Tytuł: "Good memory"
Para: Leónetta ( León + Violetta )
ONA
Nie mogła oderwać od niego
wzroku. Każdy jego krok i ruch był uważnie śledzony. Wiedziała, że to wszystko co wytwarzał jej umysł było nierealne. Wszystkie uśmiechy i czułe spojrzenia były jedynie wytworem jej wyobraźni. Jednak wolała w to wierzyć. Chociaż przez ułamki sekund być jego marzeniem. Czułym
marzeniem, bez przyszłości. Kiedy po raz pierwszy dotknęła jego dłoni poczuła
zimne dreszcze, które obezwładniają jej całe ciało. Zatrzymała swój oddech i
bez ustanku wgapiała się jego oczy. Znów ten zielony kolor zalewał ją od
środka. Nie potrafiła nic powiedzieć. Była niczym zaczarowane dziecko, które
przed chwilą dostało lizaka.
ON
Doskonale wiedział co ona do
niego czuła. Sprawiało mu to niezwykłą przyjemność i usatysfakcjonowało. Widząc
jak bardzo jej na nim zależy, zaczynał się coraz bardziej bawić. Osoby z jego
otoczenia mu tego stanowczo odradzali, lecz on miał nieuregulowane rachunki z
przeszłości. Teraz nadarzyła się idealna sytuacja do ich wyrównania. Postanowił
nadal trzymać to w tajemnicy. Zrobił krok do przodu i zaprosił ją na kolacje.
ONA
To był najszczęśliwszy dzień w
jej życiu. Wreszcie jej platoniczna miłość powiedziała coś innego od „Cześć” i
„Ślicznie dziś wyglądasz”. Choć i te określenia sprawiały jej nieograniczoną
radość, ale dostała nieco więcej. Miała z nim spędzić czas, jakby byli
przyjaciółmi. Widocznie uważał ją już za godną bycia przy jego boku.
Nieświadoma niczego – zgodziła się. Może po prostu miała nadzieję, że to
odmieni ich obojętne relacje? Może po prostu chciała się zabawić? Była najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi.
ON
Rozmawiał z nią godzinami. Po
udanym spotkaniu, nie urwał kontaktu. Z każdym dniem, stawał się odważniejszy w
ich relacjach. Nie chciał tego, ale zakochał się. Widać jak bardzo mu na niej
zależało. Brał odpowiedzialność za jej uczynki i nie raz to okazywał. Stał się
jej najlepszym przyjacielem i ucieczką w złych chwilach. Kiedy chciał wyjść ze
strefy przyjaźni – przeraził się. Przecież miała to być jedynie gra. W nic
poważniejszego nie miał zamiaru się bawić. Po kilku
miesiącach zmienił swój tok myślenia. Poznał jak fantastyczną jest dziewczyną i
ile jest warta. Jego dawne przekonania o zemście obróciły się w… miłość. Wielką miłość, której nie umiał
zaakceptować.
ONA
Właśnie dzisiaj miała mu o tym
powiedzieć. Chciała w końcu być dla niego kimś ważniejszym. Nie czekając na nic
więcej, zaprosiła go do domu. Uwierzyła w to, co podpowiadało jej serce. W
najgorszych koszmarach, nie spodziewała się takiej reakcji. Miłość jej życia
jedynie bawiła się jej losem, a wszystko okazało się kłamstwem. Była w
rozsypce. Nie mogła tego nie zauważyć. Zaufała swojemu sercu, które okazało się
złym doradcą. Jej ostateczną decyzją była ucieczka. Ucieczka z tego miasta, od tych ludzi.
Ucieczka od uczuć.
ON
Nie bawiło go już tamte życie. Z
wyjazdem pięknej blondynki nie potrafił żyć jak przedtem. Miłość, którą tak
bardzo skrywał dawała mu nieźle w kość. Z każdym dniem tęsknił coraz mocniej. Nawet
jego przyjaciele, którzy życzyli mu jak najlepiej nie umieli mu pomóc.
Próbowali różnych opcji. Od ciągłych imprez do samotnych wieczorów przy
rozpalonym kominku. Znaleźli mu również nową dziewczynę. Urocza Victoria,
łudząco przypominała Violettę. Bardzo szybko skradła serce jego rodziców i
rodziny. Była marzeniem, nie jednego chłopaka z ich szkoły. Po długich
miesiącach udało im się stworzyć związek. Choć był on skazany na niepowodzenie.
Kilka miesięcy później…
ONA
Wróciła do miasta, aby
powspominać stare chwile z przyjaciółmi. Utrzymywała kontakt ze starą paczką,
mimo wyjazdu i wielu nieporozumień z tego powodu. Wszystkich kochała tak samo,
oprócz… Leona. Nie widziała go od tamtego dnia. Starała się o nim zapomnieć, co
zaskakująco się jej udało. Pewnego dnia po prostu przestała o nim myśleć. Miała
do niego ogromny i niewybaczalny żal, ale traktowała go jak dobre wspomnienie.
Sprawił, że jej życie zmieniło się diametralnie i poczuła miłość. Miłość, choć
może fałszywą i nieodwzajemnioną. Nie chciała się z nim spotykać i spojrzeć mu
w oczy, po tych wszystkich przejściach. Mieli wspólnych znajomych i nie mogła
zrezygnować z tej imprezy. Francesca obchodziła swoje urodziny i musiała na nich być. Zresztą jest jej coś winna, po tym jak pożyczyła jej
mieszkanie w Los Angeles. Dzięki niej mogła wtedy bez wyrzutów sumienia opuścić
rodzinne miasto. Teraz musiała się zrewanżować, chociaż obecnością na tej
zakichanej imprezie.
ON
Zapiął ostatni guzik białej
koszuli i spojrzał w stronę drzwi. W framudze stała już, nieco zatroskana towarzyszka
na dzisiejszy wieczór. Skomplementował jej ubiór i raz jeszcze prześwietlił ją
wzrokiem. Victoria wyglądała zjawiskowo. Błękitna sukienka i perłowa biżuteria
idealnie dopasowała się do jej rumianych policzków. Kiedy przebywał z nią w
jednym pomieszczeniu, całkowicie zapominał o Violetcie, którą nadal darzył
uczuciem. Zgodził się wybrać na te spotkanie, pod warunkiem, że spędzi je z
Viki. Kiedy doszedł na wyznaczone miejsce, nic nie zmąciło jego spokoju. Miał
fantastyczną dziewczynę, masę pieniędzy i impreza była całkiem niezła. Wszystko
zmieniło się, gdy zauważył pewną siebie blondynkę przy barze. Od razu zrzedł mu
z twarzy uśmiech, a raczej im obojgu. Czuł, że to kiedyś mogło nastąpić, ale
nie był jeszcze przygotowany. Był winowajcą i dobrze o tym wiedział. Dopił
drinka i ruszył w stronę blondynki. Nie dawał po sobie znać jak bardzo się bał tego spotkania.
ONI
Była przerażona. Jej niedoszły
chłopak właśnie szedł w jej kierunku, a ona nie potrafiła się ruszyć. Mimo
upływu czasu, nadal był bajecznie przystojny. Kiedy podszedł grunt runął pod
jej nogami. Mimo tego próbowała grać poważną.
- Hej... - nieśmiało zaczął
rozmowę.
- Cześć – natychmiast
odpowiedziała, dodając przy tym swój „zwycięski” uśmiech.
- Fajna impreza, co nie? –
dopowiedział, próbując wydusić z siebie resztki godności.
- Fantastyczna – podkreśliła.
Nastała chwila ciszy. Głośna muzyka i śmiechy przyjaciół wprawiały ich w zakłopotanie. Stali nieruchomo i co chwilę odwracali głowy. Niespodziewanie Leon ciągnął rozmowę.
- Słuchaj, ja tak nie potrafię –
jej oczy zapaliły się płomykami nadziei – Przepraszam – oznajmił słabym głosem.
- Leon, to i tak niczego nie
zmienia – oznajmiła uprzejmie.
- Może chociaż tak się
zrekompensuję?
Pocałował ją z taką czułością, że
nikt nie mógł im przerwać. Zgasły światła i na niebie natychmiast pojawiło się milion gwiazd. Oni może ich wcześniej nie dostrzegli, ale teraz czuli je bardzo dobrze.
Nie interesowali się tym, że są w centrum uwagi. Nie interesowało ich to, że właśnie łamią serce niejednej dziewczynie i
niejednemu chłopakowi. Nie interesowała ich Victoria, która zazdrośnie patrzyła
z boku. Kompletnie nic ich nie interesowało. Byli tylko oni. Razem i zawsze.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hey!
Moje ferie właśnie się kończą :(
Trzeba się znów wziąć do roboty.
Mówiąc szczerze to się rozleniwiłam przez te dni.
Nie przedłużając.
Zachęcam do składania zamówień.
Pozdrawiam <3
Fearless
To jest...PIĘKNE!
OdpowiedzUsuńNormalnie aż się popłakałam na samym końcu :**
Śliczny OS ♥
Maddy ❤
Ale piękny Shot.
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie zachwycona, świetny pomysł, naprawdę! ^-^
Leonetta, happy end, aww <3
Boski on shot *-*
OdpowiedzUsuńPoprostu mega! ❤❤❤