28 lutego 2015

Zamówienie [024] Fedemila " I dobrej. I złej?"


Tytuł: "I dobrej. I złej?"
Para: Fedemila {Federico i Ludmila}
Rodzaj: Dramat, romans
Miejsce: Buenos Aires i Mediolan
Uwagi zamawiającego: Federico i Lu, są parą od niedawna, oboje są w sobie szaleńczo zakochani podczas, gdy chłopak ma koncert w Mediolanie zabiera ze sobą swoją dziewczynę, lecz pojawiają się jakieś kłopoty, a gdy wracają chłopak z nią zrywa z jakiegoś powodu, a dziewczyna próbuje popełnić samobójstwo, lecz ktoś ją ratuje i jest Happy end.
Moje uwagi: Z perspektywy Ludmily, narracja trzecioosobowa, a wspomnienia tradycyjnie kursywą. 
Zamawiający: Mini Stoessel/Hayden
Osoba wykonująca zamówienie: Vicky B-Lover



♥♥♥
 Obudziłam się, a pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, nie było wstanie z łóżka, tylko uśmiech. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha szczęśliwa z życia. Pewnie zapytacie czy coś ćpałam albo co mi jest? Nic mi nie jest i zastrzegam, że nie jestem żadną ćpunką. Odkryłam najpiękniejszą rzecz na świecie! Miłość. To ona po wielu latach cierpienia i dołu dała mi radość. Może zacznę od początku? Otóż dokładnie miesiąc temu, gdy szłam ścieżką w parku, jak to ja musiałam potknąć się o gałązkę, leżącą tuż pod moimi nogami. Upadłabym, gdyby nie silne ramiona, które złapały mnie w ostatniej chwili. Powoli otwarłam swoje oczy i zobaczyłam przystojnego bruneta z grzywką metr w górę. Chwileczkę... Kojarzę tą grzywkę. Po chwili do mnie dotarło, że znajduję się w objęciach jednej z największych gwiazd muzyki! Speszona szybko oderwałam się od niego.
-Dziękuję- Wyjąkałam niepewnie. Chłopak uśmiechnął się promiennie.
-Cała przyjemność po mojej stronie- Jego aksamitny głos spowodował rumieńce na mojej twarzy. -Jestem...
-Wiem kim jesteś. Federico- Przerwałam mu niepewnie.
-Ale ja nie wiem kim Ty jesteś- Odparł i odrobinę zbliżył się do mnie.
-Ludmila- Wyjąkałam. Włoch uśmiechnął się pod nosem.
-Piękne imię- Pod wpływem komplementu wypowiedzianego z jego ust, zarumieniłam się. Szybko spuściłam głowę, starając zasłonić policzki swoimi włosami.
-Zostaw.- Włoch podniósł mój podbródek i chcąc czy nie musiałam spojrzeć mu w oczy. Wtedy to poczułam. Serce zaczęło mi mocniej bić, a ciało odmawiało posłuszeństwa.
-Lu, może dasz się zaprosić na kawę?- Spytał. Potaknęłam i oboje ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Siedzieliśmy w niej ze dwie godziny. Wspaniale się bawiłam. Nie sądziłam, że taka gwiazda jak on może mieć tyle ze mną wspólnego. Na końcu wymieniliśmy się numerami telefonu i wróciłam do domu. Nie minęło długo zanim zadzwonił do mnie i zaprosił na randkę. Następnego dnia od rana szykowałam się na to wyjście. Założyłam czerwoną sukienkę na ramiączkach oraz złote buty i torebkę. Postawiłam na delikatny makijaż i taką samą złotą biżuterię. Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby na wszelki wypadek się nimi zakryć. Punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści ktoś zadzwonił do drzwi. Zbiegłam na dół i bez zastanowienia je otworzyłam.
-Ślicznie wyglądasz- Nawet nie wyszłam z domu, a już się rumienie.
-Dziękuję. Ty też całkiem nieźle.- Wydukałam speszona i zakluczyłam drzwi. Dlaczego on tak na mnie działa? Federico otworzył mi drzwi samochodu, a jak wsiadłam na miejsce pasażera obok kierowcy zamknął je. Sam natomiast usadowił się za kierownicą. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu, czyli na parkingu najlepszej restauracji w Buenos Aires. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca, wcześniej zarezerwowane przez Federico. Oczywiście Włoch wiedział, co zamówić, bo lubimy tę samą potrawę. Po kolacji zabrał mnie na spacer do ogrodu, należącego do restauracji.
-Federico jak tu jest wspaniale. Dziękuję, że mnie tu zaprosiłeś- Zachwycałam się miejscem.
-Dla mojej księżniczki zrobię wszystko- Zdziwiły mnie jego słowa, ale nic nie powiedziałam. Doszliśmy do wspaniałej i wielkiej fontanny w kształcie serca. Wtedy to się stało. Włoch zbliżył się do mnie i najzwyczajniej pocałował. Zdziwiłam się i to bardzo, ale nie mogłam się oderwać, natomiast odwzajemniłam pocałunek. Od tamtego wydarzenia jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności i wróciłam do sypialni. Otworzyłam drzwi swojej garderoby i zaczęłam wybierać strój na dzisiaj. Po krótkim zastanowieniu ubrałam liliową sukienkę na ramiączkach i sandałki. Gotowa zeszłam na dół i podążyłam prosto do kuchni. Przyrządziłam sobie musli na śniadanie, po czym je zjadłam. Jak ja się cieszę, że mam szklane drzwi prowadzące na mój mały, ale piękny ogródek. Oparłam się o framugę i podziwiałam widok, gdy nagle ktoś wtulił się do mnie od tyłu. Drgnęłam i odwróciłam się w kierunku, gdzie powinna być twarz tego kogoś.
-Hm... Chyba błąd zrobiłam dając ci klucze od mojego domu- Stwierdziłam.
-Jak je dawałaś to nic nie mówiłaś, że nie mogę się do ciebie przytulać- Włoch wzmocnił uścisk.
-Przytulać tak, straszyć nie- Na moje oznajmienie chłopak się zaśmiał.
-A co jeśli ja lubię cię straszyć?- Spytał swoim czarującym głosem. Tylko mu nie ulegnij.
-To masz problem- Fiu... Udało się. Nie wiem dlaczego, ale głos Federico działa na mnie hipnotyzująco. Chłopak zaczął całować mnie po szyi. Mój oddech stał się szybki i płytki. Po chwili Włoch doszedł do ust. Całowaliśmy się namiętnie dopóki nie usłyszeliśmy pstryknięcia aparatu. Szybko oderwałam się od swojego chłopaka i zaczęłam rozglądać się wokoło. Federico jest przyzwyczajony do życia publicznego i faktu "zero prywatności", ale ja nie. Strasznie mi to przeszkadza i krępuje, gdy wiem, że paparazzi są gdzieś w pobliżu. Weszliśmy do środka, po czym zamknęłam drzwi.
-Miałam zrobić pranie!- Przypomniało mi się i pobiegłam na górę do swojej sypialni. Z kosza na brudy wyciągnęłam ciuchy i już miałam wyjść do swojej małej pralni, gdy drogę zagrodził mi Włoch.
-Fede...- Westchnęłam i wskazałam na swoje ręce zawalone brudnymi ciuchami. Chłopak pokręcił przecząco głową i wbił się w moje usta. Wypuściłam wszystkie rzeczy i wplotłam swoje dłonie w jego włosy. Chłopak szybko pozbył się mojej sukienki i powlókł mnie na łóżko. Gdy był na de mną okrakiem szybko zdjęłam jego koszulę, ukazując umięśniony tors. Po chwili oboje byliśmy tylko i wyłącznie w bieliźnie, a co potem się zdarzyło to każdy zna odpowiedź.
                                                                              ♥♥♥
Leżę teraz wtulona w swojego chłopaka i kreślę sobie ślaczki na jego wspaniałym torsie.
-Kochanie...- Spojrzałam na niego.- Jutro mam koncert w Mediolanie, pojedziesz ze mną?
-Jja?- Wyjąkałam. Nigdy jeszcze nie byłam z nim na żadnym jego koncercie. Czy to coś znaczy?
-Czy jest tu jakaś inna Lu?- Spytał, a ja cała momentalnie poczerwieniałam na twarzy. - Pojedziesz? - Postanowiłam mu inaczej odpowiedzieć. Pocałowałam go czule i uśmiechnęłam się.
-Uznaję to za zgodę bez odwrotu.- Zaśmiał się.
                                                                              ♥♥♥
-Kochanie już dolecieliśmy- Obudził mnie dźwięk jego głosu. Przetarłam oczy i ujrzałam mojego ukochanego. - Jesteśmy już na miejscu- Oznajmił i wstał, żeby wyciągnąć podręczny bagaż ze schowka. Wygramoliłam się z fotelu i razem wyszliśmy z samolotu. Po długiej odprawie, w której głównie chodziło o fanów Federico dojechaliśmy w końcu do najlepszego hotelu w mieście. Po załatwieniu formalności w recepcji pojechaliśmy windą na ostatnie piętro. Federico, jako międzynarodowa sława oraz Włoch dostał najlepszy apartament jaki mieli. Urządzony nowocześnie, praktycznie i stylowo apartament królewski miał olbrzymi balkon z widokiem na cały Mediolan. Oczywiście ja musiałam być pierwsza przy jego balustradzie. Oparłam się o poręcz o podziwiałam widok tego wspaniałego miasta Włoskiego nocą.
-Pięknie tu. Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś- Oznajmiłam, gdy poczułam czyjeś ręce na mojej talii.
-Skąd wiedziałaś, że to ja?- Spytał zdziwiony. Lekko się zaśmiałam.
-Hm... Niech pomyślę... Twoje perfumy czuć na kilometr, w twoich objęciach czuję się bezpieczna i szczęśliwa, a i oprócz mnie jesteś tu tylko ty- Uśmiechnęłam się.
-Kocham Cię- Oznajmił.
-Ja ciebie też- Złączyliśmy swoje usta w namiętnym pocałunku....
                                                                               ♥♥♥
-Byłeś cudowny!- Pogratulowałam swojemu chłopakowi udanego koncertu.
-Bez ciebie by taki nie był- Włoch ucałował mnie w policzek. Następnie udaliśmy się do jego garderoby i zabraliśmy nasze rzeczy. Wszystko zaczęło się, gdy chłopakowi zadzwonił telefon. Odebrał go i przez dłuższą chwilę dość poważnie rozmawiał z kimś.
-Kto to był?- Spytałam trochę ciekawie.
-Siostra.- Odpowiedział i szybko podążył ku wyjściowi.
                                                                              ♥♥♥
Następnego dnia, gdy się obudziłam Federico już nie było. Zostawił kartkę, że wróci popołudniu, i że nie mam się martwić. No cóż... Jak wróci za parę godzin to nie miałam się, co śpieszyć.
                                                                              ♥♥♥
-Dzięki, że przyszłaś- Uśmiechnął się blado Włoch, gdy do jego stolika dosiadła się ona.
-Ale ty chyba na serio tego nie mówiłeś?- Spytała podejrzliwie.
-Mówiłem, mówiłem- Wyjąkał przybity. Dziewczyna się załamała i dała upust łzom.
-Ale, ale to nie może być prawda...- Jąkała.
-Najgorsze, że nie wiem jak to powiedzieć Ludmile.
-Lepiej jej coś wciśnij. Nie wiadomo czy z tobą zostanie albo od razu nie wygada się mediom. Bez obrazy brat, ale jednak jesteś sławny i masz kasę...- Synuowała. Ona nigdy nie widziała tej Ludmily, chyba że na zdjęciach.
-Lu taka nie jest. Ale ja nie chcę żeby cierpiała...- Bronił swojej ukochanej.
-Bardziej martwisz się nią niż sobą, chyba się naprawdę zakochałeś- Stwierdziła Włoszka i uśmiechnęła się blado.
-Fran ja nigdy nikogo tak nie kochałem- Odpowiedział, patrząc prosto w jej oczy. W ten sposób ona wiedziała, że mówił prawdę. Tak samo ona postępowała, gdy odbywali rozmowę jak brat z siostrą.
-To co zrobisz? Powiesz jej prawdę?- Spytała Francesca.
-Nie. Lepiej jakby już teraz przestała mnie kochać, niż potem cierpiała.
-Fede co ty kombinujesz?- Spytała podejrzliwie. Zna brata na "wylot"
-Muszę już lecieć. Wieczorem mamy samolot...- Zmienił nagle temat. Rodzeństwo się bardzo mocno przytuliło.
-Przyjadę do ciebie za niedługo- Oznajmiła dziewczyna.
                                                                             ♥♥♥
Wypiłam ostatni łyk swojego soku marchwiowego i wyniosłam naczynia do kuchni, po czym włożyłam je do zmywarki i włączyłam maszynę. Usłyszałam trzask drzwi. Pewnie Federico przyszedł, choć myślałam, że będzie jeszcze spał. Dopiero nad ranem wróciliśmy do Buenos Aires.
-Witaj kochanie!- Chciałam go pocałować, ale on się odsunął. Bez słowa odłożył klucze do mojego domu na komodę i spojrzał mi w oczy. Widzę w nich rozpacz i rezygnację. - Co się stało?
-Ludmila...- Uciął. Nie wie jak mi to powiedzieć. A ja nie wiem, czy chcę to wiedzieć. - Ludmila... Z nami koniec. Nie możemy się już dłużej spotykać i to nie jest twoja wina tylko moja. Nie mogę....- Dalej już nie słyszałam. Łzy poleciały mi strumieniami, a serce rozbiło się na milion kawałków. Cały mój świat się zburzył.
-Nie wierzę...- Wyjąkałam. Nie potrafiłam znaleźć żadnego odpowiedniego słowa. - Dlaczego? Było nam razem tak dobrze... Uznałeś, że jestem z tobą dla sławy i kasy?- Podeszłam do niego- I tu cię zaskoczę. Zakochałam się w tobie, gdy pierwszy raz nasze spojrzenia się spotkały. Jak tylko wtedy otworzyłam oczy moje serce zabiło tak jak nigdy wcześniej. Jesteś moim tlenem. To dzięki tobie zaczęłam się uśmiechać. Ale co ja sobie myślałam? Że taka gwiazda jak ty będzie ze mną, tą biedną sierotą, która prowadzi małą kwiaciarnię na rogu. Ty spotykałeś się ze mną z litości, chciałeś mi nie wiem pomóc? A ja głupia się w tobie zakochałam! Federico ja Cię kocham!- Wykrzyczałam mu prosto w twarz i zjechałam po ścianie na podłogę. Twarz zakryłam dłońmi i dalej płakałam.
-Ludmila... To nie tak...
-Wyjdź...!- Następne co usłyszałam to tylko trzask zamykanych drzwi.
                                                                            ♥♥♥
Minęły dopiero trzy dni, a ja nie potrafię nawet wstać z łóżka. Mój organizm odmówił mi posłuszeństwa. Nic nie jem, nie piję tylko ciągle płaczę. Nie potrafię funkcjonować bez niego. Wszystko mi go przypomina. Poduszka, od której mimo długiego czasu czuć jego perfumy. Telefon, którym robiliśmy sobie zdjęcia. Łóżko, w którym leżeliśmy przytuleni. Zdjęcia w ramkach wywieszone na ścianie z naszymi podobiznami. Na dół nawet nie schodzę. Jestem beznadziejna. Nawet z trudem łapię oddech. Nie mogę bez niego żyć, a on żyje beze mnie. Nie mam dla kogo żyć... Wywlekam się z łóżka i udaję się do łazienki. Cała zapłakana w fatalnym stanie patrzę w lustro.
-Ostatni raz się widzisz więc przypatrz się dobrze.- Wyciągnęłam z szafki małe opakowanie. Osunęłam się na ziemie i z pudełka wyciągnęłam jedną, małą żyletkę. Jedyna tak jak ja samotna.
-W lewej ręce znajduje się żyła, która prowadzi prosto do serca. Do serca, które nie ma dla kogo bić- Wyjąkałam i nacięłam skórę lewego nadgarstka. Czerwona wręcz bordowa krew wypłynęła ciurkiem. Wykonałam jeszcze parę ucięć. W końcu nie mam siły nawet unieść prawą rękę, w której trzymam narzędzie. Czuję jak życie ze mnie ucieka. Umieram powoli tak jak szybko się zakochałam.
-Nie!- Ktoś wpadł do łazienki. To była jakaś dziewczyna o ciemnych włosach, skąd ona się...? Przecież od dwóch dni nie zamykam domu więc na sto procent weszła przez drzwi. Ale jest za późno.
-On mówił, że coś wymyślił, ale nie sądziłam, że będzie takim idiotą, żeby  z tobą zrywać.- Burczała próbując zatamować krwotok z ran. Po zużyciu wszystkich rolek bandaży i plastrów w końcu jej się to udało.
-W ostatniej chwili- Westchnęła.
-Dlaczego to zrobiłaś?! Ja chcę umrzeć!- Rozpłakałam się.
-Moja szwagierka nie może umrzeć! Jestem Francesca Federico na pewno o mnie mówił.
-Mówił- Wyjąkałam i załamałam się. Nawet jego imię powoduje ból serca.
-Ludmila nie wiem, co ci mój brat naopowiadał, ale on cię bardzo kocha.
-Tak? To dlaczego mnie zostawił?!
-Bał się, że ty go zostawisz.
-Co?!
-Też nie chciał żebyś cierpiała. On ma raka.
-Ale ja go kocham! Jak mógł mi tego nie powiedzieć?!- Rozpłakałam się na nowo.
- Czyli go byś nie zostawiła, jakby ci powiedział?- Pokręciłam przecząco głową- Mój brat jest szczęściarzem, ale i kretynem- Podsumowała i pomogła mi wstać.- Pomogę ci się ogarnąć i pojedziemy do kliniki.- Następne dwie godziny minęły na doprowadzeniu mnie do ładu, a następnie samochodem Włoszki pojechałyśmy do najlepszej kliniki w Argentynie.
                                                                        ♥♥♥
-Gdzie leży Federico....?- Nim dokończyłam pytanie recepcjonistka mi przerwała.
-W sali numer 136 na trzecim piętrze.- Podziękowałyśmy i pobiegłyśmy na górę. Gdy dotarłyśmy na miejsce chłopak wychodził z sali, na której drzwiach było napisane "Chemioterapia". Akurat rozmawiał z lekarzem.
-To ja pójdę do bufetu- Fran szybko się zmyła. Podeszłam do nich i odczekałam, aż lekarz sobie pójdzie. Wtedy chłopak odwrócił się i nie potrafił uwierzyć kogo widzi.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?- Spytałam.
-Jjjja...- Jąkał się.
-Łatwiej było mnie okłamać i ze mną zerwać, żebym nie cierpiała? A nie pomyślałeś, że ja cię kocham i będę z tobą w każdej chwili. I dobrej. I złej?
-Ludmila, co to jest?- Dotknął mojej obandażowanej ręki. - Dlaczego?- Spytał, gdy się domyślił.
-Dlatego, że ciebie przy mnie nie było. Federico kocham Cię.
-Ja ciebie też kocham, ale...
-Nie ma żadnego "ale" - Oznajmiłam i wbiłam się w jego usta.
                                                                        ♥♥♥
Koniec.
Mam nadzieję, że podobał wam się ten One Shot. 
Wyszedł mi dość długi, ale to chyba dobrze, nie? 
Do następnego <3333

5 komentarzy:

  1. Boski :***
    Bardzo ładnie napisane ;)
    Chyba sb zamówię...
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny os.
    Szczerze to ja już nawet zapomniałam o uwagach przy zamówieniu, pamiętalam tylkoże zamówiłam os-a o Fedemile u ciebie i nic.więcej (tsa ja i moja krótkotrwała pamięć). Może to i dobrze, bo przynajmniej one shot był dla mnie jedna wielką nie wiadomą. Jedno pewne może i jest długi, ale czyta się go tak dobrze, że nawet nie zwraca się na to uwagi i nim się obejrzusz koniec.
    Podsumowują pięknie napisane
    Pozdrawian cieple
    Hayden(Mini Stoessel)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że nasz cudowna Vicky wróciła! ;3
    Cudowny OS na prawdę! <3333
    Moja kochana Fedemilcia! <333333
    Już czekam na kolejnego! ;D
    Besos - Maja<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello.
    Świetny OS Vicky :)
    Mi się bardzo podoba... <3
    Fedemiłka <3
    Papap..

    Pozdrawiam.
    Dawna Kamila ..

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny os ;*
    Nigdy lepszego nie czytałam, na prawdę :D.
    Teraz wiem, że miłość przetrwa wszystko <3
    Fedemila ;*
    Do następnego <3
    # By rox xy

    OdpowiedzUsuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo