18 września 2015

Zamówienie [057] Fedemila|Viomila|Leórico "Żona"




Tytuł: "Żona"
Para: Fedemila/ Leórico/ Viomila
Rodzaj: komedia
Miejsce akcji: Buenos Aires
Moje uwagi: 3-osob.
Uwagi zamawiającego: (Wszyscy bohaterowie mają po cztery lata) Federico i León bawią się na placu zabaw, na którym bawią się Ludmila i Violetta. Niech się jakoś tam poznają np. Niech Federico popchnie Lu na piasek, albo niech jej rozwali babkę, chodzi mi o takie poznanie jako czteroletnie dzieci, żeby powstała między nimi więź. León niech będzie takim dzieckiem fajtłapą, Fede takim typowym słodziakiem, Ludmila niech będzie Ludmilą chyba wiesz o co chodzi prawda? a Violetta niech będzie przemądrzała. I niech Fede nazwie Lu swoją żoną.
Zamawiający: Alexandra Lambre
Osoba wykonująca zamówienie: Vicky Victorious





  Dwie dziewczynki, których rodziny przeprowadziły się do słonecznego Buenos Aires, szły uliczkami prowadzone za rączkę przez swoje rodzicielki. Jedna była blondynką, a druga była szatynką z okularami na nosie. Obie miały cztery latka i zachowywały się, jak bliźniaczki, a nie kuzynki. Po kilku minutach drogi dotarły na osiedlowy plac zabaw. 
-Możemy się pobawić?-Spytała z nadzieją Violetta.
-Ależ oczywiście, że tak.-Oznajmiła jej matka i wraz ze swoją siostrą zajęły miejsca na jednej z ławek, znajdujących się w parku. 
-Ludmi, chodź! Zbudujemy zamek taki sam, jaki miała Kopciuszek!-szatynka pociągnęła swoją najlepszą przyjaciółkę w stronę piaskownicy. 
  W tym samym czasie na plac zabaw przyszli dwaj chłopcy. Podobni do siebie, ale nie byli ze sobą spokrewnieni. Zachowywali się jak bracia. Byli najlepszymi przyjaciółmi. 
-Ścigamy się do piaskownicy?-Zaproponował brunet.
-Jasne! Tylko chwilkę.-Odparł szatyn. Schylił się i rozwiązał swoje sznurówki, po czym powrócił do wyprostowanej pozycji.-Teraz mogę biegać. Jeden, dwa, trzy, start!-Chłopcy wystartowali i biegli najszybciej, jak potrafili, byleby dotrzeć na miejsce przed tym drugim. Pierwszy na miejsce dotarł Federico. Niestety nie wyhamował i niechcący popchnął blondynkę, próbującą wejść do piaskownicy. Jego przyjaciel nadepnął na rozwiązaną sznurówkę i wpadł na piasek. 
-Jak śmiałeś mnie popchnąć?!-Krzyknęła wściekła czterolatka.-Patrz jak ja teraz wyglądam! Mogłam sobie coś zrobić!
-Przepraszam. Nie chciałem.-Wydukał zdezorientowany chłopiec.
-Mogłeś jej zrobić krzywdę. Powinieneś być ostrożniejszy.-Odparła szatynka, patrząc na Włocha z góry. Następnie pomogła swojej kuzynce wstać i otrzepać się z piasku. W tym samym czasie León wygramolił się z piaskownicy i stanął obok kumpla.
-To wszystko przez te źle rozwiązane sznurówki.-Jęknął.
-Nie powinieneś biegać z rozwiązanymi sznurówkami.-Zaczęła pouczać go młoda Castillo.
-A wy, kim jesteście?-Zmierzyła ich wzrokiem Ferro.
-Ja jestem Federico, a to jest León.-Przedstawił ich Pasquarelli.
-Ja nazywam się Ludmila Ferro.-Powiedziała oschle czterolatka.
-A panna "Nie powinieneś"?-Dopytywał Verdas, spoglądając na jej towarzyszkę.
-Violetta.-Fuknęła.
-To może na zgodę zbudujemy razem coś z piasku?-Zaproponował Fede przesłodzonym głosem.
-Tak!-Pisnęła szatynka.-Zbudujemy zamek!-Zaciągnęła swoich nowych przyjaciół do piaskownicy.
-Ludmila, a ty nie chcesz się bawić?-Zdziwił się León, gdy blondynka nie ruszyła się z miejsca.
-Jakoś nie mam ochoty.-Burknęła. Nie podobało jej się to, że chłopcy dołączyli do zabawy.
-Ludmi powinnaś do nas dołączyć.-Stwierdziła szatynka.-W końcu jak mamy tutaj mieszkać, wypadałoby kogoś poznać, a nie ma lepszej integracji niż zabawa.-Była bardzo mądrą dziewczynką, jak na czterolatkę.
-Nie.-Ferro tupnęła nogą.
-Na okres za młoda, więc może ma menopauzę? Słyszałem jak mama kiedyś mówiła swojej przyjaciółce, że to jest najgorsze, co może spotkać kobietę.-Oznajmił szatyn, a jego przyjaciel parsknął niepohamowanym śmiechem.
-Takich rzeczy nie wypada mówić przy dziewczynach.-Zauważyła Viola, zachowując kamienną twarz.
-Lu, proszę...-Federico zrobił minę zbitego szczeniaczka. Czterolatka nie mogła się oprzeć jego wielkim oczom, które nie wydawały się jej naturalne. Weszła do piaskownicy i zajęła miejsce obok Włocha. Cała czwórka świetnie się bawiła, lepiąc zamek. Ciężką, lecz przyjemną pracę przerywały różne anegdoty Leóna, przez które cały czas wybuchali radosnym śmiechem.
-Nic ci się nie stało?-Spytała z przejęciem Viola, gdy Verdas przewrócił się o własne nogi, próbując przejść na drugą stronę piaskownicy, tym samym rozwalił całą budowlę.
-To wszystko przez te zawiązane buty.-Mruknął i wstał.
-Oh...-Monosylaba wydobyła się z ust szatynki, gdy zauważyła delikatne zadrachanie na policzku chłopczyka. Bez zawahania ucałowała to miejsce i wzięła Meksykanina za rękę.
-Chodź, moja mama ci to opatrzy, żeby nie wdało się zakażenie.-Oboje udali się w kierunku kobiet, siedzących na ławce i pochłoniętych rozmową.
-Chyba będziemy się częściej spotykać.-Wyszczerzył się brunet.
-Oby nie.-Mruknęła.
-Mogłabyś już się rozweselić?-Spytał zirytowany.-W końcu będziesz moją żoną!


Koniec.
Tak oto prezentuje się OS, który mam nadzieję, że nie spieprzyłam, ale jeśli tak się stało to z całego serca przepraszam.
Do następnego!

3 komentarze:

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo