27 listopada 2014

[007] Bromila "Szczęki"

 Tytuł: SZCZĘKI
Para: Bromila (Broduey + Camila)
Rodzaj: Dramat, Tragedia,
Moje uwagi: narracja 3-os, szczęśliwe zakończenie, wspomnienia ~ kursywa
Autor: Pat ty.






 Tego dnia Camila Torres czuła się jakoś nieswojo..
Dzisiaj, właśnie dzisiaj, otwierają okoliczną plażę.
Od dnia, który zmienił jej życie na dobre, nie mogła zapomniec, ile złego wydarzyło się w tamtym miejscu.

-Camiś, uważaj! Jeśli wdepniesz w jakiś kamyk, to możesz sobie zrobic krzywdę! - przestrzegała ją mama.
Mimo to, nie docierało to do niej i nadal biegała boso po piasku.
-Mamo, mamo! - krzyknęła rozładowana, gdy razem z rodzicami rozkładała piknikowy koc.  - Mogę iśc popływac?
-Jasne, idź - odpowiedziała. - Tylko uważaj.
Miała dopiero 6 lat, ale i tak uważano ją już za dorosłą.
Pobiegła szybko do wody, ochlapując przy tym wszystkich dookoła.
Była bardzo żywiołowa, energiczna.
Nikt nie wiedział, że tego dnia ma się to zmienic.
Szybko wskoczyła na przezroczysty materac i popłynęła nieco dalej.
Była w bezpiecznej odległości od brzegu, kilka dziewczynek w jej wieku również niedaleko pływało.
Położyła się na plecach i grzała w słońcu.
Sama nie wiedziała kiedy, ale odpłynęła.

Nie tylko marzeniami, ale również od brzegu.
Była przerażona... W szkole nie uczyli jej jeszcze pływac na głęboką wodę, do tej pory robiła to w brodziku dla  dzieci lub w swoim basenie.
-Mamo! - zaczęła krzyczec.
Była spanikowana, nie wiedziała jednak, co ją za chwilę czeka.
Zobaczyła pana w czerwonym stroju, który zeskakuje z dużego stołka.
Mimo to, zaczęła się cicho śmiac. 
Ten chłopak o mało co się nie wywrócił.
Bruneto niebieskich oczach zaczął biec w jej kierunku. Był na pewno wiele starszy od niej,szacowała, że miał około 19 lat. Stwierdziła, że gdyby była w jego wieku, to z łatwością by się w nim zakochała.
Płynął w jej kierunku.
Nieoczekiwanie, coś zatrzymało go w wodzie. 
Chwilę stał nieruchomo, a później zachował się tak, jakby coś wchłonęło go do środka.
Na początku pomyślała, że to może jakiś sposób na szybkie dopłynięcie, ale był tak blisko..
Woda przybrała inną barwę.
Najpierw widac było tylko krwistą czerwień, która rozpływała się niczym fala. Później dopiero zmieniła odcień na intensywny fiolet.
Przezroczysty materac pozwolił jej na obejrzenie tej sceny.
Może ten chłopak wypuścił jakąś kolorową farbę, żeby dzieciom się lepiej pływało?
Wtedy tak myślała... Ale zaraz wypadło jej to z głowy.
Przycisnęła głowę do materaca i wpatrywała się w to, co się dzieje pod wodą.
Gdyby tego nie zrobiła... Może byłaby spokojna.
Na początku widziała tylko pana, który  szarpał się tak, jakby coś go atakowało.
Później dopiero go zobaczyła...
Potwór.
Wielki.
Z kilkoma płetwami...
I co najgorsze, z wieloma rządami ostrych jak brzytwy zębów.
Może to zabawka? - zapytała samą siebie w myślach, chociaż drżała z przerażenia.
I kiedy wydawało się, że sytuacja jest opanowana i ten chłopak za chwilę ją uratuje, obrót sprawy nieoczekiwanie się zmienił.
Na początku wyciągnął do niej rękę. Chciała go za nią złapac, żeby mu pomóc, żeby cokolwiek zdziałac.
Ale nie dała rady.
Kiedy tylko dotknęła tafli wody i już miała zanurzyc rękę nieco głębiej,by uścisnąc jego dłoń , potwór znowu się pojawił.
I chociaż muskała już koniuszkami palców ręki 19-latka, on po prostu został pociągnięty w dół.
A ona więcej go już nie zobaczyła...
Minęło 15 minut, zanim materac sam z siebie podpłynął do brzegu.
Przerażona, zeszła z niego i zostawiła go na brzegu, nie bała się tego, że może zostac skradziony.
-Mamo... - powiedziała, kiedy podbiegła do niej jej rodzicielka.
-Nic się nie stało, kochanie - przytuliła ją mocno. - Powinnam nie puszczac cię tam bez opieki.
Przez chwilę dziewczynka łudziła się, że może mama już wie o tym, co się wydarzyło.
-Tam był potwór - pokazała palcem na wodę.
-Co ty opowiadasz dziecko? Ten chłopiec może i miał rozkopane włosy, ale to nie upoważnia cię do tego, żebyś mówiła o nim źle - pouczyła ją.
-Ale nie on! Tam! Tam był potwór! - Camila zaczęła się denerwowac.
-O co chodzi? - tata podszedł zaraz po jej słowach.
-Ubzdurała sobie, że w wodzie jest potwór - zarzuciła matka.
-Spokojnie, kochanie. Ja się tym zajmę - powiedział i wziął córkę na bok.
-Tato, tam naprawdę jest potwór! - kolejny raz wskazała palcem na wodę, zaczęła skakac z niecierpliwości.
-Uspokój się.. - przestrzegł ją. - Jak wygląda?
-Miał dużo zębów, był wieeeelki - gestykulowała rękami jakby chciała odtworzyc tę samą scenę. - Kilka płetw... Taki szary. I chyba lubił gryźc... 
-Bardzo możliwe, że to był rekin. Ale spokojnie, nie zdarzyło się, żeby w Argentynie ktoś został przez niego zaatakowany.
-Rekin.. - powtórzyła do siebie na tyle cicho, żeby nie usłyszał.
Po chwili zaczepiła ją mama.
-Cami, widziałaś tego ratownika? Chciałam mu podziękowac, że ci pomógł...

To był najgorszy dzień jej życia. Od tamtej pory energiczna Cami stała się nieśmiałą dziewczynką, a następnie zamkniętą w sobie nastolatką. A teraz jest, kim jest...Już nie jest Camisią, nie jest Cami... Jest Camilą, dorosłą już dziewczyną z tym samym lękiem.
Plażę zamknięto kilka dni później.
Turyści ginęli masowo, a w dniu, w którym jeszcze raz wybrała się na plażę z rodzicami, nie chciała wejśc do wody.
Bo kto wie, co by się z nią stało, gdyby tam weszła...
Zginęła wtedy trójka ludzi.
Każde z nich było jej dobrze znane...
Pani Clarsvie, która zawsze piekła takie dobre ciastka.
Jej koleżanka z podwórka, Marica.
Tak było jej szkoda tych dwóch osób.
A trzecia z nich zostawiła największą lukę w jej sercu...
Jej mama...
Jej mama, którą tak kochała, zginęła przez to paskudztwo.
Władze zapewniały, że zwalczą potwora, że im się to uda... 
Minęło ponad 10 lat... Dokładniej 13. Równo 13 lat.
A 13 jest pechową liczbą.
Rudowłosa szła więc przez plażę, ale tym razem nie na boso. Nie biegała też jak szalona.
Kilka małych dzieci powiedziało jej "Dzień dobry!", ale ona nie odpowiedziała. Co, jeśli one przeżyją to samo? To samo, co ona?
I też będą takie ... Nijakie.
Zwykłe, przeciętne, a nawet gorzej.
Camila nie wyobrażała sobie dalszego życia z lękiem.
Ale jakoś wytrwała z ojcem pod jednym dachem, bez jej ukochanej mamy.
Tak dużo czytała na temat rekinów i tego, jakie zamieszania wywoływały.
Powstało przecież wiele filmów na temat tych podłych stworzeń...
Wszędzie w wyszukiwarce widziała tylko "Rekin - nie takim złym, za jakiego się go uważa?" albo "Najmądrzejsze zwierzę w świecie - ŻARŁACZ".
Na samą myśl, zabolał ją brzuch.
TO nazywa się aniołem?! TO, co odebrało życie tylu osobom? Co z tego, że połowy zmarłych nie znała, najważniejsze było to, że ich już nie było...
Musiała jakoś to zwalczyc.
Kiedy władze dowiodły, że rekin nie żyje, uwierzyła.
Naprawdę uwierzyła, że może pokonac ten lęk.
I prawie by się jej udało, gdyby zrobiła ten jeden krok na przód i weszła do wody.
Popatrzyła w niebieską otchłań.
-Wejdę tam - powiedziała sama do siebie. - Nie dam się.
Od tak dawna bała się wody, nie kąpała się w morzu nawet, gdy była na wakacjach.
Trauma z dzieciństwa nie dawała jej spokoju.
Mimo wszystko, zrobiła to.
Dotykała już stopą nasączonego piasku.
Teraz wystarczy tylko poczekac w cierpliwości na przypływ..
Ale przypływ nie nadleciał.
Ciągle zatrzymywał się tuż przed nią, ale jednak za daleko, by mogła go poczuc.
Nie mogła przecież pozwolic sobie na taką manipulację ze stron natury?
Zrobiła jeszcze kilka kroków, ale zanim się obejrzała, już była w wodzie.
Odetchnęła z ulgą.
Kto by pomyślał, że pomaga zwykłe stawienie czoła z lękiem?
Szybkim susem nałożyła maskę i zanurkowała.
Oglądała podmorski widok, ale nagle coś wyrwało ją z zamyśleń. Pisk.
Pisk dziecka.
Natychmiast wynurzyła się na powierzchnię.
Zobaczyła małą dziewczynkę daleko stąd.
Ta sama sytuacja.. Materac się oddala.
Tak bardzo się bała, ale nikt nie reagował.
Nikt nie zwracał na nią uwagi.
Może gdyby z nią tak było, to ratownik nie zostałby przekąską, a materac sam przypłynąłby z powrotem?
Sytuacja nie wyglądała jednak tak, jak to sobie właśnie wyobraziła.
Bez zastanowienia podała maskę jakiemuś chłopcu i rzuciła się na ratunek.
Popłynęła daleko, naprawdę daleko, ale nadal brakowało jej paru metrów, żeby dosięgnąc dziewczynki.
Nagle zobaczyła coś jeszcze...
Płetwa.
Ostra płetwa, wynurzająca się na powierzchnię.
Spieszyła się, nawet nie wiedziała kiedy dopłynęła do blondynki.
-Hej, jestem Camila. A ty? - powiedziała ze strachem w oczach. Wiedziała, że już się nie uratuje. Ale może dziewczynce się uda? Jedyne, czego nie chciała, to tego, żeby przeżyła tę samą traumę, co ona.
-Amanda...
-Ile masz lat? - uśmiechnęła się do niej.
-7. A ty? To znaczy, a pani?
-Nie mów do mnie pani - zaśmiała się. - Już 18.
-Fajnie.
-Nie tak fajnie, jak ci się wydaje.. Dobra, płyń do rodziców.
Popchnęła jej materac mocno, najmocniej jak potrafiła.
Żałowała, że zostawiła maskę, mogłaby chociaż zobaczyc, co ją czeka.
Jest pewna, że to nie jest żart, że to nie złudzenie. I żadne wymysły.
Strach, tylko to jej towarzyszyło.
Fale były coraz mocniejsze, ledwo utrzymywała się na powierzchni.
Odetchnęła głęboko, bardzo głęboko. Na tyle głośno, że prawdopodobnie usłyszało ją całe miasto.
Popłakała się...
Naprawdę się popłakała.
Ręce jej drżały, nawet pod wodą to czuła.
Zamknęła oczy, tak na wszelki wypadek.
I nagle usłyszała:
-Szybko, wskakuj!
Ktoś wyciągnął do niej rękę.
Popatrzyła w górę i zobaczyła chłopaka o czarnym ubarwieniu skóry.
Nie wahała się ani chwili, podała mu ją.
Dopiero wtedy zrozumiała, że chłopak stara się pomóc jej wsiąśc na skuter wodny.
Usiadła pospiesznie na pojeździe, który ruszył niemal od razu. Przyglądała się płetwie, która oddalała się z każdym kolejnym warknięciem silnika.
Płacz ustał.
Skuter zatrzymał się mniej więcej w połowie drogi.
-Co się stało? - zapytała.
-Silnik padł....
A już miała nadzieję... Już miała nadzieję, że uda jej się uciec.
Bez namysłu wskoczyła do wody, chciała się wyrwac śmierci sprzed nosa.
Niestety, było coś, co wprowadziło ją w szał.
Wyskakując, otarła  sobie udo.
Nie czuła tego, a jednak kilka kropli krwi wpadło do wody jeszcze przed zanurzeniem się.
Chłopak zrobił to samo, co ona, chociaż nie wiedział, czy może jej ufac.
Camila Torres płynęła z zawrotną prędkością.
Poczuła, że coś obudziło w niej tę energię. Nie była wprawdzie szybsza od chłopaka, ale utrzymywała tempo.
I właśnie wtedy, kiedy czuła, że rekin już prawie ją ma, jej zbawiciel pociągnął ją za rękę i wyciągnął na brzeg.
Rekin wyskoczył zaraz za nimi.
Zanim ktokolwiek zdążył coś krzyknąc, prawie wszyscy zgromadzeni zaczęli uciekac.
-Nie zabijaj go! - wrzasnął jej "ratownik", którego imienia nawet nie znała. A chciała poznac.
-Co ty gadasz?! - odezwał się mężczyzna z nożem w ręku.
-Przetransportujemy go do oceanarium, wezwij władze.
Kilka osób natychmiast zadzwoniło na numer alarmowy.
Już po 5 minutach zabrano rekina, który, o dziwo, nawet nie próbował się wymcknąc.
Może to jednak naprawdę spokojne zwierzę?
Nie!
Camila nie chciała w to uwierzyc.
-Jak się nazywasz? - zapytała nieśmiało chłopaka.
-Jestem Broduey - pocałował ją w dłoń. - A ty?
-Camila, Camila Torres.
Urzekł ją ten drobny gest, którego użył przy powitaniu.
-Więc, dasz się gdzieś zaprosic? - zapytał.
-Byle nie na film o rekinach - oznajmiła, ale uznał to za żart.
-Nie pójdziemy do kina - odparł. - Wolę coś bardziej oryginalnego, kino to tylko wspólne jedzenie popcornu i picie coli, nic więcej. Może spacer? Albo mały wypad do kawiarni?
To jej się spodobało, naprawdę spodobało.
Nie był zwyczajny, to wyjątkowa cecha.
Coś w głębi jej duszy kazało jej go pocałowac.
Ale nie chciała tego zrobic, jej poukładane życie ległoby wtedy w gruzach.
Ale co jej szkodzi?
Dobra...
Nie. Nie zrobi tego.
-Dziękuję - pocałowała go w policzek. Mimo tego, że nie chciała.
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się, ale przejrzała go już na wylot. Onieśmieliła go.
Posłała mu szeroki uśmiech.
-Bądź przed kawiarnią o 15.00 - powiedziała. - Później możemy iśc na spacer.
Spodobało mu się to, że tak wszystkim decydowała. Zawsze lubił takie pewne siebie dziewczyny.

~~~~~~~~~~
,,Drogi Pamiętniku!                                                     2 lipca 2012
To się skończyło..
On pomógł mi zapomniec.
On pomógł mi zrozumiec.
On pomógł mi się tego pozbyc.
On.. Robi dla mnie wszystko.
Nasza pierwsza randka odbyła się jeszcze tego samego dnia, aż się zdziwiłam, że jakikolwiek chłopak zechciał się ze mną umówic, a ja po raz pierwszy NIE odmówiłam.
Zauroczył mnie.
Uratował mnie.
Tak, to on. On jest tym, którego szukałam przez całe życie.
Nie poruszał nawet tego tematu, nie chciał mnie wprawic w zakłopotanie.
Oczarował mnie.
A nasz pierwszy pocałunek.. Był taki cudowny...
Dzięki niemu o wszystkim zapominam.. Już nie liczą się dla mnie wydarzenia z 23.06.2012 r.
Nie minęły nawet 2 tygodnie, a nie mogę bez niego życ.
Kocham go, wiem to.
Na pewno.
I żadne cholerne szczęki mi tego nie odbiorą.
                                                                            Camila Torres"

_______________________________________

Mam nadzieję, że OS się spodobał ^^ 
Prawdę mówiąc, nie za długo nad nim myślałam, wpadłam na to chwilę przed snem...
I efekt wydaje mi się opłakany... Chyba za bardzo poszłam do przodu i nie za dobrze mi to wyszło.
Ale cóż, mam nadzieję, że chociaż trochę to opowiadanie przypadło do gustu ;)
Pozdrawiam, Patty ♥

2 komentarze:

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo