26 października 2017

[167] Leonetta "ONA"

Tytuł: ONA
Para: Leonetta (Leon + Violetta)
Serial: Violetta
Rodzaj: Romans, Psychologiczny
Uwagi: brak
Autorka: Patty




Sądziłam, że wszystko jest dobrze.

Całowałeś mnie na pożegnanie w policzek i myślałam, że to oznaka troski. Ale mimo wszystko - to było pożegnanie. Muszę przyznać, że żegnałeś się naprawdę słodko.I kiedy się witaliśmy, to nie było to samo. Zawsze sądziłam, że całujesz mnie czulej, kiedy mówisz "Żegnaj". Nie wiedziałam, dlaczego tak to odbieram? Przecież pocałunek to coś normalnego. Choć żaden nie jest jednakowy, to czemu miałby być gorszym?

Łapałeś mnie za rękę. Mocno, jakbyś nigdy nie chciał jej puścić. Czasem nawet były zbyt ciepłe, podobnie jak twoja twarz. Czerwona. I zawsze sądziłam, że to rumieniec, bo w końcu tyle czułych słów do siebie kierujemy.

W zdenerwowaniu zawsze mierzwiłeś włosy, zaczesywałeś je do tyłu. Było to dla mnie trochę dziwne, ale może to twój nawyk? Może choć jesteśmy na tym etapie związku, nadal odrobinę się mnie wstydzisz? W końcu mamy prawo się siebie nieco krępować. A twoje przeczesywanie grzywki było naprawdę seksowne.

Nie chciałeś mi wiele mówić, ale rozumiałam to. Widziałam, że robisz się smutny, kiedy poruszam jakikolwiek głębszy temat. Miałam świadomość, że mogą sprawiać ci trudność i nie musisz wcale być bardzo otwartym człowiekiem. Stwierdziłam, że będę czekać na moment, w którym się dla mnie nim staniesz.

Często spuszczałeś wzrok. Uwielbiałam patrzeć w twoje niebieskie oczy, więc stwierdziłam, że to moja wina, bo ci o tym powiedziałam. Po prostu jesteś nieśmiały i unikasz mojego spojrzenia. Nie miałam nic do tego, ponieważ ja też ciężko utrzymuję kontakt wzrokowy. Jednak wewnątrz mnie było poczucie, że mi nie ufasz.

Nie spotykaliśmy się zbyt często. Znaczy... Na początku było wręcz idealnie, bo ciągle znajdowaliśmy dla siebie czas. Ale miałam pojęcie, że rozpoczęcie roku szkolnego będzie dla nas okresem próbnym, a masa nauki może nas ograniczać. Doceniałam, że znajdowałeś dla mnie czas przynajmniej raz na tydzień/dwa.

Mało rozmawialiśmy przez telefon. Często się uczyłeś, nie miałeś pieniędzy na koncie, żeby zadzwonić, byłeś poza domem albo siedziałeś z babcią. To też akceptowałam w pełni, bo co mogę powiedzieć...

Po prostu cię kochałam i akceptowałam w tobie wszystko.






Do czasu, kochanie.
Do czasu, kiedy przekonałam się, że pożegnanie było dla ciebie jak ucieczka. Nie było w tobie tyle entuzjazmu, kiedy mówiłeś "Hej". Wiedziałeś, że przed tobą wiele czasu, zanim powiesz "Do zobaczenia". Ale kiedy już miałeś rzec te ostatnie słowa, byłeś przeszczęśliwy. W końcu spotkanie się kończyło, a ty mogłeś porozmawiać z NIĄ.

Do czasu, kiedy uścisk okazał się być przepełnionym stresem. Stresem, że dowiem się, co cię z NIĄ łączy. Czerwone rumieńce, bo każde twoje słowo mogło za chwilę wyjść na jaw. Nie wiedziałeś, czy nie zrozumiem czasem, że kłamiesz. Żałuję, że przekonałam się o tym tak późno.

Do czasu, kiedy ten przecudowny gest mierzwienia włosów nie okazał się być kolejnym znakiem zdenerwowania. Doprawdy, tak się tego bałeś? Nie łatwiej było powiedzieć, jak wygląda sprawa? Oczywiście, lepiej ciągnąć to w nieskończoność. Okłamuj mnie dalej, zanim problem sam się nie rozwiąże. JEJ uczucia są w końcu o wiele ważniejsze niż moje.

Do czasu, gdy to nie okazał się po prostu brak chęci do rozmowy. Nie dosyć, że nie chciałeś ze mną rozmawiać i słuchać mojego głosu, opowiadać mi i dowiedzieć się o sobie więcej, ty postanowiłeś po prostu mi nie ufać. Zawsze wolałeś porozmawiać z NIĄ. W końcu to JEJ możesz wszystko powiedzieć. Nie swojej dziewczynie.

Do czasu, bo po prostu się mnie bałeś. Nie chciałeś patrzeć w moje oczy w obawie, że nadal mnie kochasz. A co, jeśli tak było? Będziesz przede mną uciekał, tak? Spokojnie. Nie musisz przede mną uciekać. Ja zakończyłam jakikolwiek bieg. Niech ONA biegnie teraz za mnie.

Do czasu, ponieważ przekonałam się, że go masz. Ale nie dla mnie. Ważniejsi są kumple, koleżanki, a co najważniejsze ONA. Bo ONA zawsze jest wyżej niż ktokolwiek inny. Wyżej nawet niż ja, kiedy mnie pokochałeś. ONA. Tylko to się dla ciebie liczyło. Być może dla mnie ONA jest zbawieniem. Może dzięki NIEJ ominęło mnie coś, co mogło być jeszcze gorsze?

Do czasu, kiedy okazało się, że "numer zajęty" lub "numer nie odpowiada" oznaczało tylko "rozmawiam z NIĄ". Dla NIEJ zawsze znalazłeś pięć dolców, żeby doładować kartę. Tylko ja byłam na tyle zbędna, by po prostu mnie olać.

I do czasu, bo cię nie kocham. Zdecydowanie to była miłość. Boli mnie serce, kiedy myślę o tym wszystkim. Ale czy znasz kogoś wartego swojej miłości, jeśli jest tak fałszywa i złudna, tak kłamliwa i pełna ściemy? Och, ja znam. To ONA. Zdecydowanie do siebie pasujecie.

Dziękuję, że mi to zrobiłaś, ONA.
Ocaliłaś mnie od   n i e g o .

1 komentarz:

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo