Tytuł: "One second"
Osoba: Ludmila Ferro
Chmary dymu unosiły się ponad ulicą uroczej blondynki. Ogień
wypadał z okien i drzwi domów. Kilka minut temu nikt nie przeczuwałby takiej
tragedii, w najgorszych koszmarach ludzie nie wyobrażali sobie takiego pożaru.
Płomienie przenosiły się na coraz odleglejsze mieszkania, ostatecznie spalając
majątki wielu ludzi. Było słychać płacz kobiet i krzyki mężczyzn, którzy
próbowali je uspokoić. Dzieci praktycznie były odizolowane od reszty. Nie
rozumieli tego co się właśnie przed nimi działo, nie dochodził to nich fakt, że
na zawsze tracili swoje bezpieczne miejsce. Odział strażaków bezskutecznie
próbował ugasić źródło ognia. Gorący żar wychodził na powierzchnię z dwojoną
siłą. Przebijał się przez wodę z wysokim ciśnieniem, nie przestawał się tlić.
Bezradność ratowników i smutek w ich oczach niszczył nadzieję wielu rodzin.
Policja i pogotowie dopiero nadjeżdżało. Ofiary? Było ich pełno. Poparzona
skóra była jedynie zatapiana w słonych łzach. Sam zapach odrażającego smrodu
był maskowany przez opary dymu. Dodatkowo silny wiatr dołączył do pogodowej
zabawy. Było blisko północy, większość świata już spała ale tutaj w Buenos
Aires dzień się nie skończył. Walczono wytrwale, aby uratować cokolwiek i
kogokolwiek. Sanitariusze przypuszczali również ofiary śmiertelne. W tamtych chwilach
nikt nie zastanawiał się kto lub co jest przyczyną tego nieszczęścia.
Jednak na samym końcu ulicy, na szarym krawężniku siedziała
wysoka blondynka z twarzą ukrytą w dłoniach. Jej ciało było praktycznie całe
ubrudzone sadzą. Żarliwie płakała, jeśli nie najżarliwiej. Skrywała tajemnicę.
To właśnie jej koleżanka rozpoczęła katastrofę przez jej lekkomyślność ale też
nieświadomość. Bawiąc się ze swoimi znajomymi i pijąc niezliczone ilości
alkoholu postanowiła wykonać zadanie, nadane przez nią. Dziewczyna wypuściła
gaz i poczekała, aż wypełni on całe pomieszczenie. W odpowiednim momencie
wzięła do ręki zapalniczkę i bez zastanowienia – nacisnęła. Ludmiła była wtedy
już na zewnątrz. Zorientowała się i wybiegła z domu, pozostawiając resztę
imprezowiczów na pastwę losu. Czuła przeszywający ból i pustkę. Była winną śmierci
tylu ludzi, w większości jej przyjaciół. To była jedynie zabawa, tragiczna w
skutkach. Była pewna, że Megan się opamięta i oprzytomnieje. Nawet alkohol nie
mógłby odjąć jej rozumu! Teraz to było bez znaczenia.
Głosy ludzi powoli zaczęli cichnąć. Udało im się opanować
ogień, a ulica z każdą sekundą zaczynała być coraz chłodniejsza. Blondynka nie
miała na sobie kurtki, nawet butów. Jej stopy odmarzały, ale w środku jej ciała
panował żar i gniew. Nienawidziła siebie. Pragnęła opanować wewnętrzne głosy,
mówiące jedynie negatywne komentarze na jej temat, ale stało się to dla zbyt
trudne. Stanęła na mokrym asfalcie, przemoczonym ulewą, która właśnie
przed chwilą się skończyła. Dziewczyna odetchnęła głośno i otarła ostatnią łzę
spływającą jej po policzku. Odgarnęła włosy do tyłu i znanym, gwiazdorskim
krokiem odeszła. Nie wiedziała dokąd zmierzała. Była pewna jedynie jednej
rzeczy. Tutaj już nic nie miała i nikogo dla którego warto by było zostawać. Odszedł
ból i emocje, odeszło cierpienie. Chciała zapomnieć, chciała wymazać okropne
doświadczenie. W głębi duszy czuła, że kiedyś jej się to uda, a te łzy były
jedynie chwilą słabości.
^^^^^^^^^^^^^^^^^
Heyka :*
Dzisiaj przychodzę do was z czymś krótszym.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Zachęcam również do składania zamówień.
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼