20 lipca 2015

Zamówienie [047] Diecesca "Sceny"

Tytuł: "Sceny"
Para: Diecesca
Rodzaj: Romans, horror
Uwagi: Sad end
Miejsce akcji: Włochy
Zamawiający: Vivi
Osoba wykonująca zamówienie: Rox xy




Scena początku ich nowego życia.


Na jej talii spoczywała obcisła sukienka, a białe rękawiczki idealnie pasowały do ubioru. Weszła do wielkiej sali, w której byli wszyscy zgromadzeni goście. Roiło się od wyuczonych i szanowanych nauczycieli, polityków i biznesmenów. Zdecydowanie nie pasowała do tego grona. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu. Kiedy tylko dostrzegła swojego ukochanego ruszyła w jego kierunku. Zajęła miejsce obok Hernandez'a i słodko się uśmiechnęła. Przysłuchiwała się rozmową panującym przy stoliku. Od czasu do czasu wtrąciła się, dodawała swoje dwa grosze. Po skończonej kolacji i pożegnaniu "gości", sala opustoszała. Byli tylko oni.


Scena załamania.


Zakryła dłońmi twarz. Nie chciała, żeby Diego widział ją w takim stanie, była bezsilna.
- Kochanie, jakoś sobie poradzimy. - próbował jej to jakoś wytłumaczyć, wesprzeć ją.
- Ty chyba nic nie rozumiesz! Zalegamy z opłacaniem rachunków, inwestorzy nas zostawili, a na dodatek komornik też nie zamierza dłużej czekać. Nasze długi rosną - Mówiła rozpaczliwie. Była pewna, że to już ich koniec, będą mieszkać na ulicy.
- Jesteśmy jeszcze my, spokojnie.
- A co to daje? - Fuknęła.
- Nic - Odpowiedział zrezygnowany. Nie wiedział już jak morze do niej dotrzeć.


Scena ratunku.


Wchodzi do windy wciskając odpowiedni guzik. Nie ma zupełnie ochoty na to spotkanie, ale jeśli to ma im jakoś pomóc... Musi działać. Drzwi windy się otwierają, a ciemnowłosa wychodzi z małego pomieszczenia kierując się do biura Thomson'a. Puka w drewnianą konstrukcję, wyczekując pozwolenia na wejście.
- Proszę - Słyszy i wchodzi.
- Nie chcę panu przeszkadzać, ale... - Zaczęła na wstępie, jednak nie było jej dane skończyć.
- Wiem jaka jest Twoja sytuacja.
- Jak to? - Uniosła brwi.
- Twój chłopak mnie o wszystkim poinformował.
- Czyli.... Jaka jest pańska decyzja? - zawahała się zadając to pytanie.
- Pomogę Wam.

Scena miłości.


Weszła do domu z wielkim uśmiechem na ustach. W końcu wszystko zaczęło jakoś się układać. Ściąga niewygodne buty i płaszcz. Podąża w stronę kuchni. Wchodząc do pomieszczenia czuje zapach naleśników.
- Potrafisz gotować? - Spytała niedowierzając.
- Wiele rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - Szepcze i całuje ją namiętnie w usta.
- Mam nadzieję, że z czasem poznam Twoje wszystkie tajemnice.
- Oczywiście - Uśmiechnął się w zabawny sposób, a Francesca jedynie  głośno się zaśmiała.

Scena powrotu.


- Ale jak to? - Warknął zły.
- Nie możemy już z Wami współpracować. To źle wpłynie na naszą reputację.
- Co jest takiego złego? - Fuknął uderzając pięścią w stół.
- Nie mamy pewności co do waszych środków finansowych.
- Ale właśnie po to założyliśmy te spółkę. Żebyśmy mogli wybić nasze podupadające firmy!
- Niestety plany się zmieniły. - rozwścieczony wyszedł z biura trzaskając drzwiami. Nie wiedział jak powiedzieć ukochanej, że kłopoty znów wracają.


Scena straty.


Wszedł do domu pełen obaw. Jak ona to przyjmie? Co zrobi? Odejdzie od niego? Zawołał ją głośno. Chciał sprawdzić czy na pewno jest w domu. Nie słysząc odzewu spojrzał na zegarek. 20:00. Próbował przypomnieć sobie do której jego ukochana pracuje w czwartki. Do 18:00. Przypomniał sobie. Wchodził powoli do każdego pomieszczenia. Kuchnia, sypialnia, pokój gościnny. Nigdzie jej nie było. Ostatnie pomieszczenie, w którym mogła się znajdować to łazienka. Wchodzi do niej bez pukania. Naprawdę zaczyna się o nią martwić. Widok jaki tam zastaje jest nie do opisania. Podbiega do Francesci jak najszybciej morze. Łzy zaczynają napływać mu do oczu. Próbuje jednak zachować zimną krew. Sprawdza puls. Nie oddycha. Patrzy na jej zakrwawioną bluzkę. Nigdzie nie widać noża, nożyczek, czegokolwiek co tłumaczyło by tą sytuację. Wyciąga telefon i dzwoni po pogotowie.


Scena regeneracji.


Stracił ją. Wiedział, że nie powinien ufać tym wstrętnym typkom. Tylko się pogrążył zakładając z nimi spółkę. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nigdy nie zobaczy jej kojącego uśmiechu, czekoladowych oczu, nie poczuje jej truskawkowego zapachu. Nie będzie miał szczęścia, które dawała mu ona. Patrzył na jej stare zdjęcie. Kilka drobnych łez spłynęło po jego policzkach. Kochanie obiecuję Ci, że zapłacą za to co Ci zrobili. Pomyślał.


Scena końcowa.


Popatrzył na zegarek, została minuta. Jedna dłużąca się minuta. Nie będzie już musiał żyć ze świadomością, że mordercy jego ukochanej żyją i mają się dobrze. Nie będzie już straconych na wspomnieniach nocy. Nie będzie jego na tym okropnym świecie.
Dziesięć sekund.

Ostatnie wspomnienia jakie mogły mu teraz towarzyszyć. On i ona. ich pierwsze spotkanie...
Sześć sekund.
Pierwsza randka, kłótnia i wybaczenie.
Dwie sekundy.
Jej śmierć.
Ostatnia sekunda.
Kocham Cię - Szepnął i odpalił. Cały budynek stanął w płomieniach.
Kto może pomyśleć, że to głupota. Samobójstwo. Ale ten ktoś musiał być niemądry. Ale nie. Tacy ludzie mają odwagę.
Umrzeć za kogoś. To już coś lepszego. Bo w końcu ma to jakieś znaczenie.
Ale najważniejsza i najcenniejsza śmierć to dla kogoś.

 

 




Hej :3

Oto zamówienie dla Vivi.

Mam nadzieję, że choć trochę się spodobało :)
Takie trochę (bardzo) dziwne  wyszło mi to zamówienie.
No, ale taką miałam akurat wenę :D
Zapraszam do składania zamówień c:
Rox xy.

2 komentarze:

  1. Heej!
    Wspaniały One Shot,
    Łezka mi poleciała *-*
    Diego biedactwo ^^
    Wspaniały miałaś pomysł ze scenami ;-)
    Czekam na kolejne wspaniałości ;D
    Buziaki ;-***
    Vivi ^.*

    OdpowiedzUsuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo