22 czerwca 2016

Zamówienie [094] Leonetta "Wypadkowa Miłość"

Tytuł: "Wypadkowa miłość"
Rodzaj: Romantyczny.
Treść zamówienia: Byleby skończyło się dobrze.
Zamawiający: Red Queen
Uwagi autora: Brak.
Autor: Crazy D.
Notka: Brak


 


Obudziłem się. Byłem w jakiejś sali- chyba w wariatkowie. Nie wiem dlaczego ale tak mi się skojarzyło Pierwsze co ujrzałem to każda ze ścian była biała, z jednej strony koło łóżka stała mala szafka na której zobaczyłem butelkę wody, jakieś tabletki i drożdżówkę. Zaś z drugiej strony stało krzesło a na nim siedziała osoba- a raczej dziewczyna - z podkulonymi nogami i głową położoną na kolanach. Wyglądała na przygnębioną i była tak statyczna ze raczej spała. Postanowiłem to sprawdzić i musnąłem ja delikatnie palcem w rękę, a ona jak oparzona podniosła głowę i zaczęła mi się przyglądać. Z jej twarzy odczytałem niewyczuwalna ulgę pomieszana ze szczęściem, a w oczach malejący strach i... Nienawiść?! Tak, na pewno to była ona. Chociaż nie wiem czym spowodowana.

    - Obudziłeś się! Nareszcie. Myślałam że cie zabiłam. Co za ulga. Ufffff...- zalała mnie potokiem slow po czym szybko wybiegła z pomieszczenia. Gdy wyszła widziałem jej zgrabne ciało - na serio była ładnie zbudowana. Twarz miała słodką. Usta miała małe i pełne, oczy duże wyglądające jak czekolada, nosek miała mały i zgrabny. Była pomalowana ale lekko. Ogólnie mi się bardzo podobała. - Lekarzy, Lekarzy!- wolała, a ja cały czas się zastanawiałem czy to serio jest psychiatryk. Słowa które mnie zalewały zostały zepchnięte ma drugi tor gdy zobaczyłem ze jakiś człowiek podchodzi do mnie z uśmiechem.

    -Dzień dobry. Cieszymy się ze wrócił pan do żywych panie Verdas.

    - Dzień dobry. Mogę wiedzieć gdzie jestem i kim jest pan? -Naturalnie. Nazywam się Devon Swan i jestem twoim lekarzem prowadzącym - pokazał mi plakietkę z tymi informacjami- A jest pan w szpitalu...- dodał, a raczej chciał bo mu przerwałem. - Psychiatrycznym?! - serio się wystraszyłem. - Nie. Co pan opowiada? Jest pan w normalnymi szpitalu - To w takim razie co mi się stało?- już nic z tego nie rozumiałem, ale się cieszę że nie jestem w wariatkowie. -Ja nie wiem bo tamta dziewczyna-wskazał palcem na dziewczynę przy której się obudziłem - nie chciała nam nic powiedzieć. My tylko przyjechaliśmy na miejsce, zabraliśmy Cie i przywieźliśmy oraz zbadaliśmy. Ale, zaraz.... Czyli nic nie pamiętasz młodzieńcze!?- wystraszył się ale ni chciał tego pokazać. Jednak ja jestem sprytniejszy i wszystko widziałem.

    -Tak. A czy to długo potrwa?!- traciłem opanowanie i spokój bardzo szybko. -W takim razie musimy sprawdzić czy uraz jest bardzo poważny. Na początek pytania od kilku osób. Na początku może Violetta? Poczekaj, idę ja zawołać -wyszedł i zawołał ta "Violette" - jakoś mi skojarzyła, ale nie wiedziałem skąd. Po chwili do sali weszła ta urocza blondyneczka. Usiadła ciężko na krzesło i zaczęło sił przesłuchanie - Podobno nic nie pamiętasz. Zaraz sprawdzimy czy w ogóle nic nic nie wiesz. Zrobimy tak: ja będę zadawała pytania i jak już odpowiesz to ja powiem czy dobrze czy złe a na koniec ty zadasz pytania a ja postaram ci się wszystko wyjaśnić, OK?- Zapytała na co ja pokiwałem na znak aby już zaczynała.

    Nie wiem dlaczego ale nie mogłem od niej oderwać wzroku. Po prostu nie dałem rady. Wydawała się taka delikatna, krucha i... Niedostępna. To mnie skłoniło do bliższego poznania jej.

    -Jak masz na imię i nazwisko?

    - Verdas. Leon Verdas.

    - Świetnie. Jak się nazywają twoi rodzice i kim są z zawodu?

    - Nie pamiętam.

    - Na prawdę? To musi być straszne. No dobrze, to może teraz... Czy pamiętasz co się stało i dlaczego tu trafiłeś?

    - Nie, ale podobno ty wiesz i... Chciałbym Cie prosić ab...

    - Abym Ci powiedziała, tak?

    - Trafiłaś w sedno- zdobyłem się na mały uśmiech, który odwzajemniła. Gestem powiedziałem aby zaczęła mówić.

    - Tylko mi nie przerywaj, OK?- pokiwałem głową na znak zgody.- No wiec... Wracałam wtedy ze szkoły muzycznej do której razem uczęszczamy, i wtedy podbiegł do mnie Diego- mój były chłopak- i chciał mnie zgwałcić ale ty... Wziąłeś go za fraki i odciągnąłeś ode mnie. Gdy chciałam ogłuszyć Diega to wtedy on się odsunął i to ty dostałeś. Koniec!

   - Ja dostałem od takiej kruszyny z reki i aż jestem w szpitalu? Ha. Ha. Śmieszne.

   - Chciałbyś aby było z reki

    - To z czego dostałem?

    - Z cegły. Wzięłam ja z niedokończonego chodnika i jak mówiłam chciałam ogłuszyć Diegito ale cegła dotarła to ciebie... I trafiła Ci w twarz.- z każdym słowem jej twarz przybierała coraz smutniejszego wyrazu. To musiało być dla niej straszne.- Ale nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam ze otworzyłeś oczy, kiedy mnie dotknąłeś. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam ze żyjesz. To był i jest dalej dla mnie cud.

    - A możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie?

    - OczyWIŚNIE.(od aut. Znak rozpoznawczy Tiny ^.^)

    - Kim dla siebie byliśmy!? Nie pamiętam tego.

    -My... No wiesz... My... Byliśmy... No... MY BYLIŚMY WROGAMI!- wykrzyczała to ostatnie zdanie i patrzyła się na mnie z mina: I co on sobie teraz myśli!?

    -Wiesz co myślę? Ze nie mam zamiaru się z tobą kłócić dlatego... Przyjaźń?- zapytałem i wyciągnąłem do niej rękę. Spojrzała na nią i się uśmiechnęła promiennie. Oh... Jaki piękny widok.

    - A tak w ogóle dlaczego nimi byliśmy?- chyba nie rozumiała o co chodzi dlatego po chwili dodałem - no wrogami.

    -Aaaa... Teraz rozumiem. A co do pytania to... W sumie sama nie wiem. Chociaż... Wiem! Po prostu gdy tylko się poznaliśmy na zapisach robiliśmy sobie na złość a gdy jedno się wkurzało to w tym czasie drugie się z tego śmiało. A i jeszcze była twoja dziewczyna - Katniss. Ona mnie nienawidziła, zresztą to się nie zmieniło, ale ja też jakąś wielka przyjaźnią do niej nie pałałam. Tak wiec po jej przekrętach, histeriach i różnych wersjach w które wierzyłeś jak głupi wszystko co robiliśmy dotąd na żarty zaczęliśmy robić złośliwie i bez oporu. Po prostu wymyślam coś okropnego- i już to jest zrobione przez moja ekipę. I dlatego zostaliśmy wrogami.

    - To smutne- powiedziałem, ale aby rozluźnić atmosferę dodałem - A wiesz co? Opowiedz mi o tym co robiliśmy sobie za kawały. Tak dla zabawy. Proszę.

    - No ok. Tak wiec nigdy nie zapomnę gdy wylałeś na mnie farbę i cala szkoła się ze mnie śmiała.

Ale jeszcze lepsze było gdy ja w odwecie na to podmieniłam Ci lakier do włosów Na śnieg w sprayu. Wtedy byłeś taki zły jak chyba nigdy. Podszedłeś do mnie, chwyciłeś za ręce i zapytałeś: " I czego się tak szczerzysz idiotko?'' a ja na to wtedy cie oplułam. Może i to nie było najmądrzejsze ale nie myślałam w tedy logicznie.

    - I co wtedy zrobiłem?- pytałem przez śmiech.

    - I... I... I wtedy wziąłeś mnie i przewiesiłeś przez ramie a cala szkoła się patrzyła. No bo przecież to niecodzienny widok wróg niesie swoja rywalkę przez ramie. I... I... I wtedy poszliśmy przez sale gimnastyczna do sali z basenem i gdy tam podeszliśmy To ty... Wrzuciłeś mnie do wody a ja zaczęłam piszczeć i gdy już byłam w wodzie udawałam że straciłam przytomność i ty w tedy się wystraszyłeś i chciałeś mnie wyciągnąć. Ja w tamtym momencie szybko złapałam cię za rękę i wciągnęłam do wody. Twojej furii nie da się opisać, ale także się śmiałeś i to mnie trochę rozluźniło.

    - Opowiedz mi coś jeszcze. Tego się tak fajnie słucha.

    - Masz przecież pamiętnik. Przeczytaj sobie z niego kilka scen i twoje rozmyślania to może pamięć Ci wróci ;)

    - Co mam? A nawet jeśli to ty chyba nie powinnaś wiedzieć. No wiesz... Skoro BYLIŚMY wrogami- specjalnie podkreśliłem słowo byliśmy bo teraz nie czuję nienawiści. A wręcz przeciwnie- czuje przyjaźń, i wątpię aby ''stary'' Leon czul do tej drobnej panienki -z porcelany wręcz - nienawiść.

    - A no wiesz... Miałam swoje dojścia. Az tak się nie lubiliśmy ze ty próbowałeś zdobyć mój a ja twój. Raz nawet wkradłam się do twojego pokoju ale go nie znalazłam. A po dwóch godzinach szukania twój pokój był cały usyfiony. To była tragedia to później sprzątać.


    (...)

------------------------

            Dwa tygodnie później...

    Ze szpitala wyszedłem kilka dni temu- bodajże piec. Właśnie szykuje się na randkę Z Katniss- moją dziewczyną. Pewnie spytacie co się stało z Violettą? No cóż. Zakochałem się. I to poważnie. To nie zauroczenie, pragnienie, chęć jej itd. To wszystko razem a nawet więcej - potrzeba dotknięcia jej; wysłuchania gdy jest nabuzowana; przytulenia gdy jest smutna; chęć powiedzenia jej wszystkiego, zaufania. Po tym jak opowiadała mi o wszystkim co nas spotkało - nawet zacząłem ją lubić. Gdy zaczęliśmy się dobrze dogadywać, wygłupiać, śmiać - przyjaźń była miedzy nami. A wtedy gdy przeczytałem " swój " pamiętnik to spostrzegłem że miałem racje.Tamten Leon tez nie czul do niej nienawiści. A wręcz przeciwnie- był nią zauroczony.Nie mógł wręcz się odpędzić od niej.A teraz i ja czuje coś miedzy nami.Bo przecież gdy dotyka się przyjaciółki To nie powinno się czuć ciepła i dreszczy, co nie? Na sto procent.

    A wracając do Katniss - Na tej "randce" mam zamiar zamknąć ten rozdział w moim życiu.Gdy przyszedłem do szkoły pierwszy raz od zamachu na moje życie(tak sobie to dla zabawy nazywamy z Vilu) to gdy powiedziałem jej ze odchodzę Z elity i ze zaprzyjaźniłem się z innymi niż paczka z elity-była zła ale zadecydowała o rozwiązaniu elity.Gdyby jej nie rozwiązała -odszedłbym sam.
          Kilka minut później...

    Właśnie dochodzę do knajpki w której się umówiliśmy, po czym zacząłem szukać wolnego stolika co było trudne gdy ona cały czas mi machała przed twarzą rękami - nawet nie wiem po jakiego!? Ale wiem jedno- mam już jej dość.

    - Czemu mi machasz tymi łapami przed twarzą Kate.

    -Bo mam kolejny plan jak zgnębić Castillo. Patrz ona siedzi tam ze swoja przyjaciółka -Francescą Caugvillią i bratem przyjaciółki - Federiciem Caugvillią.

    - No i?

    - Możemy ją skompromitować przed cala szkołą bo wytracę z ręki " niechcący " talerz ze Spaghetti prosto na nią. Prawda ze to dobry pomyśl Misiu?

    - Nie. Jest okropny. Ile razy mam Ci powtarzać że już nie ma elity?!

    Po tym wyszła zapłakana a za nią prosto Violetta posyłającą mi karcące spojrzenie. Czułem się okropnie bo osoba którą kocham-jestem tego na sto procent pewny- mnie olała i jest na mnie zła. Zapewne O to jak ja potraktowałem - Bo gdy rozmawialiśmy raz to powiedziała mi że nienawidzi patrzeć jak kobiety płaczą a tym bardziej przez mężczyzn - nawet jeśli to jej wróg To na pewno jej teraz pomoże. I Za to ja kocham. Potrafi  pomoc nawet najgorszemu wrogowi, niż patrzeć jak cierpi. Zaraz Za nią wybiegła pewnie aby ja pocieszyć. Po kilku minutach i ja wyszedłem aby je znaleźć. Gdy przechodziłem obok szatni na basen- nasza obowiązkowa lekcje- usłyszałem cichy szloch i uspakajający głos Violetty. Chciałem aby zaczęły temat o mnie. Akurat mi sie poszczęściło. I nawet nie bylem pewny jak bardzo.

    - Wiesz, ze zawsze czułam do ciebie wstręt tylko z jednego powodu?

    - Jestem bardzo ciekawa czym zawiniłam że wielka Katniss Everdeen się na mnie złościła - powiedziała to takim szelmowskim tonem że zaczęły się śmiać. Śmiały się tak głośno że zaraz miałem stracić słuch.

    - Dlatego bo León zawsze się patrzył Na ciebie i się tobą bardziej interesował. A teraz po tym wypadku jest jeszcze gorzej. Mam wrażenie ze on jest w tobie zakochany.

    -Nawet mi tego nie mów.

    - Czemu, skoro ty tez go kochasz?

    -Ja? I(po ang. Ja)?

    -Tak. Widzę Jak na niego patrzysz, zresztą już od zawsze. Może i jesteśmy wrogami ale jesteśmy także dziewczynami i powinnyśmy się wspierać i nie gadać komy popadnie swoich sekretów. Więc jak: podoba Ci się Leon?

    -Yyyyy...

    -Odpowiedz szczerze. Nikt Nas nie słyszy. Dawaj.

    -Ah... No OK. - dalej nie słyszałem Bo to wyszeptała, ale strasznie byłem ciekawy co odpowie.

    - Co? Nie dosłyszałam

    -Tak, on mi się podoba!!! Już od zawsze. Tylko że jesteście Wy i Wasz związek. No i jeszcze była ta nienawiść do siebie.

    -Hah. Wiedziałam.

    - No i co. Teraz mu powiesz, co?

    - A po co skoro i tak słyszał?

    - Co!? Jakim cudem?!

    - Stał cały czas za drzwiami i podsłuchiwał. Ale weź go sobie, ja i tak go nigdy nie kochałam!

    - I ty wiedziałaś o tym ze tu stoi?

    - No pewnie ze tak

    -Nienawidzę Cię!- wrzasnęła do niej i uciekła z łzami w oczach po czym powiedziała mi- Przepraszam Cie- po czym uciekła.

    Już miałem biec za nią, ale Katniss złapała mnie Za rękę, przyciągnęła i pocałowała. Odepchnąłem ja i dopiero zauważyłem ze Vilu się po coś wróciła i nas widziała. Tusz już miała rozmazany i ponownie wybiegła mówiąc: wróciłam po torebkę, ale nie będę już Wam przeszkadzać.

    Widziałem w jej oczach odrzucenie, skrepowanie i ból. Czyli jednak mnie kocha! To rozwiało każdą moją wątpliwość, jeżeli jeszcze po tym wszystkim ją miałem.
Tym razem udało mi się wybiec za nią. Przez dłuższy czas nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Zresztą pewnie się przede mną schowała, i nie będzie tak łatwo.

    Właśnie wyszedłem ze szkoły i kieruję się do parku przed szpitalem. To tam spotykaliśmy się gdy było ciepło a ja musiałem być jeszcze pod opieką lekarzy. Gdy szedłem to rozglądałem się w około aby jakby co to jej nie przegapić.
Nagle w oddali usłyszałem dość niewyraźny ale w miarę głośny monolog. Były niewyraźny bo ta osoba płakała.

    -Teraz masz nauczkę na przyszłość. Nie zakochuj się w chłopakach którzy przeżyli coś takiego jak on. Ma wspaniałe życie: dziewczynę którą kocha (Może ona go nie ale on ją tak), rodziców,rodzeństwo czyli po prostu pełną rodzinę. Czy można oczekiwać więcej? Nie! Tak więc nauczka dla wszystkich: NIE ZAKOCHUJCIE SIĘ W VERDASIE!!!- to ostatnie wykrzyczała, a mnie coś ukuło w serce.

    ~Ona mnie nie chce~ powiedziałem do siebie, chociaż z drugiej strony usłyszałem od świadomości inną wiadomość~Verdas! Ty się nie poddajesz. Nie takiego Leona zna świat. Zawsze walczyłeś o byle błahostkę typu żeby twoja klasa dostała mniej zadania domowego, a teraz gdy możesz mieć osobę którą kochasz i ona ciebie też, TERAZ chcesz się poddać? Jeżeli się poddasz to ja się do ciebie nie przyznaję.~ trochę dziwnie się poczułem gdy moje sumienie to powiedziało, ale w każdym bądź razie miało dużo racji. Ten Leon Verdas się nie poddaje. Trzeba walczyć, walczyć nawet za wszelką cenę! Ona Ci pomagała.


    Gdy już się podbudowałem i podszedłem do niej. Usiadłem koło niej i jak najmocniej w siebie wtuliłem. Ona mimo wszystko odwzajemniła mój uścisk a nawet jeszcze bardziej się we mnie wtuliła i zaczęła mi moczyć koszule. Nie przeszkadzała mi mokra koszula, ale że ta kruszynka płacze przeze mnie to już tak, bardzo mi przeszkadzało. Tak więc aby przestała płakać zacząłem koło jej ucha nucić "Nuestro Camino" czyli piosenkę którą napisałem patrząc na przeżycia od szpitala do wczoraj(Wczoraj ją skończyłem) i biorąc pomysły z pamiętnika.



"Tyle czasu chodząc z tobą.
Pamiętam dzień w którym cię poznałam.
Miłość we mnie urodziła się
Twój uśmiech mnie nauczył
Że za chmurami zawsze będzie słonce.
Zdradzę tobie że bez ciebie nie mogę żyć.
Światłem na drodze jesteś dla mnie.
Odkąd moja dusza cię zobaczyła.
Twoja słodycz mnie opakowała.
Kiedy jestem z tobą zatrzymuje się zegar.
Czujemy to oboje, serce nam to mówi
i ucho słyszy delikatny nasz szept.

Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować
Chcę cię mieć blisko mnie.
Przecież miłość jest tym co czuję.
Jesteś wszystkim dla mnie.


Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować
Chcę cię mieć blisko mnie.
Jesteś tym czego potrzebuję.
Przecież tym co czuję jest
miłość

W twoich oczach widzę świat w kolorach.
W twoich ramionach poznałam miłość.
Widzi we mnie ona to samo?
Chce on ze mną być?
Powiedz mi że ty bijesz dla mnie też.
Czujemy to oboje, serce nam to mówi
i ucho słyszy delikatny nasz szept.

Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować
Chcę cię mieć blisko mnie.
Przecież miłość jest tym co czuję
Jesteś wszystkim dla mnie.

Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować
Chcę cię mieć blisko mnie.
Jesteś tym czego potrzebuję.
Przecież miłość jest tym co czuje
Jesteś wszystkim dla mnie.

Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę pocałować
Chcę mieć cię blisko mnie.
Jesteś tym czego potrzebuję.
Przecież tym co czuję jest
Miłość"
   

   Przez całą piosenkę patrzyła mi w oczy. To było niesamowite uczucie śpiewać dla osoby którą się kocha. I jeszcze piosenkę o miłości- to już w ogóle przepiękna chwila. Gdy skończyłem śpiewać, zatraciłem się w jej oczach. Mógłbym się w nie wpatrywać całymi godzinami a i tak było mi mało. Powoli zacząłem się do niej przysuwać, a ona robiła to samo. W pewnym momencie nasze usta złączyły się w pocałunku, pocałunku w którym wyraziliśmy wszystkie uczucia. Po oderwaniu stykaliśmy się nosami, czołami i byliśmy bardzo uśmiechnięci. Jednak chwilę później z niewiadomych mi powodów Viola się zasmuciła, wstała i zaczęła odchodzić, w tym momencie poderwałem się -bo nie można było tego inaczej nazwać- z trawy i złapałem ją i przekręciłem ją tak że była teraz w moich ramionach, a od jej twarzy do mojej było zaledwie 10 cm odległości. Jej twarz była smutna, jej oczy zgaszone i w ogóle nie była tą samą Violą co kiedyś.
 

    - Czemu smutasz misiaku?-zaśmiała się bo powiedziałem to takim tonem jak w filmie "Głupi i Głupszy"

    - Bo ty mnie nie kochasz a robisz tak żebym była szczęśliwa i w ogóle. A później co będzie? Wrócisz do Katniss i o mnie zapomnisz, i będę jeszcze dłużej cierpieć i mocnej- każdemu słowu towarzyszyła chmara łez spływających po jej policzkach i kapiących na nasze buty.

-Zerwałem z Nią. To podła szmata i Nie wrócę już do niej. Never. A wiesz dlaczego?- popatrzyła się na mnie wyczekująco- Bo ja już znalazłem księżniczkę z którą chcę spędzić życie.- dotknąłem ją w nos na co zachichotała i spuściła wzrok aby ukryć rumieńce. Nie chciałem jej dołować więc udawałem że nic nie widzę

- Ciekawe która będzie tą szczęściarą.- oznajmiła dalej naburmuszona.

- A jest taka jedna- odpowiedziałem. W następnej zaś chwili przyciągnąłem ją i szybko-żeby się nie wyrwała- pocałowałem ją czule i delikatnie. W całym ciele a szczególnie w brzuchu czułem motylki. To może i głupie ale też i prawdziwe.

-Chyba dalej nie wiem która to- Powiedziała po oderwaniu z chytrym uśmieszkiem.

- Natomiast ja wiem. Powiedzieć Ci?- pokiwała głową na znak zgody i się odsunęła.- Czemu się odsuwasz?

    - Bo mówiłeś że mi powiesz. A jak się mówi to się mówi.

    Chciałem jej dać małą nauczkę za to że nie chciała mnie pocałować dlatego zrobię tak że będzie zazdrosna, i to jak.



    -No więc tak. Jest to przepiękna blondynka- z figurą anioła i jest bardzo szczupła. Ma fantastyczne duże oczy o kolorze morza czekolady w które mógłbym się wpatrywać godzinami. Hmm.... Pomyślmy co ona jeszcze ma. Ach tak: Ma słodkie wargi w które jak się wpije to boję się że nie zdołam się od nich oderwać. Ale poza wyglądem zewnętrznym jest także i jej wygląd wewnętrzny który też ma piękny. Jest wrażliwa-i to bardzo- kulturalna, odważna, miła i każdemu -gdyby ją poznał- zależałoby na przyjaźni z nią. Jednak ma też drugą stronę po której kryją się takie cechy jak: zadziorność, chytrość, skrywany ból i takie tam inne cechy. Cud, a nie dziewczyna.- rozmarzył się o osobie siedzącej obok, i mówił prawdę wydobywającą się z jego serca. Gdy spojrzał kontem oka na szatynkę zobaczył że mu się przygląda z bólem w oczach. ~Wiedziałem że to zadziała~szepnął i starał się uśmiechnąć tak by ten "cud" tego nie zauważył. Jednak ona była zbyt bystra- udało jej się go zobaczyć.

    - Z czego się śmiejesz? Z tego że najpierw mnie uwodzisz a zaraz okazuje się że jesteś w kimś zakochany? To nie jest śmieszne, a wręcz tragiczne. Jak Ci nie wstyd?- moja mina zrzedła gdy to usłyszałem.

    - Nie dałaś mi dokończyć- powiedziałem po czym zrobiłem krótką chwilę przerwy aby zrobić moment napięcia- To tak jak mówiłem, ta dziewczyna ma dużo zalet i kilka wad. A wiesz co jest najcudowniejsze w tym wszystkim?- pokiwała głową na "nie"- że ona też mnie kocha. Powiedziała mi to i się przyznała. Ahh jaka ona jest idealna dla mnie- w jej oczach widziałem zawód i ból- I jeszcze jedno: Cudownie mieć ją koło siebie. Nawet jak teraz siedzimy na trawie koło siebie to i tak nie zamieniłbym tej chwili na nic innego. Za bardzo Cię kocham Violu.- powiedziałem i ponownie dzisiaj wbiłem się w jej wargi. Tym razem nie odsunęła się ode mnie, tylko pogłębiała pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie nie dlatego że chcieliśmy ale dlatego że musieliśmy bo w innym przypadku byśmy się udusili. Ten pocałunek był tak intensywnie przesączony naszymi emocjami że nawet nie umiem go opisać.

   -To było...- nie umiałem nawet dokończyć zdania.

   - Magiczne, cudowne, rozkoszne.... Po prostu WOW!

   - Idealne określenie... Ale czy to znaczy że zgodzisz się być moją dziewczyną?

   W odpowiedzi pocałowała mnie. Jednak ten pocałunek nieco różnił się od tamtego. Ten był delikatny i czuły. Zupełnie jak Violetta.

   - Taka odpowiedź Ci wystarczy?

   - Jak najbardziej panno Castillo.

------------------------
          2 lata później

   - Czy ty Leonie Verdasie bierzesz Violettę Castillo za żonę
jednocześnie ślubując jej wierność, uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz jej aż do śmierci?

  - Tak, biorę.

   - Czy ty Violetto Castillo bierzesz za męża Leona Verdasa jednocześnie ślubując mu wierność, uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz go aż do śmierci?

   - O niczym więcej nie marzę.

  - Tak więc ogłaszam Was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą- to ostatnie zdanie było skierowane do mnie.
Ten pocałunek był taki uroczysty i prawdziwy. Przy tym pocałunku coś do mnie wróciło.... Każde wspomnienie, każda czynność którą wykonałem. Całe moje życie do mnie wróciło. Przypomniało mi się nawet to że dokuczałem Vilu bo już wtedy ją kochałem i chciałem aby zwróciła swoją uwagę na mnie. Ja odzyskałem pamięć! I to dzięki mojej Violi! Jak ja ją kocham. Do szaleństwa.

   - Violu, ja odzyskałem pamięć!- krzyknąłem szeptem wprost do jej ucha.

   - Tak się cieszę. Bardzo Cię kocham.

   - Tak i ja ciebie też- na tym skończyliśmy naszą małą konwersację i udaliśmy się świętować ten dzień.

------------------------

          4 lata później

   - Mamo! tato! To już dzisiaj. To już dzisiaj Wigilia. To dzisiaj dostanę prezenty od Aniołka!

   - Tak, tak córeczko. Leć obudzić wujka Fede i ciocie Lu. A i zanim pójdziesz: To co w zeszłym roku, OK? Obudź ich jak ostatnio.

   - Spoko, tato. Już pędzę.

   - Leon, jak oni znów będą po sex'ie i mała ich zobaczy to śpisz na kanapie przez tydzień... Albo nie: Przez miesiąc i dodatkowo TY będziesz jej tłumaczyć co zobaczyła.- Oznajmiła kilka sekund po tym jak mała wyszła.

   Mogę małej wytłumaczyć co widziała, ale bez Violi nie wytrzymam aż tyle. Dlatego postanowiłem coś z tym zrobić.

   - Vanes. Czekaj chwilkę!!- pobiegłem sprawdzić czy są rozebrani a gdy zobaczyłem że nie są to szepnąłem na ucho do Nes.- OK wchodzisz. Powodzenia żołnierzu. - pobiegłem do sypialni i schowałem się pod łóżko, bo wiedziałem co teraz się stanie.

   - Verdas!!! Do cholery!!! Ile z tobą można?!- Nie myliłem się. Dostanę od Pasquarelli(Ludmiły) niezły opierdol. Zaraz usłyszałem jak otwiera drzwi z hukiem i wszystko przeszukuje. Gdy wyglądłem spod łóżka zobaczyłem tylko jej mokre włosy, które wszędzie zostawiały po sobie ślad w postaci wody. Na szczęście mnie nie znalazła i wyszła. Odetchnąłem z ulgą, i wyszedłem spod łóżka. Gdy tylko mnie zobaczyła, moja walnięta siostra podbiegła do mnie i rzuciła na podłogę. Usiadła na mnie i zaczęła mnie bić, nie tak żeby skrzywdzić ale jednak bić.
   Pod wieczór gdy wszystkie upominki były rozdane ja powiedziałem do wszystkich tu zebranych:
   - Moje życie nie byłoby tak kolorowe bez Was. Byłoby szare i nudne. 4 lata temu w dzień swojego ślubu przypomniałem sobie wszystko: każdą kłótnie z Lu, każdy dowcip który zrobiłem Violi aby mnie zauważyła. Tak dobrze słyszycie: Od zawsze się w niej kochałem, a przez żarty chciałem to jakoś okazać. Kocham Cię Violu i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, i nawet nie chcę myśleć co by się stało i z kim bym był gdyby nie ten "zamach" na mnie. Na pewno nie byłoby  tak idealnie jak z tobą i z Wami wszystkimi. <3

---------------------------------------

   Od tamtego czasu wszyscy byli szczęśliwi już na zawsze. Owszem były kłopoty ale starali się nimi nie przejmować iżyć dalej. Przy sobie. Wszyscy razem.

1 komentarz:

Każdy, najdrobniejszy komentarz daje nam motywację do publikowania kolejnych prac. Może poświęcisz dla nas chwilkę i wyrazisz swoją opinię? ☼

Szablon by
InginiaXoXo