22 sierpnia 2015

Zamówienie [054] Fedemila "Niewolnik"



Tytuł: "Niewolnik"
Para: Fedemila 
Rodzaj: Fantastyka 
Miejsce akcji: Buenos Aires 
Moje uwagi: Pojawiają się przekleństwa. Narracja trzecioosobowa. Perspektywa Federico.
Uwagi zamawiającego: Pewnego dnia Federico wraca ze szkoły do domu, decyduje się iść skrótem czyli przez las. W pewnym momencie widzi dziewczynę (Ludmile) próbuje do niej podejść, ale ona rozpływa się w powietrzu. Przerażony ucieka. Następnego dnia idzie tam razem z przyjaciółmi, którzy nie wierzą w to,że zobaczył ducha. Po wędrówce w lesie, dziewczyna się im ujawnia. Leon zauważa, że ona nie znika tylko próbuje gdzieś ich poprowadzić. Paczka (Fede, Leon, Diego, Maxi, Fran i Natali ) idą za nią. Dziewczyna prowadzi ich do jaskini, do której boją się wejść, ostatecznie decydują się na to tylko Federico, Diego i Leon. Duch prowadzi ich w głąb jaskini. Chłopaki próbują zadawać jej pytania typu "Kim jest" "Gdzie ich prowadzi" ale ona milczy. W pewnym momencie duch znika, a chłopcy zostają zaatakowani przez jakieś stworzenie (na pewno coś wymyślisz), które pokonuje Federico i od tego momentu Ludmila staje się "niewolnikiem" Federico. Dziewczyna przedstawia się im i tłumaczy, że została uwięziona w jaskini przez stwora i ten kto ją uwolni staje się jej panem XD Oczywiście Fedemila zaczyna się w sobie zakochiwać, Fede stara się jej pokazać jak wygląda normalne życie, w końcu chłopak daje jej wolność, a ona i tak wybiera życie u jego boku. Happy end <3
Zamawiający: Fedemila forever [Alexandra Lambre]
Osoba wykonująca zamówienie: Vicky Victorious







Wysoki, dobrze zbudowany chłopak opuścił budynek, w którym mieściła się szkoła, do której uczęszczał. Pożegnał się z przyjaciółmi i z uśmiechem skierował się w stronę swojego domu. Przechadzał się między uliczkami Buenos Aires. W pewnym momencie postanowił skrócić sobie drogę do domu. Skręcił na ścieżkę, by po chwili znaleźć się miedzy gęstymi drzewami i zaroślami. Uwielbiał takie miejsca, jak ten las. Ciche, spokojne i odizolowane od świata. Szedł dobrze mu znaną drużką, przyglądając się ptakom ćwierkającym na drzewie. Nagle cała przyroda zamilkła, a Federico poczuł, że zrobiło mu się zimno. Rozejrzał się dookoła, a jego wzrok zatrzymał się na pewnej dziewczynie, która pojawiła się znikąd i stanęła przed nim. Chłopak zlustrował ją wzrokiem i dostrzegł, że ona unosi się nad powierzchnią ziemi. Pierwszą jego myślą było, że musi iść do okulisty, ale postanowił przyjrzeć się dokładnie istocie. Dostrzegł, że jest ona biała, wręcz przezroczysta. Widział błękitny kwiat, który rósł za nią. Jej oczy były białe i patrzyły na niego tępo. Włoch otworzył buzię ze zdziwienia. Nie mógł uwierzyć w to, co teraz widzi. Zrobił krok w jej stronę, ale ona zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu, jak mgła. Federico przestraszył się i wybiegł z lasu. Zmienił zdanie i wolał iść okrężną drogą przez centrum BA. Cały czas w głowie miał ją, kimkolwiek ona była.

♦♦♦

-Chodźcie!-Następnego dnia Włoch prowadził swoją paczkę w miejsce, w którym był dzień wcześniej.
-I my mamy ci niby uwierzyć, że ty ducha widziałeś?-Zakpił Maxi, ale tak jak i pozostali, posłusznie szedł za brunetem. 
-Cicho... Ja uważam, że on nas wkręca.-Stwierdził León, uśmiechając się pod nosem. - I nie rozumiem, dlaczego nie jestem wtajemniczony. 
-To pogadaj z tym duchem, a ode mnie się odwal.-Warknął już nieźle zdenerwowany chłopak.
-Ej! A skąd wytrzasnąłeś ducha? Z lampy?-Parsknął Diego.
-Ty idioto...-Westchnęła Francesca.  
-Amerykę odkryłaś.-Westchnęła Natalia. 
-Dotarliśmy.-Odparł pewnym tonem Federico, przerywając marudzenie swoich przyjaciół. 
-No i gdzie ten duch?-Spytał Verdas, rozglądając się. 
-Chwilę...-Mruknął Włoch. Miał nadzieję, że się pojawi, bo inaczej jego kumple nigdy mu tego nie zapomną i przez całe życie będzie musiał słuchać, jak się z tego śmieją. Nagle ona pojawiła się wśród nich. Jakby zlepiła się z powietrza. Ujrzawszy istotę León krzyknął i wskoczył na ręce Federrico. 
-I ty nazywasz się facet.-Zaśmiał się Hiszpan. Pasquarelli zrzucił przyjaciela i spojrzał na ducha. 
-Co to jest?-Jęknęła Naty i wtuliła się w ramię Ponte. Istota rozpłynęła się, jednak po chwili pojawiła się znowu, tylko trochę dalej.
-Ej! Ona chce nas, gdzieś zaprowadzić.-Zauważył León. Przyjaciele niepewnie podążyli za nią. Nie wiedzieli co ich czeka. W głębi duszy mieli, jednak nadzieję, że ktoś robi się z nich żarty i za chwilę wyskoczy i krzyknie "Ukryta kamera!". Niestety nic takiego nie nastąpiło. Po kilkunastu minutach drogi, dotarli na małą polanę, znajdującą się między drzewami. Na środku znajdowała się grota z kamieni i skał. Duch podpłynęła do niej.
-Ona chce, żebyśmy tam weszli.-Zlękła się Włoszka.
-Tak też zrobimy.-Zadecydował Diego, który był w swoim świecie. W świecie przygód i narastającej adrenaliny. 
-Dobrze, ale ci którzy mają dziewczynę zostają.-Naty spojrzała znacząco na Maxi'ego.
-Ale ja chcę iść!-Zaprotestował, ale pod jej wpływem jej morderczego spojrzenia posłusznie jej potaknął.
-Lepiej, żeby im się coś stało niż tobie.-Mruknęła Hiszpanka.
-No, dzięki.-Parsknął szatyn. Trójka kumpli weszła do jaskini. Schodzili coraz głębiej, prowadzeni przez ducha. 
-Kim jesteś?-Spytał w pewnym momencie Meksykanin, ale nie otrzymał odpowiedzi. 
-Gdzie nas prowadzisz?-Spróbował Hernandez, ale ona dalej milczała. W końcu dotarli na miejsce. Znajdowali się w jaskini, w której na środku leżał wielki głaz. Po chwili zaczął on się powoli podnosić. Chłopacy przerażeni zrobili krok do tyłu i przylegli do ściany z kamieni. Przejście zniknęło. Przerażeni obawiali się najgorszego. Potwór powstał. Był olbrzymi na ponad trzy metry. Miał cztery łapy zakończone długimi i ostrymi pazurami, a jego ciało było pokryte pancerzem z kolcami. Wlepił swoje czerwone ślepia w nich i pokazał swoje wielkie zęby. Diego i León krzyknęli i zaczęli biegać, jak opętani, szukając jakiegoś wyjścia. Bestia zareagowała na ruch, jak byk na czerwoną płachtę. Goniła ich, aż w końcu zagoniła w kozi róg. Federico stał sparaliżowany. Nie mógł, ani drgnąć. Wiedział, co zaraz nastąpi, jednak miał nadzieję, że to tylko jakiś cholerny sen, a jego przyjaciele nie zostaną zjedzeni przez potwora. Jednak nic nie nastąpiło. On dalej stał i patrzył jak olbrzym zbliża się do przerażonych Verdasa i Hernandeza. Musi być szansa. Musi. W pewnym momencie Włoch zauważył, że tył głowy bestii jest pokryty futrem. Nagle wypełnił się odwagą, siłą i determinacją. Zaczął się rozglądać za czymś, co mógłby rzucić w stwora. Dostrzegł dość duży kamień. Podbiegł do niego i wziął go do rąk. Był dość ciężki, ale Federico wiedział, że musi to zrobić, by uratować kumpli. Wycelował w tył głowy potwora i rzucił kamień, trafiając prosto w jego słaby punkt. Bestia zawyła i opadła martwa na ziemię. 
-Fede!-Krzyknął uradowany León i wraz z brunetem podbiegli do kumpla i zaczęli go z całych sił ściskać. W pewnym momencie wokół nich pojawiło się białe światło, a duch, który cały czas stał z boku, zaczął się przeistaczać. Bezwładnie uniosła się ku górze, otoczona białą poświatą. Jej włosy przybrały barwę jasnego blondu. Jej oczy z białych, stały się orzechowe, a jej usta dostały kolor dojrzałych malin. Skóra ducha nie była już przezroczysta, lecz blada. Istota opadła na ziemię, a światło wystrzeliło prosto w ścianę, robiąc w tym samym dziurę, przez którą mogli wyjść z jaskini. Federico, jako pierwszy odzyskał świadomość i podbiegł do niej. Pomógł jej wstać i spojrzał w jej hipnotyzujące oczy. 
-Kim jesteś?-Spytał, nie odrywając wzroku od niej. 
-Jestem Ludmila. Zostałam uwięziona przez stwora, a ten który mnie uwolni staje się mym panem.- Jej głos był delikatny i bardzo przyjemny dla uszu. Niczym głos anioła.  
-No, Fede ty się masz nieźle.-Parsknął Meksykanin.
-Masz własnego niewolnika, którym jest niezła laska.-Dołączył się Hernandez.
-Oh... Zamknijcie się już.-Warknął Włoch. Cała czwórka opuściła jaskinię, by po chwili znaleźć się na świeżym powietrzu i wytłumaczyć wszystko Maxi'emu, Naty i Francesce. 

♦♦♦

Wrócili do domu dopiero późnym wieczorem. Chłopak chciał pokazać dziewczynie okolicę i opowiedzieć trochę o dzisiejszych czasach. 
-Rozgość się.-Oznajmił, gdy weszli do przytulnego, lecz nowoczesnego salonu.-Rodzice wyjechali w delegację. Nie będzie ich przez kilka najbliższych dni.-Dodał i udał się do kuchni. Nie wiedział, co zrobić. W lodówce pustka, z resztą jak zwykle, gdy on zostaje sam, a ona pewnie jest głodna. Po długim namyśle postanowił zrobić jajecznicę. Wyciągnął wszystkie potrzebne składniki i wziął się za przygotowanie. Po kilku minutach zadowolony z efektu, przełożył danie na dwa talerze i wziął je do ręki. Opuścił kuchnię i wrócił do salonu. Odstawił talerze na szklany stół, o czym zwalił się na skórzaną sofę. Nigdzie nie widział Ludmily. 
-Gdzie jesteś?-Spytał zaniepokojony. 
-Tutaj.-Usłyszał cichy szept. Wstał i skierował się w stronę, z której on dobiegał. Zastał blondynkę siedzącą pod ścianą obok wejścia do pomieszczenia.
-Lu, ale ludzie w dzisiejszych czasach siedzą na meblach.-Westchnął. 
-Ja jestem niewolnikiem. Nie mogę siedzieć tam, gdzie mój pan.-Wyjąkała. 
-Lu nie jestem twoim panem, a ty nie jesteś niewolnikiem. Wstań proszę i chodź, bo zaraz kolacja wystygnie.-Powiedział spokojnym głosem. Dziewczyna nie wiedziała czemu, ale poczuła, że nic jej z jego strony nie grozi i jest przy nim bezpieczna. Postanowiła wykonać jego prośbę. Oboje zajęli miejsca na sofie.
-Nie mogę jeść tego samego, co pan.-Odparła.
-Lu nie zaczynaj.-Jęknął.-Na pewno jesteś głodna.-Dziewczyna ze wstydem zgodziła się z nim. Zaczęła powoli konsumować jajecznicę, która była bardzo pyszna. 
-Jutro pójdziemy do sklepu i kupimy ci jakieś normalne ubrania.-Ogłosił, spoglądając na jej błękitną długą suknię z długim rękawem. Gdy skończyli jeść Włoch wziął talerze i skierował się do kuchni.
-Ale pan nie może!-Usłyszał protest blondynki, ale nic sobie z tego nie robił. Włożył brudne naczynia do zmywarki i wrócił do dziewczyny. 
-Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.-Powiedział, łapiąc ją za dłoń. Chciała się wyrwać, ale on trzymał ją mocno.
-Ja nie mogę dotykać pana.-Jęknęła. 
-Nie będę ci tego drugi raz tłumaczył, a teraz idziemy.-Zaprowadził ją na górę. Otworzył pierwsze drzwi z lewej i wprowadził do nich Ludmilę. 
-Tu jest łazienka. Jeśli chcesz to załóż jakiś t-shirt.-Wskazał na stertę ciuchów, czekających, aż ktoś schowa je do szafy. Zamknął drzwi i udał się do swojego pokoju o odcieniach szarości, granatu i czerni. Zostawił drzwi uchylone, żeby słyszeć kiedy ona wyjdzie. Usiadł na łóżku i włączył swojego laptopa. Po chwili zalogował się na czat i zaczął pisać ze swoimi przyjaciółmi. Pytał się nich, co ma z nią zrobić, ale nikt nie potrafił mu odpowiedzieć. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Odłożył komputer i wyszedł do przedpokoju. Zastał w nim Ludmilę ubraną w jego czarni t-shirt, który sięgał jej do połowy ud. Na podłogę skapały krople od jej mokrych włosów. 
-Zaprowadzę cię do twojego pokoju. Wszystko dobrze?-Spytał z troską. 
-Tak.-Wydukała, spuszczając głowę. Chłopak otworzył pierwsze drzwi na prawo i wpuścił blondynkę przodem. 
-Nie mogę... niewolnik zawsze za panem.-Jąkała się, a Pasquarelli miał już tego serdecznie dosyć. 
-Ludmila wchodź i nie denerwuj mnie.-Warknął, a przestraszona dziewczyna wręcz wbiegła do sypialni. Ściany były koloru brzoskwiniowego, a meble były białe. Na środku stało łóżko, a pościel miała odcienie mlecznej czekolady i cappuccino. 
-Ja nie mogę tutaj spać.
-Ludmi, jeśli nie chcesz spać tu, to będziesz spała w moim pokoju.-Stwierdził dobrze wiedząc, że to na nią podziała.
-Nie! Ja nie mogę. Tutaj jest dobrze.-Wydukała, a Włoch uśmiechnął się pod nosem. 
-Dobranoc!-Rzucił i wyszedł z pomieszczenia.
  Kolejne dni mijały podobnie. Federico oprowadzał Ludmilę po Buenos Aires i pokazywał jej normalne życie. Dziewczyna czuła się wspaniale. Na każdym kroku chłopak obdarowywał ją troską i cierpliwością. Jeśli tak ma wyglądać jej niewolnictwo, to chce być jego sługą przez całe swoje życie. 
 -Dlaczego pan tutaj chciał przyjść?-Spytała, gdy dotarli na miejsce dzisiejszej podróży, czyli plaże. Akurat był wieczór, więc towarzyszył im piękny zachód słońca. 
-Nie pan, tylko Federico. Wiele razy już to omawialiśmy. -Odparł.-Obiecałem sobie, że pokażę ci wszystko, a nie ma piękniejszego widoku od zachodu słońca. Może z wyjątkiem twoich oczu.-Zbliżył się do niej.-Ludmilo jesteś wolna.-Oznajmił, choć nie był z tego powodu zadowolony. Serce kazało mu ją trzymać jak najbliżej siebie, ale rozum mówił, że tak powinien postąpić. 
-Ja nigdzie nie idę.-Oznajmiła pewnie. 
-Przecież jesteś wolna. Nie musisz tu zostać.-Odparł.
-Ale chcę.-Wyjąkała i spuściła głowę. Włoch uniósł delikatnie jej podbródek, zmuszając by spojrzała mu w oczy, po czym złączył ich usta w namiętnym pocałunku. 

Koniec. 
Mam nadzieję, że tobie Fedemila Forever i wam drodzy czytelnicy spodobał się ten One Shot. 
Do następnego!
Buziaki♥

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hahah xD
      Uśmiałam się <3
      Właśnie o coś takiego mi chodziło <3 I ta Ludmila z tym "nie panie ja nie mogę" kompletnie mnie roozwaliła xD Myślałam, że za chwile będzie spała na podłodzę xD
      Myślałam, że mój pomysł jest taki chory, że nikt go nie wykona xD
      Ale dałaś rade <3
      A scena końcowa była słodziutka <3

      Usuń

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo