12 maja 2015

[031] Leólara~Fedemila "Kochana osoba"


Tytuł: "Kochana osoba"
Para: León i Lara oraz Federico i Ludmila
Miejsce: Buenos Aires
Moje uwagi: Różne perspektywy.
Autorka: Akira Rai


Dedykuję: Invisible





Lara:

-I on powiedział, że nigdy do mnie nic nie czuł i byłam dla niego dziewczyną „Zamiast” Rozumiesz?-Blondynka stała oparta o stół ze łzami w oczach.
-Faceci to świnie. Nie masz prawa płakać po takim debilu.- Oznajmiłam stanowczo.- Podasz mi śrubokręt krzyżykowy?- Dziewczyna bez słowa sięgnęła ręką do skrzynki, stojącej obok niej na stoliku i podała mi narzędzie.
-Tak masz rację, ale ja coś do niego czułam i chyba dalej czuję. Nie twierdzę, że była to wielka miłość, ale był dla mnie bardzo ważny. Byliśmy ze sobą rok!-Ferro się rozpłakała. Wstałam zza motoru i podeszłam do przyjaciółki, po czym bardzo mocno ją przytuliłam.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, że za jakiś czas będziesz się z niego śmiała.
-Lara… ty i ten twój indywidualny sposób pocieszania.- Zaśmiała się lekko.
-Który jak widać działa.- Uśmiechnęłam się szeroko.- A teraz się ogarnij, bo za chwilę zaczynasz swoją zmianę.-Oświadczyłam.
-Faktycznie! A jak się spóźnię to Gregorio mnie zamorduje!
-Czy to nie ten nauczyciel ze Studio?
-Tak. On i jego syn, który też tam uczęszcza postanowili otworzyć szkołę, klub czy coś w tym stylu.- Wyjaśniła.
-Dlaczego my musimy pracować na życie w wieku siedemnastu lat, gdy inni chodzą sobie do szkół, do tego Studio i otwierają własne instytucje.- Westchnęłam z niewidzialną nutką zazdrości.- Do zobaczenia!
-Pa!- Przytuliłyśmy się i blondynka skierowała się w stronę wyjścia. Ja natomiast wróciłam to przeglądu motoru.

-Ona jest cudowna! Widziałeś ja dzisiaj na próbie?- Usłyszałam wesoły krzyk Meksykanina.-Vilu jest najlepsza!- No tak. Violetta Castillo. „Najlepsza” uczennica Studio One Beat, ładna, utalentowana, bogata i popularna. Ma wszystko czego zapragnie, a ja mam tylko jego przyjaźń. Dlaczego musiałam zakochać się w chłopaku Castillo? Bo jest wesoły, przyjacielski, troskliwy, romantyczny, zabawny i posiada jeszcze więcej cech, które cenię u chłopaków. Niestety on ma mnie tylko za przyjaciółkę albo znajomą, która naprawia jego motor. Wspominałam o tym, że León Verdas jest bogaty i uczęszcza do Studio? Stać go na zapłacenie za szkołę oraz na składki, żeby mógł tutaj jeździć.
-Cześć Lara!- Przywitał się ze mną. Wyszłam ze swojego „Ukrycia” i z uśmiechem na twarzy mu odpowiedziałam.
-To jest mój przyjaciel Federico, który po tym jak wygrał „Talenty 21.” I wyjechał w trasę wrócił do nas. Fede, a to jest Lara, najlepszy mechanik na tej planecie.- Przedstawił mnie swojemu kumplowi, z którym wcześniej rozmawiał.
-León twój motor jest gotowy do jazdy.- Oznajmiłam, po krótkiej rozmowie z chłopakami.
-Świetnie. A gdzie jest Ludmila?- Spytał, dostrzegając brak blondyny.
-Zgaduję, że w tej chwili pracuje.- Odparłam troszeczkę bezczelnie i wrednie, mierząc Verdasa morderczym wzrokiem.
-No tak. Przecież dostała tą robotę u Gregorio i Diego! W sumie powinna mi podziękować, bo to ja jej ją załatwiłem.
-León możesz w końcu się zamknąć.- Warknęłam. Na całe szczęście potrafię się przy nim zachowywać normalnie.
-No właśnie! Lara ma całkowitą rację! Nic tylko cały czas gadasz!- Zgodził się ze mną dotąd milczący Włoch.
-I ty przyjacielu przeciwko mnie!- Zdumiał się Verdas, ale ze śmiechem poszedł się przebrać.
-Jak ty możesz z nim wytrzymywać cały czas, gdy ja mam go dość po tych trzech dniach, gdy ma treningi?- Spytałam i podeszłam do skrzynki z narzędziami i zaczęłam robić w niej porządek.
-To kwestia przyzwyczajenia.- Stwierdził, a ja cicho zachichotałam.
-Jak można się do niego przyzwyczaić?!
-Nie wiem, ale uważam, że za to powinienem zostać świętym.- Teraz to oboje się śmialiśmy.
-Ej! Mnie nie ma tylko chwilę, a ty jakieś śmiechy chichy się odbywają?!- Spytał oburzony Verdas.
-Bracie, ale przecież z ciebie przy tobie śmiać się nie mogliśmy. Trzeba było poczekać, aż sobie pójdziesz.- Odpowiedział mu brunet, a ja parsknęłam niepohamowanym śmiechem.


Ludmila:

-Skończyłam!- Krzyknęłam w stronę swoich szefów i wstałam zza biurka.
-Co tak wcześnie?- Spytał z przekąsem Gregorio. Choć pracuję tu od kilku dni to zdążyłam poznać się na Casalu.
-A to źle? Miałam zostać dłużej?- Spytałam, udając zdziwienie.
-To bardzo dobrze, ale jeśli znajdę tam jakiś błąd to dobrze wiesz, że…
-Tata chciał powiedzieć, że bardzo dobrze się sprawujesz i ma nadzieję, że wszystko jest dobrze zrobione.-W porę przerwał mu jego syn.
-Tak wszystko jest dobrze zrobione.- Odparłam monotonnie.- To mogę już iść?
-Oczywiście! Idź i nie pokazuj mi się już więcej na oczy! Tylko pamiętaj jutro się nie spóźnić!- Krzyczał jak opętany choreograf i udał się w stronę swojego gabinetu. Szybkim i zwinnym ruchem zawiesiłam swoją szmacianą torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę drzwi.
-Gdzie ci tak śpieszno?- Spytał się Hernandez.- Do chłopaka?
-Nie. Do przyjaciółki.- Odpowiedziałam chłodno.
-Ale przecież z tego, co mi wiadomo to ty masz chłopaka.-Jeden szef jest nienormalny, a drugi ciekawski. Tego to jeszcze nie było!
-Zerwaliśmy.- Oznajmiłam i wyszłam z Art Rebel. Skierowałam się do parku, a z tam tond prosto na tor.
-Hej!- Przywitałam się, gdy znalazłam się wśród nich.- No pięknie! Ja tu haruję cały dzień, a wy wcinacie Hot-Dogi, tak?!- Oburzyłam się.
-No nie fochaj się. Masz.- Lara podała mi starannie zapakowany fast-food.
-Lu poznaj mojego przyjaciela Federico, Fede to jest Ludmila.- Verdas przedstawił mi swojego towarzysza. Jest wysoki, przystojny, a jego grzywka jest postawiona na kilka centymetrów w górę.
-Miło mi.- Uśmiechnęłam się, co on momentalnie odwzajemnił.
-Mi również.- Po tych zwrotach grzecznościowych głos zabrała moja przyjaciółka:
-Lu, co powiesz na babski wieczór?- Zaproponowała, a ja się chętnie zgodziłam.
-Ej! A ja?!
-León nie wiedziałam, że jesteś dziewczyną.- Stwierdziłam zszokowana.
-Ja też nie! A my się znamy już z dziesięć lat!- Dołączył do mnie Włoch.
-No to teraz rozumiem dlaczego pytałeś się mnie jaka jest różnica pomiędzy morskim a niebieskim. Nie wiedziałeś w jakim kolorze koszulę kupić!- Dodała wspaniałomyślnie Lara.
-Nie jestem dziewczyną! Po prostu ja też chcę iść!- Wyjaśnił Verdas, po czym cała nasza czwórka wybuchnęła śmiechem.


Federico:

Przechadzam się korytarzem w Studio, szukając Leóna. Nie mogę przestać myśleć o Ludmile. Znam ją od dwóch dni, a zdążyła mną zawładnąć. I pomyśleć, że do tego starczyło jedno spotkanie. Zajrzałem do Sali z instrumentami, w której zastałem szatynkę przy klawiszach.
-Violu widziałaś, gdzieś Leóna?
-Nie, nie widziałam. Od wczoraj jesteśmy razem, a on mnie unika!- Zachichotała.
-Yhm… Może jest na torze u Lary.- Stwierdziłem.
-U Lary?
-No tak. Na torze, na którym jeździ pracuje Lara, która jest mechanikiem. Ona i León się przyjaźnią. Może jakbyś spytała się o motocross to by ci powiedział.- Skwitowałem i wyszedłem z Sali. Ze względu na to, że mam teraz okienko postanowiłem przejść się na tor.
-Ludmila!- Zawołałem, widząc piękną blondynkę, spacerującą po parku. Słysząc swoje imię zatrzymała się i zaczęła się rozglądać. Gdy jej wzrok spostrzegł mnie uśmiechnęła się i zaczekała, żebym do niej dobiegł.
-Hej Fede!
-Hej! Idziesz na tor?- Spytałem, a ona potaknęła. Po chwili szliśmy razem, rozmawiając i śmiejąc się. Jak to możliwe, że w niej jest tyle radości? Gdy doszliśmy na miejsce zauważyliśmy Leóna i Larę, którzy się wygłupiali. Zajęci sobą nie zauważyli nas, a my mieliśmy wyraźną odpowiedź na pytanie, którego nie było. W pewnym momencie brunetka podeszła do regału z zamiarem ściągnięcia czegoś z górnej półki, ale nie
dosięgła. Z pomocą przyszedł León i przy ściąganiu wiadra, wylał na nich cały smar. Nie wytrzymaliśmy i wraz z Lu zaczęliśmy się głośno śmiać.
-A wy co? Bawicie się w detektywów?- Zakpiła mechanik, ale zaraz potem ona i Verdas dołączyli do nas.
-León co to ma znaczyć? Kim jest ta dziewczyna?!- Obok nas pojawiła się wściekła Violetta, a za nią dreptały Fran, Cami i Naty.
-To jest Lara, a pierwszego pytania nie za bardzo rozumiem.- Wyjaśnił szatyn.
-Co ty z nią tu robisz?!
-Jakbyś nie zauważyła to obecnie oboje stoimy.-Stwierdził Meksykanin, a Ludmila wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
-Bawi cię to? Zobaczymy, jakbyś ty się czuła, gdyby twój chłopak spoufalał się z jakąś dziewczyną!-Warknęła Castillo.
-Spoufalał? Oni tylko obok siebie stoją! I ja nie mam chłopaka!- Śmiała się dalej Ferro.
-Nie dziwi mnie to.- Parsknęła szatynka.
-Ej! W ogóle co wy tu robicie?- Zabrałem głos, ale dziewczyny nieco zmieszane nie zdążyły mi odpowiedzieć, ponieważ wśród nas pojawił się chłopak Fran Diego.
-Hej! Lu zapomniałaś telefonu!- Podał dziewczynie zgubę.
-Dzięki Diego!
-Diego skąd ją znasz?!- Spytała zazdrośnie Włoszka.
-Mój ojciec ją zatrudnił w Art. Rebel.- Wyjaśnił chłopak.
-I wy tam spędzacie bardzo dużo czasu, tak?
-Dziwne, żebyśmy nie spędzali, skoro razem pracujemy.
-Diego chodź na chwilę!- Cauviglia odciągnęła Hiszpana na bok.
-A jej co?- Zdziwiła się Ludmila.
-León my sobie jeszcze pogadamy.- Zagroziła Castillo i wraz ze swoją świtą odeszła.
-Nie za bardzo łapię, co to teraz było, ale przepraszam za nie.- Oznajmił Meksykanin.


León:

Uśmiechnąłem się delikatnie wspominając tą awanturę, co ja robię z Larą. Od tego czasu minęły dwa tygodnie. Niby nie długo, ale bardzo wiele się wydarzyło. Zerwałem z Castillo. Nie jest taka za jaką ją uważałem. Ciągle mnie śledziła i chciała mnie kontrolować. Musiałem mówić, gdzie wychodzę i z kim, i na jak długo. Ale nie ze mną te numery. Jeżeli nie ma dla mnie zaufania to nie ma sensu, żebyśmy byli dłużej razem. Wszedłem na tor i od razu podszedłem do zapracowanej brunetki. Zaszedłem ją od tyłu i krzyknąłem:
-Hej Lara!- Dziewczyna pisnęła i odskoczyła do tyłu, wpadając na mnie. 
-León!- Warknęła, gdy mnie zauważyła, ale od razu stała się poważna. Przez chwilę przyglądała się mi, a dokładnie moim oczom. 
-León, czy coś się stało?- Spytała. No tak. Przed nią nic nie ukryję, bo w sumie tego nie muszę robić. Ona jak tylko na mnie spojrzy wszystko wie.
-Zerwałem z Violettą.- Oznajmiłem, a ona bez słowa bardzo mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem gest i zrozumiałem coś. 
-Ale to nie jest istotne. Popełniłem błąd i teraz chciałbym go naprawić.- Spojrzała na mnie pytająco.- Lara, kocham cię.- Zaniemówiła. Przez chwilę stała i z niedowierzaniem przypatrywała się mnie.
-Lara kocham cię bardzo i byłem idiotą, że tego wcześniej nie widziałem.- Potwierdziłem swoje wcześniejsze słowa. 
-Ja też...- Nie pozwoliłem jej dokończyć, gdyż wbiłem się w jej usta, całując je namiętnie.

Ludmila:
Wraz z Federico weszliśmy na tor.
-Mówię ci, że oni muszą być razem.- Oznajmiłam stanowczo.
-Tak, ale z charakterami Leóna i Lary nie będzie łatwo.- Westchnął Włoch. 
-Nie bądź taki pesymistyczny! Jakbyś był optymistą to wiele rzeczy by ci się udawało.- Warknęłam.
-Naprawdę?- Spytał, a ja potaknęłam. W jego oczach przyuważyłam iskierki. Od kilku dni dziwnie się zachowuje, ale nigdy nie patrzył na mnie tak jak teraz, czyli z tymi iskierkami w oczach. Najgorsze jest w tym to, że mi się to podoba i chyba coś do niego czuję, ale nie mam co marzyć. Schowaliśmy się za pobliskim namiotem, by opracować plan działania. 
-León właśnie straszy Larę.- Oznajmiłam, po wyglądnięciu co oni robią.- Ja myślę, by zrobić tak, żeby uświadomić ich o uczuciach. Wtedy będą się dziwnie zachowywać, a oboje są ciekawscy i to samo rozwiąże sprawę.
-Chyba nie musimy już nic planować.- Oznajmił Włoch. Spojrzałam na ową dwójkę i zaczęłam się sczerzyć jak głupia. Następnie zaczęłam piszczeć i podskakiwać jak małe dziecko.
-Są razem! Są razem! Jest udało się!-Odwróciłam się w stronę chłopaka, a ten złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 
-Spojrzałem optymistycznie i mówię, że ciebie kocham, a czy ty kochasz mnie?- Spytał poważnie. Ja w odpowiedzi ponownie złączyłam nasze usta.

Lara:
-No proszę!- Przerwałam amory pewnej dwójki za namiotem.
-Wiecie mogliście wejść do namiotu. Wtedy na pewno byśmy was nie zauważyli.- Stwierdził León. 
-Macie do nas pretensje? A kiedy zamierzaliście nam powiedzieć, że jesteście razem?- Spytała Lu. 
-Za trzy minuty.- Odparł Verdas, a ja cicho zachichotałam. 
-Ej! A co powiecie na wypad nad jezioro?- Zaproponował Federico, a my chętnie się zgodziliśmy. Każdy z nas pobiegł do swojego domu i wziął najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie pojechaliśmy nad ciche i spokojne jezioro. Każde z nas świetnie się bawiło, a ja szczególnie. W końcu jestem szczęśliwa i mam przy sobie osobę, którą kocham.

Koniec.
Mam nadzieję, że OS wam i tobie droga szefowo [Muszę cię po wkurzać xD] się podobał :)
101 dalmatyńczyków, 1001 upojnych nocy, 1001 drobiazgów, 100% pewności, 7 wspaniałych, 4 pancernych, 2 setek i zakąski, Strzału w 10, 1000000 Buziaków!
Dywan na dole, wódka na stole. Dziś się bawimy, bo Twoje urodziny obchodzimy. Dziś prezenty wręczymy, ładny wierszyk ułożymy, byś się śmiała i dobry humor miała. Dużo miłości a mało złości i dom zawsze pełen dobrych gości. Tego Ci dziś życzę i sto lat krzyczę.
 Dodatkowo życzę ci dużo cierpliwości [zwłaszcza do mnie] 
Sto lat Szefowo! ♥



2 komentarze:

  1. Brak mi słów, więc powiem po prostu DZIĘKUJĘ KOCHANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem ci, że wspaniały shot!

    OdpowiedzUsuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo