wcale nie leczy ran, on tylko pokazuje, jak długo czujesz się okropnie i że być może pora to zmienić. Nikt nie chce marnować życia na ciągłym smutku, czyż nie? Jednak są takie osoby, o których nie da się zapomnieć. Na całe nieszczęście, mój problem krążył właśnie wokół tego.
Pamiętam dokładnie każdą rysę jego twarzy. Być może to zasługa mojego przywiązania, a może tego, że codziennie widziałam ją w porannym programie telewizyjnym. Czyż to nie jest piękny paradoks? Widzisz kogoś, ale nie masz go przed sobą. Nie możesz pocałować, złapać za rękę, a nawet po prostu oprzeć na nim dłoni. Nie możesz nic. Choć pozornie dzieli was tylko kilka metrów, tak naprawdę jest ich miliony.
Sądziłam, że damy sobie radę. Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość zwycięży wszystko. Ale co z tego, kiedy żyjemy w takim świecie, jaki nam tego nie umożliwia? Los płata figle, a wszystko toczy się dalej.
- Ludmiła, śniadanie - usłyszałam z kuchni. Serce ukłuło mnie, kiedy przypomniałam sobie, kto wypowiedział te słowa.
- Idę - odparłam niby radośnie.
Caio był naprawdę przystojnym i miłym gościem. Niejedna koleżanka zazdrościła mi, że na niego trafiłam i nazywała "największą farciarą w Buenos Aires". Czy czułam się szczęściarą? Pojęcie względne. Sama nie wiem, co mi odbiło. Chyba samotność. Bardzo go lubię, nawet mi się podoba, ale... To nie jest to. To drobne zauroczenie, które powoli zaczyna przemijać (jeżeli już nie przeminęło). Ach, tak... Wróćmy.
- Jak było u Leona? - uśmiechnęłam się słabo. Na myśl, że patrzył na mnie takim maślanym wzrokiem, robiło mi się nieprzyjemnie. Okłamywałam go...
- Nieźle, ale nie mogłem w ogóle zasnąć. Cały czas o tobie myślałem - przyznał, stawiając przede mną talerz z kanapkami.
Zachichotałam. Nie było mnie stać na żadne inne słowa. Położył swoją rękę na mojej, ale nie złączyłam ich w uścisku. Po prostu trwałam w milczeniu, wpatrując się w swoje jedzenie.
- Jesteś naprawdę nieswoja ostatnio, Ludmiła. Coś się stało? - posmutniał, biorąc swoją rękę i siadając na przeciwko.
- Sama nie wiem, znaczy... - serce podeszło mi do gardła. Być może to okazja, aby wszystko odwołać? Zawalisz mu świat, ale... Czy nie robisz tego, żyjąc z nim w kłamstwie? Co to za związek, gdy nie kochamy siebie nawzajem?
Chwileczkę. Ludmiła. Ty nadal wierzysz, że on wróci? Widziałaś prasę, widziałaś media? Wszyscy świrują na punkcie jego nowej dziewczyny. Uspokój się, nie rujnuj swojego świata przez głupią nadzieję. Jesteś naiwna.
- Znowu to się dzieje - odparłam szybko.
- Co? - zmarszczył brwi. Widziałam, że zaczyna rozumieć. Nie raz wspominałam mu, że mam wątpliwości co do etapu, na którym się znajdujemy.
- Nie chcę tak żyć, Caio. Codziennie mnie to dręczy.
- Mówiłem ci coś na ten temat, to tylko chwilowe. Każdy z nas czasem tęskni za tym, co było. Nie jesteś szczęśliwa ze mną? Jesteś. Bardziej, niż kiedy byłaś z nim.
- Nie rozumiesz. Jeśli to wszystko byłoby prawdą, nie tęskniłabym.
- Przestań o tym mówić, dobrze? - zezłościł się. - Doskonale wiesz, że on nie wróci. Ma cię gdzieś, dlatego zgodził się na wyjazd. Traktuję cię o wiele lepiej niż on, wiesz o tym. Ja cię nie zostawiam.
- Powtarzam po raz ostatni, że nie chcę tak żyć.
- Przestań. Jak wrócę z pracy, to możemy obejrzeć jakiś film, co ty na to? Kupiłem kilka u Tomasa, nie ma szans, żebyś je widziała - zaproponował, kompletnie mnie ignorując.
- Nie wiem... - szepnęłam, a on pokręcił w zdenerwowaniu głową.
Do końca śniadania siedziałam w milczeniu. Po takim czasie naprawdę powinnam zapomnieć już o swojej dawnej pseudo-miłości, przecież minęły już dwa lata... Nie chcę nawet myśleć o tym, co się u niego przez te dni działo. Nie chcę w ogóle o nim myśleć. To rujnuje mój świat, podczas gdy on układa swój od nowa.
Caio wstał od stołu i powędrował do małej garderoby, by wyjąć jesienną kurtkę. Zgarnął torbę z dużej komody i podszedł, po czym zostawił całusa na moim policzku.
- Nie mogę się doczekać powrotu, kochanie - wyznał.
- Świetnie - oznajmiłam, w głębi duszy mając nadzieję, że będzie musiał zostać na noc w pracy. Tak bardzo nie chciałam oszukiwać jego i siebie samej... Kiedy tylko wyszedł, otarłam policzek z jego pocałunku. Powinnam znaleźć kogoś, kto pomoże mi przestać myśleć o Fede. Zamiast tego siedzę w swoim apartamencie, w którym jeszcze kiedyś razem mieszkaliśmy, a każdy przedmiot coś mi przypomina. 
Tę solniczkę kupiliśmy na przecenie w jakimś markecie, Federico śmiał się, że musimy ją kupić, bo nienawidzi zielonego podobnie jak soli. A ten dywan... Kiedy przygarnęliśmy kota ze schroniska, to pierwsze, co zrobił po wejściu, to wytarzanie się w nim. I nie, nie kot.
Albo te krzesła. Kiedy robiliśmy imprezę na zakończenie Studia, Francesca skakała po nim i złamała oparcie, a następnego dnia kleiliśmy je chyba z godzinę.
Nie mogłam przestać myśleć o Fede i o naszej przeszłości tak samo, jak o przyszłości, której nie udało nam się spełnić. Mieliśmy tyle planów, chcieliśmy lecieć do Afryki, nurkować na rafach, kupić własną wyspę... Tyle marzeń, których nie udało mi się spełnić. Caio nienawidzi gorąca i samolotów, nie umie pływać i ostatnie, o czym myśli, to wyprowadzka z miasta. Czy pomyślał, że to moje marzenia, które chciałam spełnić? Nie. Jak to powiada: w związku trzeba się szykować na wyrzeczenia.
Miałam dosyć takiego życia.
Jak codziennie rano, odpaliłam telewizor. Wiem, że nie powinnam oglądać tego dennego włoskiego programu o gwiazdach, ale to jedyny sposób, w który mogłam się dowiedzieć, co u niego. Jego kariera rozwijała się tak błyskawicznie, że grał na największych stadionach świata... A ja? Zrezygnowałam z świetnego kontraktu płytowego, bo przecież CAIO NIE ZNIESIE ROZŁĄKI. Czy ja naprawdę muszę tak żyć...
Nie muszę.
Nie, nie musisz, Ludmiła.
Niech to w końcu do ciebie dotrze, że jesteś młoda i dorosła, więc sama możesz podejmować decyzje.
Ale co to za życie, kiedy nie masz obok kogoś, kogo kochasz ponad nie?

Federico Pardo już w Buenos Aires! Gwiazda zgodziła się na nakręcenie nowego filmu na terenie miasta i Studia On Beat! 

 Czy to żart?
Czy telewizja próbuje namieszać mi w głowie?
Moje życie może się zmienić.
Jak najszybciej wyłączyłam telewizor guzikiem, zerwałam płaszcz z wieszaka i wybiegłam z domu, zamykając go na klucz. Muszę działać szybko, muszę go zobaczyć.
Spacerowałam po mieście chyba z dwie godziny - nie wiem, bo w pośpiechu nie wzięłam ze sobą telefonu. Odwiedziłam każdy zakątek, spojrzałam na każdy hotel, wsiadłam we wszystkie autobusy. NIC. Kompletne zero.
Czułam się zawiedziona, kiedy wchodziłam na swoją ulicę. Jak inaczej mogę go zobaczyć? Może zadzwonię do Violetty, na pewno przyjedzie się z nią spotkać.
Weszłam do holu swojego wieżowca i od razu wpakowałam się do windy. Ze spuszczoną głową wybrałam najwyższe piętro. Popchnęłam przez przypadek ręką jakiegoś opatulonego dziadka.
- Przepraszam - mruknęłam.
- Ludmiła?
Moje serce przestało bić. Czułam, jakby schodziło mi tętno. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, bardzo nieprzyjemny. Nie wiem, czy przeżywałam szok, czy może zawał.
Spojrzałam na twarz jegomościa. Spod okularów, beretu i ogromnego szalu, wyłonił się on. Federico Pardo we własnej postaci.
- Co ty... - powiedziałam tylko. Dalej nie mogłam już mówić.
- Przyszedłem z nadzieją, że nadal tu mieszkasz - uśmiechnął się.
Ten uśmiech, który sprawił, że się w nim zakochałam.
- W jakiej sprawie?
- Chciałem pogadać, wiesz. Jak za dawnych lat. Przyjechałem na kilka dni.
Drzwi windy otworzyły się, a wystraszony chłopak zaczął przyodziewać z powrotem nakrycie głowy.
- Nie mogę tak wyjść, sama rozumiesz. Paparazzi w tych czasach są w stanie nawet szpiegować kamery budynków - mówił ledwo słyszalnie. Zagłuszał go owinięty wokół głowy szal.
- Wyglądasz jak jakiś terrorysta - zaśmiałam się i wyszłam, kierując się do swojego apartamentu. Szedł za mną, powoli mnie doganiając.
- I jak się masz?
- Całkiem w porządku, a ty? - mówiłam. Chciałam odzywać się zupełnie normalnie, jakbym gadała ze starym przyjacielem.
Przyłożyłam kartę do zamka i otworzyłam mu szeroko drzwi.
- Prawie nic się nie zmieniło - stwierdził, ściągając z siebie płaszcz.
Wnet spojrzał w dół i zobaczył parę męskich adidasów.
- O proszę, tata u ciebie jest? - uśmiechnął się. - Dzień dobry, panie Ferro!
- Nie, nie - pomachałam ręką. - To buty Caio.
- Caio? - skrzywił się.
- Um, to mój kolega. Zatrzymał się tu na chwilę. Siadaj.
Z jakiegoś powodu nie chciałam mu mówić, że kogoś mam. Powinnam. Przecież i tak się dowie.
- Chłopak - poprawiłam, gdy usiedliśmy na kanapie. - To mój chłopak.
- Wiem już wszystko od Violetty - pokiwał głową z uśmiechem. - Czekałem, aż sama mi powiesz.
- Prawdę mówiąc, to jest dziwna sytuacja i...
- I wolisz, by był tylko kolegą, rozumiem - stwierdził.
Zawsze wiedział, co chcę powiedzieć i to się najwidoczniej nie zmieniło.
- A jak tam twoja Isabel?
- Wiesz, całkiem dobrze. Nie tak źle jak na ustawkę.
- Ustawkę - udałam zastanowienie, a tak naprawdę paliłam się z radości.
- No, nowa na rynku, trzeba ją trochę podnieść. Kontrakt zobowiązywał. Jak już wiesz, skończył się wczoraj.
 Kontrakt Federico z U-Mixu? Naprawdę skończył się wczoraj? Dlatego wrócił...
Kontrakt zabraniał mu wyjazdu z Włoch - chyba, że w celach, które uznała wytwórnia. Chciałam jechać tam z nim, ale uczelnia... To było takie skomplikowane. Czy naprawdę kontrakt już się skończył?
- Chcieli mi zaproponować przedłużenie, ale... Nie mogłem się zgodzić. Musiałem wrócić. Ostatnie dni to była męczarnia.
Wyciągnął do mnie rękę. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Kocham Federico, ale honor... Przecież mam kogoś. Może nie jest to żadne uczucie, ale... Nie chcę wyjść na okropną osobę.
- Oczekujesz, że wrócisz i wszystko będzie jak dawniej?
- Um... Miałem taką nadzieję - mówił speszony.
- Nawet nie dzwoniłeś, nie pisałeś.
- Ludmiła, czytaliśmy kontrakt, pamiętasz? Ostatnie paragrafy to zakaz kontaktu z tobą, mieli się nie dowiedzieć, że mam dziewczynę. Paparazzi mogą wszystko, nie rozumiesz? Połączenia telefoniczne, rozmowy, wszystko.
Ostatni paragraf... Nie czytałam go. Stwierdziłam, że pod koniec są same bzdury. Jestem idiotką. Podobnie jak oni za stworzenie tak idiotycznej umowy.
- Ale ja nadal cię kocham - kontynuował. - Nie było dnia, w którym nie myślałem o tym, co się stanie, jak wrócę. Nie kręcę żadnego filmu czy teledysku, chciałem po prostu tu przyjechać. Zobaczyć cię.
- Jestem w okropnej sytuacji i nie umiem sobie poradzić, rozumiesz? Bardzo chciałam, żebyś wrócił, ale to się dzieje za szybko. Ja mam już pewną relację i...
- Violetta wszystko mi powiedziała. Pomogę ci, rozumiesz? Nad życie cię kocham. Obiecałem ci coś i dotrzymam słowa. Będę na zawsze.
- Nie byłeś na zawsze. Nie robię ci wyrzutów o ten kontrakt, ale nie mów czegoś, czego nie potrafisz dotrzymać.
- Na nic się już nie piszę, chyba, że z tobą. To był zbyt długi czas, w którym mi cię brakowało i nie pozwolę, żeby to miało trwać choćby sekundę dłużej.
Usłyszałam otwieranie drzwi. Natychmiast wstałam i odsunęłam się jak najdalej od Federico. Spojrzał się na mnie w ogromnym zadziwieniu, dopóki nie zrozumiał, że Caio wrócił do domu.
- Szef kazał przyjechać po białą teczkę, widziałaś ją może, koch.... - zamarł, kiedy wszedł do salonu. - Co ty tutaj robisz, prostaku?
Federico zaśmiał się pod nosem. Nigdy nie umiał tego opanować.
- Odzyskuję swoją dziewczynę, a ty?
- Mieszkam tu - warknął Caio. - Radzę ci się wynosić.
- To nie jest twoje mieszkanie - zauważył i spojrzał się na mnie. - Nie ty powinieneś decydować, kto ma się stąd wynosić.
Ich spojrzenia znalazły się na mnie. Ręce zaczynały mi się delikatnie trząść. Albo pora coś zakończyć, albo kontynuować.
- Caio, zostań... - rzekłam.
Federico osłupiał, a na twarzy mojego ówczesnego "chłopaka" pojawił się zwycięski wyraz. Podszedł do mnie i próbował przytulić, gdy odepchnęłam go jedną ręką.
- Zostań spakować swoje rzeczy - dokończyłam.
Jego ręce zacisnęły się w pięści. W panice odsunęłam się, kiedy podniósł jedną z nich do góry i zawahał się, czy jej nie użyć. Garnitur z pracy, który miał na sobie, zdecydowanie nie świadczył o jego klasie.
Federico znalazł się tam w ułamku sekundy i złapał za jego ramię, próbując go odepchnąć. Caio rzucił mi ostatnie spojrzenie pełne gniewu, po czym wyrwał się z uścisku i podążył do pokoju, by spakować co należy.
Kiedy zniknął za rogiem, od razu pobiegłam do Federico. Przytulił mnie tak samo czule, jak dawniej. Tęskniłam za tym uczuciem i najchętniej nigdy bym go nie puściła.
- Mówiłem, że do ciebie wrócę - szepnął do mojego ucha.



1 komentarz:

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo